42-To mój Anthony.

287 31 4
                                    

ALASTOR:
To... Mój Anthony..? Mój Najdroższy był tu cały czas..? A ja go nie rozpoznałem..?
Chwyciłem delikatnie jego policzki i uniosłem twarz tak, by mógł na mnie patrzeć.
-Spójrz na mnie.-Poprosiłem, a chłopak podniósł wzrok, a nasze spojrzenia się spotkały.
Moje oczy powiększyły się.
-Cześć, Al...-Uśmiechnął się krzywo Pajęczak.
Natychmiast go objąłem i zamknąłem oczy, czując zbierające się pod powiekami łzy.
Angel zadrżał, ale również mnie objął.
Trwaliśmy tak w tym uścisku naprawdę długo, aż usłyszałem szloch.
Oderwałem się od chłopaka i kciukiem zgarnąłem łzy z jego policzków.
-Mój drogi, dlaczego płaczesz?
Grzesznik położył mi swoją dłoń na mojej i ponownie wydał z siebie szloch.
-Przepraszam, Al... Ja naprawdę Przepraszam!-Rozpłakał się.
-Za co?-Przekręciłem lekko głowę w bok.
-Ja widziałem wtedy wszystko... I Ci nie pomogłem... To przeze mnie Cię zabili...-Załkał.-Ale ten typ którego przysłała Molly... trzymał mnie... mogłem tylko patrzeć jak giniesz!-Ukrył twarz w dłoniach.
Położyłem mu dłoń na plecach.
-Najdroższy, nigdy nie miałem Ci tego za złe.
-Nie..?-Spojrzał na mnie zapłakany.
-Oczywiście że nie. Wiem że gdybyś tylko mógł, pomógłbyś mi. Wiedziałem to także w tamtym lesie. Martwiłem się co się z Tobą stało. Czy Mafia Cię dopadła czy stało Ci się coś gorszego.
-Więc nie jesteś na mnie zły za swoją śmierć..?-Upewnił się.
-Oczywiście że nie.-Uśmiechnąłem się do niego szerzej, tym razem szczerze.

|RADIODUST| 3 Jesteśmy tacy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz