ALASTOR:
-Charles był moim przyjacielem.-Powiedział zimno mężczyzna, przykładając mi lufę do czoła.
Nagle zrobiło się ciemno.
Nie czułem już bólu rozerwanych mięśni, czy krwi w płucach i ustach. Nic już nie czułem.
Nic nie pamiętałem. Nawet Anthony'ego.
Wszystko przestało dla mnie istnieć.
To trwało chwilę. Może mniej niż sekundę.
Aż w końcu spokój został przerwany.
Poczułem że spadam z jakiejś wysokości, więc otworzyłem szeroko oczy.
Dosłownie moment później upadłem na czerwone podłoże.
-Co do..?-Chciałem powiedzieć, ale nie mogłem wydać żadnego dźwięku.
Akurat koło mnie upadła laska, zakończona mikrofonem.
Podniosłem ją i dopiero mając ją w dłoniach mogłem zacząć wydawać jakiekolwiek dźwięki.
-Co u licha..?-Usiadłem na rozgrzanej ziemi i rozejrzałem się.
To nie był Nowy Orlean. Z pewnością...
Niebo było czerwone niczym krew, z wielkim, zawieszonym czarnym pentagramem.
Dopiero teraz zobaczyłem że ludzie, którzy mnie otaczali to nie byli ludzie.
Wyglądali dziwnie. Jak jakieś piekielne kreatury i...
Piekielne?
Spojrzałem jeszcze raz na Pentagram. Jak mogłem być tak głupi i nie zauważyć tego od razu?
To Piekło.
Umarłem i trafiłem do Piekła.
Moje oczy powiększyły się.
Zostawiłem Anthony'ego...
Skruszyłem się sam przed sobą.
Pozostało mi tylko mieć nadzieję że sobie poradzi. Że otrząśnie się po mojej śmierci i przeżyje godne życie z kimś innym, a po nim trafi do lepszego miejsca niż to.
Nawet gdybym miał go już nigdy nie zobaczyć...Alastor: Przypierdala czołem o dno Piekła.
Też Alastor:To co będzie przedstawione w tej książce to wszystko moja wizja. Raczej nie ma zbyt wiele wspólnego z oryginałem Vivz
CZYTASZ
|RADIODUST| 3 Jesteśmy tacy sami
FanfictionOpis: Czternaście lat po śmierci Alastora, do Piekła trafia również Anthony. Chłopak początkowo chce skupić się na poszukiwaniach swojego chłopaka ale musi skupić się na przetrwaniu. Los chciał by Angel Dust został prostytutką, a przez wstyd Pajęcz...