Odwracam wzrok i zabieram rękę z jego czułych objęć. Nie wiem, co mam na to odpowiedzieć, brakuje mi słów z Nathanem to było zupełnie co innego niż to, co jest z Jack'iem pod pewnymi względami są do siebie podobni. Jack jest o wiele bardziej zaborczy, momentami nawet się go boję, natomiast przy Nathan'ie czułam się bezpiecznie i tak beztrosko.— To są dwie różne sytuacje to zupełnie co innego. — Stwierdziłam po dłuższym namyśle.
Moi rodzice wrócili właśnie z zakupów, ale tym razem chciałam dokończyć tę rozmowę i nie odkładać jej na następny dzień. Razem z Nathan'em pomogliśmy moim rodzica wnieść zakupy do domu i ponownie zajęliśmy miejsce na schodach.
— Daj mi szanse, wiem, że już jedna zmarnowałem, ale tym razem będzie inaczej. Zmieniłem się od tamtego czasu. Proszę. — Jego oddech przyśpiesza, co da się od razu zauważyć.
— Czemu miałabym zmienić zdanie? — Spytałam zaskoczona, w tym momencie nie dbałam o to czy gdzieś tam daleko jest Jack.
— Chce czegoś więcej niż to, co jest teraz między nami i zdecydowanie więcej niż kiedykolwiek.
— Nathan to jest zbyt ciężkie, żeby przynajmniej wrócić do tego co między nami było. — Miałam prace i mieszkanie w innym mieście miałabym to wszystko rzucić i wrócić tu?
— Potrzebuje cię Han, każdego dnia myślę o tobie o tym co było między nami. Pamiętam każdą chwilę, którą razem spędziliśmy. Chciałbym, żebyś czuła to samo do mnie co ja do ciebie. Wiem, że bardzo cię zraniłem, nie myślałem wtedy trzeźwo, byłem wkurzony, chociaż wiem, że mnie to wcale nie usprawiedliwia. Fakt faktem nie byliśmy razem, ale każdego dnia myślę o tym, jaki głupi byłem, że tak zrobiłem. — Mój oddech również przyspieszył, powiedział wszystko, co chciałam usłyszeć w tym momencie.
Brama była otwarta, bo moi rodzice niedawno wrócili z zakupów, ale nie spodziewałam się, że na podjazd wjedzie samochód, który dobrze znałam, ale nie koniecznie chciałam, aby pojawił się w tym momencie.
— Przykro mi Nathan... Powinieneś już pójść.
— To on? — Kiwnęłam głowa, a jego oczy nabrały smutnego wyrazu.
Nie chciałam, żeby tak zakończyła się ta rozmowa...
Nathan opuścił moje podwórko, a ja odprowadziłam go wzrokiem, aż zniknął z mojego pola widzenia. Następnie mój wzrok zatrzymał się na mężczyźnie, który wysiadł z samochodu.
— Co ty tu robisz? — Spytałam zdziwiona.
— Cześć, ciebie też miło widzieć. — Powiedział teatralnym głosem.
— Nie spodziewałam się ciebie tutaj. — Podeszłam do niego i złożyłam krótki pocałunek na jego ustach.
— Kto to był?
— Kolega — Chciałam żeby wyszło jak najbardziej obojętnie.
Jack pokręcił tylko głową i razem ruszyliśmy do środka.
— Nathan zostanie na obiad? — Krzyknęła moja mama, kiedy weszliśmy do domu.
Super.
Jeszcze tego było mi trzeba. W myślach już kopałam sobie dołek.
— Nie. Jack przyjechał.
Moja mama wyszła do nas i spojrzała na mnie zdezorientowana. Ja ruchem moich gałek ocznych pokazałam, żeby już nic nie mówiła. Przywitała się i zniknęła znów w kuchni.
Jack zjadł z nami obiad i chwile po tym dostał telefon, że musi wrócić do biura. Więc przeprosił nas i pojechał. No cóż... Było mi obojętne czy będzie ze mną, czy w pracy, czy gdziekolwiek indziej... Czułam, że przez powrót Nathan'a do mojego życia moje uczucia do Jack'a się wypalają.
*
Postanowiłam skorzystać z okazji i wyszłam ze znajomymi. Poznałam nowego chłopaka, który jak się okazało, już od dawna był znajomym moich przyjaciół, ale nie było okazji się poznać. Blondyn z małą ilością tatuaży na ciele. Okazało się, że jedziemy na wspólny wypad za miasto. Ja, Pamela jej chłopak Josh i jego koledzy Patrick i ten blondyn Martin. Miło więc było poznać to wcześniej i rozeznać się w sytuacji czy jest spoko, czy może jednak nie. Od razu znaleźliśmy wspólny kontakt, śmialiśmy się, żartowaliśmy i jak się później okazało, zaobserwował mnie na Instagramie. Na wyjazd mieliśmy jechać za 2 tygodnie, pamiętałam o tym już od dawna, ale jakoś wypadło mi to z pamięci.
*
I tak po pewnym czasie byliśmy dla siebie jak przyjaciele, w końcu mi się spodobał, chciałam z nim wychodzić częściej, on również jak reszta moich znajomych zaczął się śmiać z mojego związku z Jack'iem. Aż w pewnym momencie dostrzegłam, że ja też się śmieje z tego związku, wiec postanowiłam go zakończyć. Nie wiedziałam, czy dobrze robie, ale już nie czułam się przy Jack'u tak jak wcześniej. Nie czułam się bezpiecznie. Nie chciałam z nim spędzać tak dużo czasu jak wcześniej. Czułam się przy nim inaczej. Wolałam siedzieć sama w domu niż z nim...
Ja: Musimy porozmawiać...
Jack: Brzmi poważnie. Wpadnę do ciebie po pracy.
Chodziłam w kółko po domu czekając, aż Jack przyjedzie do mnie. Było mi źle, bo nie byłam pewna czy dobrze robię, ale nie chciałam być ciągle do niego uwiązana. Czułam się jak na smyczy i w tym momencie czułam, że mogę się z niej zerwać. Teraz albo nigdy.
Zadzwonił dzwonek.
Zrobiło mi się gorąco. Bałam się, że będę żałować, że za bardzo go zranię.
— Hej kochanie. — Chciał dać mi buziaka, ale odsunęłam się, tym samym uniknęłam zbliżenia.
— Hej.
— Co jest? — Spytał zdziwiony.
— Nie chce już z tobą być. — Powiedziałam powoli i spokojnie.
— Co?! — Widziałam gniew, który w nim narasta. — Co znów zrobiłem? Myślałem, że miedzy nami już jest dobrze... Że nam się układa.
— Nic nie jest dobrze, męczę się w tym związku. — Po chwili namysłu powiedziałam. — Nie kocham cię już.
— Nie chcesz o to walczyć?
— Nie ma już o co. — Spuściłam wzrok.
— Chodzi o tego chłopaka, co był u ciebie, jak przyjechałem? Jak on mu tam Nathan.
— Nie! Czy wszystko musisz zwalać na innych? Chodzi o ciebie nie o niego.
Jack chwile myślał nie wiedząc, co powiedzieć, dziwne zawsze on mówił najwięcej.
— Jebany śmieć. Pożałuje, że rozbił mi związek. — Krzyknął i wyszedł z mieszkania, trzaskając przy tym drzwiami.
— Jack... - Szepnęłam i zalałam się łzami.
Ja: Jesteś tam?
Napisałam do Nathana, ale bez odzewu spróbowałam też zadzwonić, ale nadal nic. Wsiadła w samochód i postanowiłam pojechać pod jego dom. Niestety... Kiedy tam dotarłam Jack już tam był szarpał się z Nathanem.
Wybiegłam z samochodu i pobiegłam w ich stronę.
Co będzie dalej? 🤔
CZYTASZ
Ostatni telefon[+18] I i II część
Teen Fiction* AKTUALIZACJA Do czego może prowadzić znajomość rozpoczęta w internecie? Czy może być bezpieczna? Czy skończy się szczęśliwa miłością? Kretyn: Ja cie tak ładnie słoneczko zapisałem, a ty mnie kretyn? O nie, nie wybacze ci tego :( Ja: No to pa ;) K...