Przepraszam.
Przepraszam, Jeongguk.
Ale kiedyś ten dzień musiał nastąpić,
a nasz krótki czas się kończył z każdą sekundą, jaka tylko mijała._____________________
Spacerem szłam do domu Jeona. Nie chciałam iść za szybko, bo wszystko musiałam sobie dokładnie ułożyć w głowie. W zasadzie im szybciej bym to zrobiła, byłoby lepiej. Ale u mnie to tak chyba nie działało.
Spojrzałam na budynek zamieszkiwany przez bruneta. Zacisnęłam usta w wąską linie i powoli wchodziłam po schodach. Zanim zapukałam, moja ręka znieruchomiała tuż przed drzwiami. W końcu jednak jakoś się do tego przekonałam.Otworzył mi Jeongguk. Był sam w domu.
Widząc jego szeroki uśmiech, kiedy mnie zobaczył, jakby serce mi się zatrzymało i szykowało moje ciało do śmierci. Może to będzie przypominać śmierć.Odmówiłam, kiedy zaproponował mi coś do picia lub do jedzenia. Udaliśmy się do salonu, gdzie podał mi pilota. Zajęłam miejsce na kanapie, po czym chłopak położył swoją głowę na moim brzuchu. Przeszukiwałam różne filmy, ale i tak miałam już od dawna wybrany jeden. Kiedy minęła chwila, wpisałam po prostu nazwę wcześniej już przyszykowanego. Film nie był przypadkowy‐opowiadał o związku dwójki młodych ludzk, w którym to chłopak związał się z dziewczyną dla zakładu.
Przez większość czasu nie zwracałam uwagi na ekran. Mój umysł był zapełniony jedynie myślami, o tym co się stanie za niedługo.
— Jak ci się podobał?— tym pytaniem pomógł mi wyrwać się od tych właśnie myśli.
— Był w porządku, ale główny bohater zachował się okrutnie wobec niej — odparłam, bawiąc się jego włosami.
— Było widać, że naprawdę się zakochał — obronił go. Albo może bronił samego siebie.
— Tak jak ty?
Na moje pytanie nagle się podniósł i spojrzał na mnie zdezorientowany.
— Co masz na myśli?— dopytał.
— Wiem o tym — dałam mu podpowiedź, ale była niepotrzebna dla niego.
— O czym dokładniej? Sohee, powiedz mi, co wiesz. — jednak nie był tego wszystkiego świadomy.
— Wszystko o zakładzie, dokładnie. Chcieli byś sprawdził, czy mam serce. Chroniłeś mnie przed wszystkimi i przed wszystkim, — zatrzymałam się, bo czułam, że dalej nie dam rady. — ale przed samym sobą nie dałeś rady — dokończyłam po chwili przerwy.
— To nie jest tak, jak ci się wydaję. Wszystko co czuję do ciebie, jest prawdziwe i zawsze było — próbował wyjaśnić.
— To było moim planem.— tym sprawiłam, że był jeszcze bardziej zdezorientowany. — Twoim było rozkochanie mnie w tobie, za to moim było rozkochanie cię we mnie.
Czułam jak łzy powoli nabierały mi się do oczu. Nie chciałam za nic pokazać mu, że zaraz zacznę płakać.
— Udało ci się — prychnął pod nosem nagle. — Mogę zadać ci jeszcze pytanie?— w odpowiedzi jedynie mu przytaknęłam.— Czy w ogóle coś do mnie czułaś, czy to wszystko było kłamstwem? Jeżeli tak, to było bardzo dobrym. — czułam jego zmianę w głosie. Przed chwilą jeszcze mówił normalnym tonem, teraz głos mu się łamał.
— Czułam, więc udało ci się to również. Szybko jednak zdałam sobie sprawę, że to był tylko twój podły plan. Wtedy wszystko się zmieniło. Nie mogę tak dalej.
Spojrzał mi dokładnie w oczy. Jego oczy zmieniły się. Te same, które kiedyś świeciły nadzieją, które wyglądały jak jedna z galaktyk.
Teraz też świeciły, ale to już nie było to, co wcześniej. Teraz świeciły z powodu nabierających się do nich łez.
Moje serce zaczęło się powoli łamać z powodu jego widoku. Po części była to moja wina.— Wiesz, co było w tym wszystkim najlepsze? — podniosłam głowę do góry, przeniosąc wzrok na sufit, aby się zaraz przy nim nie rozkleić.
—Zasypianie, kiedy czułam bicie twojego serca, mimo że wiedziałam, że go nie masz. — to powiedziałam jako ostatnie. I trochę skłamałam, bo wiedziałam, że je ma. Sam mi mówił, że ma je dla mnie. Wierzyłam mu i wiele razy mi to udowodnił. Moje myśli nie zgadzały się z moimi słowami. Nie współpracowało to ze sobą, ale nie miałam nad tym kontroli.
Przepraszam.Po tym wstałam i powoli kierowałam się do wyjścia. Słyszałam, jak brunet wstaje za mną. Później poczułam jego ręcę na mojej talii, które nie pozwoliły mi pójść dalej. Przyciągnął mnie spowrotem do siebie. Przytulił mnie. Słyszałam jego płacz, który sprawiał, że moje serce właśnie znajdowało się w małych kawałkach i została tylko chwila, aby się rozpadło i nie będzie można go poskładać ponownie.
— Nie odchodź, proszę. Nie kończmy tego. Proszę cię — wyszeptał, łamanym głosem. Po moich policzkach spadały właśnie pierwsze łzy. Było ich wiele.
Już nigdy więcej nie będę w stanie bardziej znienawidzić siebie niż teraz przez tą sytuację.— Przepraszam, Jeon. — Tylko to dałam radę z siebie wydusić.
— Nie mów tak, proszę. Brzmi tak chłodno, nie podobnie do ciebie — wtrącił nagle.
— Wiedziałeś jakie było tego zakończenie od początku. Byłeś w stanie wyobrazić sobie jakieś inne niż te? — znowu spojrzałam w górę, na sufit.— Mówiłeś o przeznaczeniu. Mówiłeś wiele razy, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Jeżeli tak naprawdę jest, to kiedyś nasze drogi znowu się połączą. Ale teraz to już koniec.—ledwo dałam radę to powiedzieć. Prawie już dusiłam się łzami. Kwestia paru sekund, aż upadnę i nie będe w stanie się podnieść. W środku byłam już zniszczona, niewiele brakuję, aby na zewnątrz też tak było.
— Naprawdę teraz się żegnamy?— zapytał. Nie byłam w stanie już odpowiedzieć. Chciał usłyszeć, albo chociaż zobaczyć, że to naprawdę koniec ode mnie, więc mu przytaknęłam. — Uszanuję twoją decyzję i z trudem pozwolę ci odejść, ale chcę żebyś wiedziała, że zawsze będę na ciebie czekać i na dzień, w którym się spotkamy ponownie. Nie na dzień, w którym po prostu się miniemy, posyłając sobie sztuczny uśmiech, a na dzień, w którym porozmawiamy, jak robiliśmy to wcześniej. Wierzę, że taki kiedyś nadejdzie. Żegnaj, Seo Sohee. — powinien teraz mnie puścić, ale jeszcze tego nie zrobił.— Do zobaczenia, Seo Sohee. — najwidoczniej musiał się poprawić.
— Żegnaj, Jeon Jeongguk.
To były moje ostatnie słowa i po nich puścił mnie ze swoich ramion, a świat wokół nagle stał się chłodny bez nich. Jeżeli tak pozostanie, to zamarzne na śmierć bez niego.
Nie odwracałam się już, ale słyszałam, jak opadł na podłogę i głośno płakał.
Otworzyłam drzwi, które zaraz zamknęłam już na zawsze.
Nawet nie opuściłam budynku, bo już nie miałam siły, aby zmienić miejsce na zburzenie się mojego świata. Usiadłam na schody i wtedy zaczęłam się dusić łzami. Między mną, a moim dawnym światem dzieliła tylko ściana, a mimo to jednak to było jak kilometry. Blisko, ale jednak daleko. I cholernie zimno.Przecież dobrze wiedziałam, on wiedział, jak to się wszystko zakończy, więc dlaczego to tak cholernie bolało?
Wyobrażałam sobie tą chwilę tak dużo razy, ale nigdy nie dodałam tam tego bólu, który był ogromny. Nigdy nie uwzgledniałam wtedy uczucia, jakie nas łączyło.Tak jak myślałam wcześniej, to była śmierć.
Serce właśnie mi się złamało na najmniejsze kawałki, jakie kiedykolwiek tylko istniały, bo właśnie dotarło do mnie, że to był koniec Gguka i Hee.
Już nie było Bonnie i Clyde. Już nie było gwiazd i księzyca. Już nie było osób, które były zawsze razem. Już nie było deszczu, który potrzebuję swoich chmur. Gguk i Hee znikneli.
Albo Gguk i Hee już nie żyli.❦❦
PRZEPRASZAM BARDZO. NIE TAKIM ROZDZIALEM CHCIALAM WAM PODZIEKOWAC ZA CZTERY TYSIACE WYSWIETLEN, ALE TAK WYSZLO, WIEC PRZEPRASZAM. ALE NIE MARTWCIE SIE ZA BARDZO, ALBO MARTWCIE, JAK TYLKO CHCECIE.
CZYTASZ
Heartless Destiny || Jeon Jungkook
Fanfiction❦ ZAKOŃCZONE Kiedy Sohee wychodzi do toalety, a wracając podsłuchuje rozmowę przyjaciół o zakładzie. Postanawia wdrążyć to w swój plan, by odegrać się na nich.