ROZDZIAŁ 36 (Prolog)

9 1 0
                                    


— Przywiozłam ci jeszcze jeden karton, o którym zapomniałaś.

— Dzięki ciociu, nie musiałaś się fatygować. — Rzuciłam, biorąc od niej pudło z moimi rzeczami.

Nareszcie znalazłam mieszkanie dla siebie, wiadomo rodzice będą mi wysyłać pieniądze, na rachunki, za co jestem im bardzo wdzięczna. Dziś będzie pierwsza noc w moim mieszkaniu, w końcu wprowadziłam się od ciotki, chociaż nie narzekałam na mieszkanie z nią.

— Przytulne to twoje mieszkanko, może teraz ja będę mieszkać u ciebie. — Zaczęła się śmiać, a ja razem z nią.

— Muszę tu kupić kilka rzeczy, ale to dopiero po wypłacie.

Patrzyłam na mieszkanie, które było trochę puste. Brakowało mi dekoracji, które ozdobią biała ściany i białe meble.

— Muszę uciekać, bo wpadłam tylko na momencik w drodze do pracy.

— Dobrze, jeszcze raz dziękuję za rzeczy. — Spojrzałam w stronę pudła.

Po wyjściu ciotki rozpakowałam pudło, które mi dostarczyła i usiadłam w moim mieszkaniu, rozglądałam się nadal. Nie mogę uwierzyć, że mam własne mieszkanie. Poszłam w kierunku sypialni, aby w niej trochę ogarnąć, byłam mega zadowolona, bo mam garderobę i mogę przywieźć wreszcie resztę moich rzeczy z domu rodzinnego.

Pracując, nie byłam już u rodziców przez dobry miesiąc, nie mam do nich aż tak bardzo daleko, co prawda trzeba jechać 3 godziny, ale lepsze to niż mieszkanie za granicą z dala od nich.

Włączyłam tv w sypialni, wcześniej zamykając drzwi i się położyłam.

*

Budzik zaczął dzwonić, a ja od razu wstałam, nawet nie wiem, o której wczoraj usnęłam.

Podróż do pracy minęła mi bardzo szybko, weszłam do salonu i ruszyłam od razu do swojego stanowiska, uprzednio wyłączając alarm. Swoją drogą praca tutaj mi się podoba, pracuje na recepcji w salonie piękności, zapisuję ludzi na różne zabiegi i na tym praktycznie moja praca się kończy.

— Hej Emilly! — Przywitałam swoją koleżankę, która robi tutaj paznokcie.

— Hej Han! — Przywitała się.

Kilka minut później dziewczyna wróciła z dwoma filiżankami kawy, zazwyczaj tak zaczynałyśmy dzień.

Jack: Kochanie, o której kończysz?
Ja: Zaczęłam dopiero haha o 18 już będę wolna :)
Jack: Wyrwiesz się na trochę? Zjemy razem obiad
Ja: Tak, o 14?
Jack: O tej będę.

— Wyjdę o 14 na obiad z Jackiem, okey?

— Jasne. - Odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem. — Trochę dziwnie mi z faktem, że jesteś z moim bratem.

— Mi też jest dziwnie. — Obie wybuchłyśmy śmiechem.

— Idę muszę się przygotować, zaraz będzie tutaj pani Moetii. — Przewróciła oczami, na co znów zaczęłam się śmiać.

*

— Hej kochanie! — Do salonu wszedł mój uśmiechnięty chłopak. — Porywam cię na obiad.

Ogólnie jesteśmy razem mniej więcej pół roku, poznałam go dzięki Emily, z którą pracuje, zaprosiła mnie do siebie pewnego dnia i akurat on też był w domu i jakoś od razu złapaliśmy razem kontakt. Na początku nie sądziłam, że coś więcej z tego wyjdzie, ale czas pokazał, co będzie dalej. Jakoś udało mi się pozbierać, po tym, co przeżyłam z Nathanem, choć nie ukrywam, było ciężko, nadal jest. Nathan chyba jest jedyną osobą, o której tak dużo myślę, nawet, teraz kiedy już kogoś mam.

— Hej, tak już biorę torbę i wychodzimy. — Zostawiłam karteczkę na recepcji, że będę za 30 minut.

Wyszliśmy razem i wsiedliśmy do jego samochodu.

— Jadę dziś po pracy do rodziców, dawno mnie już tam nie było. — Powiedziałam, nadal patrząc przed siebie.

— No dobra, ja znajdę sobie jakieś zajęcie na wieczór.

— Zostaję tam do niedzieli. — Mówię spokojnie.

— Co będziesz tam tyle robiła? — Wyczuwam w jego głosie złość.

— Chce się spotkać ze znajomymi i spędzić czas z rodziną. — Powiedziałam.

Jest wkurzony, bo moi rodzice niezbyt go lubią, zwłaszcza tata, który nadal zapatrzony jest w Nathana. Od ostatniego naszego spotkania minął jakiś rok, od tamtej pory go nie widziałam. Wyjechał tak samo, jak ja.

— Rób, jak chcesz. — Jego głos wyrwał mnie ze wspominania starych czasów.

Resztę czasu, który spędziliśmy, panowała między nami cisza. Nawet się nie pożegnaliśmy, po prostu odstawił mnie pod wejściem i od razu odwrócił twarz w drugą stronę.

— Nie mam już siły do twojego brata. — Powiedziałam do Em, która siedziała na moim miejscu.

— Znów się obraził?

— Tak o to, że jadę do rodziców.

Dziewczyna tylko przewróciła oczami i ustąpiła mi miejsca.

Po pracy wróciłam do mieszkania, pakując najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam w drogę do moich rodziców.

Wracam po długiej przerwie. I jak wam się podoba? Zostawcie komentarz czy jesteście ciekawi dalszych losów Han 🥰

Ostatni telefon[+18] I i II częśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz