I'm yours❦²⁶

545 37 1
                                    

Jego słowa odbijały mi się w głowie cały czas. Odbijały się od jednej strony do drugiej i tak w kółko. Nie mogły przestać. Wydawało mi się też to nierealne. Więcej już nic nie powiedział.
Musiałam sobie to poukładać w głowie. Z jednej strony chciałam zrobić to gdzieś sama, ale nie chciałam go zostawiać i pokazać, że  stchórzyłam.

Złapałam jedną z jego dłoni. Usiadłam na piasku. Nie rozumiał, ale dosiadł się obok, nie puszczając mojej dłoni.
Cisza wokół była tak naprawdę zbyt głośna.

Dziewięćdziesiąt dziewięć procent było za tym, aby wyznać mu moje uczucia, ale ten jeden procent jakoś mnie blokował. Z tyłu głowy nagle usłyszałam słowa z imprezy o zakładzie. Tylko problem w tym, że Jeongguk wyznał to tak dobrze, że wyglądało na prawdziwe. Czy mógł być aż tak dobrym kłamcą, czy jednak odczuwał to naprawdę?
Nie dowiem się tego, jeżeli nie podejmę żadnego kroku. Teraz stoimy w miejscu. Jeżeli okłamię go, że nic do niego nie czuję, zrobimy krok w tył i będziemy szli do tyłu już na zawsze. Natomiast, jeśli powiem mu całą prawdę, pójdziemy do przodu, wtedy będziemy mogli zajść naprawdę daleko. Jednak zawsze gdzieś będzie jakaś przeszkoda, którym jest ryzyko.
Było to warte tego całego ryzyka. Mogę później skończyć ze złamanym sercem, ale przecież i tak go oboje nie mamy, gdy bawimy się w takie gry. Jeżeli mam się poczuć dobrze, tak jak cały czas, kiedy spędzałam z nim, zrobię to.
Chcę tego.

Przytuliłam się do jego ramienia. Powolnym i niepewnym ruchem objął mnie. Wciąż pozostawaliśmy w okropnej ciszy. Mogłam ją przerwać.

— Powiedziałam ci, że opowiem ci o tym problemie — zaczynając, nie spojrzałam nigdzie indziej niż na fale morza. Nie poczułam też jak on porusza gdzieś swoją głową. — Największym z nich jest moje uczucie wobec ciebie, Jeongguk. W ostatnim czasie tylko ty mi chodzisz po głowie. Kiedy jestem z tobą, czuję się tak jak nigdy dotąd. Tak jak marzyłam.

W końcu oderwałam się i spojrzałam prosto w jego oczy.  Chwycił moją drugą dłoń, wciąż nic nie mówiąc.

W jego oczach znajdowała się cała galaktyka, jak i uniwersum nadziei.

— Skoro powiedziałeś, że chcesz być mój, to pozwól mi, proszę być twoją.

Przez moment chciałam zapaść się pod ziemię.

Znowu nic nie powiedział, tylko chwycił moją twarz w jego ręce, po czym złączył nasze usta razem.

To co poczułam, wydawało się jednym ze snów, które zdawały się być odległe ode mnie.
Przecież było to tak blisko, jak obok siebie w jego oczach była cała galaktyka, której wcześniej nie dostrzegłam.

Oderwaliśmy się od siebie, uśmiechając się pod nosem.
Wpatrywaliśmy się w swoje oczy, nie wiedząc, kiedy przestać. Wolałabym nigdy.

— Powinniśmy to opić jakoś, prawda?— zaproponował.

— Najlepiej z ramenem — dopowiedziałam.

Wstał wciąż trzymając mnie za ręke, nie puszczając jej ani na chwilę.

— Jesteś motorem?— zapytałam.

— Nie — odparł.— Bałem się, że coś mogłoby pójść nie tak, więc wolałem nie brać go ze sobą. Ale niepotrzebnie się obawiałem — nagle odwrócił się w moją strone, jakby coś zrozumiał.— Przyszłaś tutaj sama na piechotę w taką ciemność?

— Biegłam.

— Nigdy więcej już nie będziesz musiała chodzić sama, gdy jest ciemno. Pozatym mogłaś zadzwonić — zapewnił mnie.

— Wolałam pójść sama, mogłam wtedy dobrze wszystko przemyśleć. Wszystko mogło się pokierować inaczej, gdybyśmy jednak spotkali się wcześniej — stwierdziłam, ruszając dalej.

— Myślę, że i tak jakoś byśmy się zetkneli. Jesteśmy jakoś bratnimi duszami, więc naszym przeznaczeniem jest skończenie razem.

Po tych słowach objął mnie ramieniem i dalej już podziwialiśmy oświetlane miasto.

— Możemy iść do mnie, w większości barach są już jacyś starsi. Średnio mi się to widzi.— zmieniłam plany.

— Tylko po drodze zajdziemy do sklepu.— jak powiedział, tak zrobiliśmy.
Wzieliśmy różne przekąski wraz z alkoholem. Nagle szybko podbiegł do kasy, zostawiając mnie w tyle. Uśmiechnął się złośliwie, kiedy płacąc na mnie spojrzał.
Później jak gdyby nigdy nic, przytulił mnie ponownie.

Otworzyłam drzwi, a Navi odrazu do nas podszedł. Jeongguk wziął go na ręce, po czym ruszyliśmy do salonu. Jednak ja znalazłam się w kuchni, gdzie wstawiłam wodę na ramen.

— Który chcesz?— wyciągnełam na blat wszystkie opakowania, jakie tylko znalazłam. Chwilę się zastanawiał, w końcu zdecydował na jeden z ostrych. Wzięłam ten sam, po czym je przygotowałam. Brunet kręcił się wokół mnie, wciąż trzymając kota w ramionach.

Chciałam mu podać porcję, ale jego ręce były zajęte. Podążyłam na kanapę, gdzie chwilę czekałam. Odłożył obok siebie Navi'iego, który wciąż szukał zaczepki u chłopaka.
Odebrał ode mnie miskę i zaczeliśmy jeść.
Później zaczął otwierać wszystkie przekąski, oczywiście kot szukał czegoś dla siebie, przez co ciągle Jeon się uśmiechał.

Zaczełam robić się zmęczona.

— Powinniśmy się położyć, jeżeli nie chcesz jutro ominąć sprawdzianu z angielskiego — przypomniał mi. Kompletnie zapomniałam o jutrzejszej szkole. Zaczełam zbierać wszystko z salonu, brunet przyłączył się do pomocy.

Kiedy już wchodziliśmy na schody, nagle się wrócił. Przyszedł spowrotem z kotem.

— Zacząłeś być z Navi'm?— zapytałam, widząc jak polubił go.

— Chyba musimy zerwać w takim razie.

Przewróciłam oczami.
Położyliśmy się jak zawsze, czyli ułożyłam się na jego klatce piersiowej, by móc słyszeć jego bicie serca. Kot położył się po drugiej stronie i zaczął mruczeć.

— Dobranoc, Hee — powiedział cicho. — I Navi — dopowiedział.

— Dobranoc, Gguk.

❦❦
JEST TROCHĘ KRÓTKI, ALE NIE CHCE DODAWAC TUTAJ ZA DUZO AKCJI

Heartless Destiny ||  Jeon JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz