Crazy in love❦³⁰

466 30 4
                                    

Byliśmy z Jeonggukiem w sklepie.
Przechodziliśmy z jednego działu do drugiego i tak w kółko, nie wiedząc, czego tak naprawdę szukamy.
Po obejściu całego sklepu poraz szósty, zatrzymał się przy gotowych daniach. Przyjrzał się wszystkiemu dokładnie i garściami wsadzał do koszyka opakowania najostrzejszych dań.

— Zamierz robić jakiś tort, ale pikantną wersję?— zapytałam. Zaprzeczył ruchem głowy.

— Zrobimy turniej, kto da radę zjeść więcej ostrego bez popicia — wytłumaczył. Nie wiem, kiedy się na takie coś zgodziłam. Bo nigdy nawet się nie zgodziłam. Pierwszy raz o tym słyszałam.

— I co wygrany ma mieć z tego?— dopytałam, aby wiedzieć, czy opłaca się w to wchodzić, patrząc na ilość jedzenia.

— W najbliższym czasie przegrany ugutuję obiad i przygotuje własnoręcznie słodkie przekąski. — słysząc jego słowa, nie wiem, czy było to opłacalne.

Zastanowiłam się chwilę, ale Jeon już odchodził z pełnym koszykiem. Czyli nie było odmowy.

— Zagram, ale kupujemy jeszcze lody. Parę opakowań — zarządałam. Z dumnym uśmiechem podszedł do zamrażarki i wziął pięć dużych opakowań.
Nie musiało być aż tyle, ale on znowu zastosował swoją sztuczkę i podbiegł do kasy, nie dając mi żadnej szansy sprzeciwu. To był jedyny moment, gdy go nienawidziłam.

Westchnęłam zrezygnowana, podchodząc do niego, kiedy stał już przy wyjściu z torbami. Wzięłam od niego dwie, aby każdy miał po połowie. Próbował się wykłucać, ale mu na to nie pozwolałam.
Weszliśmy do jego domu i pierwsze, co zrobiliśmy, to wsadziliśmy lody spowrotem do zimna.

Brunet zostawił mnie na chwilę w kuchni, na początku nie znałam powodu, ale zaraz usłyszałam głośną muzykę z salonu.

— Twoi sąsiedzi cię znienawidzą — oznajmiłam, zjawiając się obok niego.

— Zrobili to pierwszego dnia, odkąd tu mieszkam — powiedział, ani trochę się tym nie przejmując. Zaczął po prostu tańczyć. Przytulił mnie, po czym zachęcił do zatańczenia.
Może mineły z dwie piosenki, kiedy przypomnieliśmy sobie o głównym celu dzisiejszego dnia.

Zjawiliśmy się znowu w kuchni i rozpoczeliśmy przygotowanie posiłków. Przygotowaliśmy sześć opakowań ramenu. Ten czerwony kolor mnie naprawdę przerażał. Nie miałam zazwyczaj problemu z ostrym jedzeniem i je uwielbiałam, ale przed tym była jakaś blokada. I zapewne gdyby nie ten turniej, to mogłabym zjeść je bez obawy.
Postawiliśmy wszystko na małym stoliku obok kanapy. Znalazły się też tam dwa kubki z mlekiem.

— Przegrany będzie tym, który pierwszy się napiję — poinformował o zasadach.  — Gotowa?— zapytał.

— Oczywiście, ale tylko na twoją przegraną — uśmiechnełam się szeroko. Brunet przewrócił oczami.

Na początku nie miałam żadnego  problemu i kiedy spoglądałam na Jeongguka, raczej też go nie miał.
Dopiero przy drugiej porcji zaczęłam odczuwać ostrość. Jak najszybciej przeszłam do ostatniej.
Widząc teraz Jeona, też mu coś nie wychodziło. Więc teraz miałam dużą szansę na wygraną, przynajmniej tak mi się zdawało.
Oboje kończyliśmy i oboje umieraliśmy. Obserwowałam szklankę mleka, ale jeżeli po nią sięgnę, przegram. Także musiałam czekać na ruch bruneta.
Nie śpieszyło mu się.

— Nie chcesz się może poddać? W zamrażarce są lody karmelowe — podkusił mnie specjalnie. Znałam jego gierki już.

— Nie.

Z każdą chwilą było coraz gorzej. Myślałam, że naprawdę nie mam problemów z ostrym, ale musiałam się znacznie mylić.
Oboje mieliśmy lekko czerwone twarze i lekko zaszklone oczy. Wciąż żadne z nas się nie poddało.
Jeon westchnął głośno.

Heartless Destiny ||  Jeon JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz