58-Zdrada.

224 23 10
                                    

ANGEL:
Wróciłem z zakupów i zacząłem wyciągać produkty z siatki.
Dziś Al miał wpaść na kolację.
Chciałem zrobić mu jego ulubioną Jambalayę. Miałem wszystkie składniki, teraz pozostało jakoś przyrządzić danie.
To był przepis jego mamy. Bardzo nie chciałem tego spieprzyć.
Zacząłem obierać cebulę, przez co przypomniały mi się czasy jak Alastor był jeszcze związany w tamtej chatce i uczył mnie jak szybciej i efektywniej kroić cebulę.
Uśmiechnąłem się pod nosem na to wspomnienie.
Usłyszałem pukanie do drzwi.
Zdziwiło mnie to, bo nie miałem mieć teraz żadnych klientów.
To mógł być tylko Śmieszek.
Otworzyłem mu drzwi, ale okazało się że to nie Al tylko mój brat.
-Arackniss..?-Zdziwiłem się.
-Cześć.-Mruknął i wpakował się do środka.
-Co Ty tu robisz?
-Jesteś sam?-Zignorował moje pytanie.
-No tak. O co Ci chodzi?
Mój brat przyjrzał mi się i... wyciągnął spluwę.
Co gorsza, wymierzył we mnie.
-OCHUJAŁEŚ?-Wykrztusiłem.
-Ręce. Wszystkie.-Powiedział.-Łącznie z tymi które ukrywasz.
-Skąd wiesz...
-Też jestem pająkiem, nie?
Powoli wysunąłem trzecią parę rąk i rzuciłem broń na ziemię.
Myślałem o co może mu chodzić aż mnie olśniło.
Przez to wszystko co się wydarzyło pozwoliłem sobie zapomnieć o tym że ja i Alastor jesteśmy na celowniku Il Migliore.
Jakim ja byłem debilem!
-Pracujesz dla ojca... prawda?
-Tak.-Powiedział i strzelił we mnie.
Trafiła mnie strzałka usypiająca więc upadłem i zamknąłem oczy.



To się pojebało xD

|RADIODUST| 3 Jesteśmy tacy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz