ANGEL:
Obudziłem się i zobaczyłem gdzie jestem.
Nie byłem zadowolony tym bardziej że byłem w chuj mocno związany.
Zobaczyłem Aracknissa, stojącego pod ścianą.
-Jak mogłeś?!-Wkurwiłem się na niego.
Nie odpowiedział. Nawet na mnie nie spojrzał.
I to ma być brat?!
-Widzę że już się obudziłeś.-Odezwał się mój ojciec.
-Czego do cholery chcesz?
-Wiesz co się dzieje gdy zdradza się rodzinę. Nie morduje się tylko zdrajcy ale wszystkie bliskie mu osoby.
Moje oczy powiększyły się gdy zobaczyłem że każdy tu ma Anielską Broń. Domyśliłem się też kogo chce zabić ojciec.
-Zostaw go w spokoju! Dla własnego dobra!
Zaśmiał się.
-Dla własnego dobra? Tossico (ćpunie) on już jest w mojej piwnicy! Czeka na wyrok!
Moje oczy wypełniły się łzami.
-N...Nie... NIE!-Zacząłem się rzucać, ale byłem zbyt skutecznie związany.
Henroin zrobił gest, przez który dwóch członków Mafii wyszło z pokoju głównego. Pewnie poszli po Alastora.
-Wiem że zawaliłem, ale zabij mnie! Nie jego! On nic Ci nie zrobił..!
-To z jego powodu zdradziłeś rodzinę i zabiłeś naszych. Więc tak, również zginiesz, ale zanim do tego dojdzie będziesz błagać by on umarł.
-Ojcze, proszę...
-Stai zitto (Zamilcz).
Spojrzałem na Aracknissa. Był ostatnią deską ratunku.
-Ty nie jesteś taki! Błagam Cię, pomóż mu!
-Arackniss jest jedynym z moich nieżyjących potomków, który nie dopuścił się zdrady, Angel.-Powiedział ojciec.
Akurat wprowadzono Radiowego Demona. Patrzył prosto ma Szefa Mafii.
-Skarbie...-Odezwałem się cicho.
Cholera, co ja mam zrobić?!
CZYTASZ
|RADIODUST| 3 Jesteśmy tacy sami
FanfictionOpis: Czternaście lat po śmierci Alastora, do Piekła trafia również Anthony. Chłopak początkowo chce skupić się na poszukiwaniach swojego chłopaka ale musi skupić się na przetrwaniu. Los chciał by Angel Dust został prostytutką, a przez wstyd Pajęcz...