ROZDZIAŁ 41

9 1 0
                                    




Jack nie odzywał się do mnie od przeszło tygodnia, ja też nie miałam ochoty wyciągać do niego ręki pierwsza. To on zarzucił mi zdradę, nawet nie dał mi nic wyjaśnić, tak właśnie on postępuje. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia, spotkałam się z Nathanem, ale do niczego nie doszło. Co prawda Jack nie wie, co łączyło mnie z Nathanem, więc tym bardziej nie wiem, dlaczego tak zareagował. Z moich znajomych poznał tylko dziewczyny i Lucasa, nikogo więcej. Tak bardzo różnił się od Nathana. Chociaż Nathan nigdy nie wściekał się tak bardzo i na tak długi czas... Co jakiś czas łapie się na tym, że ich ze sobą porównuje.

Jak co dzień poszłam do pracy, w sumie nudziła już mnie ta praca, no ale cóż nie mam, nawet kiedy poszukać innej...

Jack: Możemy się dziś spotkać i porozmawiać o tym wszystkim?

Ja: Ja naprawdę mam dość już tego, co się między nami dzieje ostatnio... Nie mam już do tego siły.

Jack: Wiem, ale nie chce tego wszystkiego stracić wiem, że nie powinienem tak wybuchać i nawet nie dałem ci wytłumaczyć, ale to nie moja wina, że jestem taki zazdrosny o moją dziewczynę.

Ja: Dam ci znać później, na razie nie chce się z tobą jeszcze widzieć.

Cały dzień zapisywałam klientki na kolejne wizyty. Wyszłam na przerwę na papierosa, którą zresztą robiłam sobie dosyć często, bo często miałam dużo wolnego czasu.

Kretyn: Kiedy teraz będziesz u rodziców?

Ugh...

Człowieku, daj mi o sobie zapomnieć, a może nie chce zapominać?

Schowałam telefon i dopaliłam papierosa z mętlikiem w głowie. Wróciłam na miejsce mojej pracy i akurat przyszła kolejna klientka, wskazałam jej drogę do Em, a sama wróciłam do swoich zajęć. Postanowiłam posprzątać w szufladach, aby czas szybciej mi zleciał.

Kiedy wracałam do domu zdążyło się już zrobić ciemno. Nadal nie wiem co mam zrobić z Jackiem, bo niby nie chce kończyć tego związku, ale z drugiej strony Nathan wrócił i namieszał mi znów w głowie... Oszaleje.

Weszłam do mojego pustego mieszkania, akurat teraz musiałam się pokłócić z Jackiem myślałam, że spędzi tu ze mną pierwsze noce, ale na marne... Postanowiłam mu jeszcze nie odpisywać, co będzie dalej, chociaż doskonale wiedziałam, że mu wybaczę. Chcę, żeby zrozumiał, jak się czuję i może coś z tego wyniósł.

*

Dziś miałam wolne, w sumie to wzięłam je ze względu na mieszkanie, w którym chciałam posprzątać i do końca je udekorować. Zjadłam śniadanie i ruszyłam na zakupy, dokupić jakieś dodatki.

Sklep był pełny różnych drobiazgów, aż sama nie wiedziałam co wybrać, postawiłam jednak na czarne dodatki. Nie chciałam brać białych rzeczy do białych mebli za bardzo by się wszystko zlało w całość, a czarny ładnie będzie odbijał. Kupiłam lampę, zegar na ścianę i reszta to były jakieś pierdoły. Spakowałam całość do samochodu i ruszyłam do mieszkania, żeby wszystko rozpakować.

Jack: Mogę zabrać cię dziś na kolacje?

Ja: Możesz.

Jack: 19 ci pasuje?

Ja: Tak

Była dopiero 15 więc na spokojnie urządziłam sobie mieszkanko, a następnie wzięłam długą kąpiel. Nałożyłam na twarz makijaż, nadal malowałam się lekko, poza tym Jack nie lubi, jak się maluje i woli jak jestem bez makijażu.

Ja: Prawdopodobnie w następny weekend

Odpisałam Nathanowi, wiem, że może to niezbyt fair w stosunku do Jacka, bo jakby nie patrzeć Nathan to prawie mój były. Nie byliśmy razem, ale tak się zachowywaliśmy i każdy tak myślał.

Ostatni telefon[+18] I i II częśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz