18. Uważaj komu ufasz

2.1K 66 80
                                    

- Co? Jakim prawem! - podniosłam głos z nerwów.

Zacisnęłam ręce w pieści i mocno zagryzłam zęby. Czemu życie w Polsce i ogólnie życie musi być tak pojebane i trudne.

- Kasia, spokojnie. Wiesz, że bardzo chętnie oddam Nikodema w twoje ręce, ale dobrze wiesz, że masz teraz mniejsze szanse. Zerwałaś z Maksem. Nie masz chłopaka, partnera. Będzie ciężej. A teraz jak odkryją, że jesteś z Michałem to będzie o wiele ciężej. Michał nie ma czystej kartoteki i wiesz, że siedział na dołku i się sądził. Przez to będą mieli przeciwskazania, by ci go oddać. Ewentualnie wam, kiedy wszystko się super potoczy i w przyszłości postanowicie się ożenić. Masz we mnie pełne wsparcie i napisze o tobie najlepszą opinie. Do tego dodam coś o Michale, że dzięki niemu i jego dorobkach zapewni Nikodemowi więcej. - powiedziała kierowniczka domu dziecka, Ola.

Słysząc jej słowa rozluźniłam się nieco. Cieszyłam się, że darzyła mnie zaufaniem i wiedziała, że bardzo zależy mi na chłopcu.

- Naprawdę dziękuje ci za wszystko. Twoja opinia jest akurat bardzo pomocna w tej sytuacji. - podziękowałam kobiecie.

- Ty i Nikodem zasługujecie na szczęście. On zasługuje na taką super matkę, a ty, na takiego ślicznego syna. - odparła, a ja na jej słowa westchnęłam głośno.

- Dzięki, chociaż troszkę mnie pocieszyłaś. - odrzekłam i wstałam z drewnianego krzesła, na którym siedziałam. Skierowałam się w stronę drzwi i z dużą siłą szarpnęłam za klamkę. Miałam już wyjść jednak zatrzymał mnie głos Oli.

- Gdybyś wzięła ślub masz Nikodema na sto procent. - rzekła na odchodne. - Wiem, że na razie to niemożliwe, ale tak tylko mówię.

- Ja to wiem, Ola. Nie musisz mi powtarzać.

Przeklnęłam głośno i nerwowo połknęłam ślinę. Jej słowa po raz kolejny wywołały w mojej głowie jakieś tsunami. Myśl zalewała kolejną. To było straszne.

Zaczęłam przez jej słowa myśleć o Michale i o naszej relacji...

Fakt, spotykam się z Michałem, ale my nawet nie jesteśmy oficjalnie parą. Ba! My nawet nie powiedzieliśmy sobie, co do siebie czujemy.

Za dnia siedzimy i rozmawiamy, a w nocy albo śpimy wtuleni w swoje ciepłe ciała albo kochamy się.

Dopiero słowa Oli uświadomiły mi na czym ja do cholery stoję. A raczej po czym krocze. Po cienkim lodzie.

***

Weszłam do mieszkania chłopaka jak do siebie. Zrzuciłam z siebie płaszcz i nawet nie zdejmując butów, weszłam wgłąb mieszkania.

- Hej, jak tam? - usłyszałam jego ciepły i zachrypnięty głos, który doprowadził, że prawie się wywróciłam.

- Musimy pogadać - powiedziałam stanowczo, a moja torebka, którą trzymałam w dłoniach, sama upadła mi na podłogę. Nie kontrolowałam siebie. Straciłam czucie w dłoniach.

- Co się stało? - zapytał i wstał z kanapy, na której grał w fife i jadł jakies czipsy. Spojrzał najpierw na mnie zmartwionym wzrokiem, a potem szybko przerzucił wzrok na torebkę, która wypadła mi z rąk.

- Miałam rozmowę, a propos Nikodema. Mam mniejsze szanse na zaadoptowanie go. A to wszystko, że przestałam być z Maksem. Ludzie są skłonni oddawać dziecko, gdy będzie miało dwoje rodziców. - warknęłam zła. - A najlepiej jak będą po ślubie.

- Spokojnie, wszystko się ułoży. - chciał do mnie podjeść jednak postawiłam krok do tylu. Chłopak spojrzał na mnie w lekkim szoku i zmarszczył brwi.

- Padła opcja, że mogę wziąć ślub... - powiedziałam ciszej - Ta propozycja, mnie orzeźwiła i uświadomiła mi pare rzeczy.

- Jakie rzeczy?- spytał po chwili, kiedy przetrawił wszystkie moje słowa.

- To, że nie wiem na czym stoję Matczak, a to mi się nie podoba. Chce stabilizacji w moim życiu, chce wiedzieć co udoskonalać, a co totalnie wyrzucić. Naprawdę musimy porozmawiać o naszych uczuciach. Nie zrobiliśmy tego ani razu. Po prostu chce wiedzieć, czy jeśli będę spadać to będziesz moją poduszką i czy uchronisz mnie przed upadkiem. Chciałabym po prostu byś był. Po tym masakryczny związku z Maksem chce spokoju.- wyrzuciłam z siebie.

Przełamałam się, a to wszystko przez tego bruneta o czekoladowych oczach. Nigdy nie otworzyłam się przed kimś, jak przed nim.

Nie był taki jak Maks. Mój były pokazał mi dorosłość, poważne problemy, prace, pieniądze. Michał zaś, radość, szczęście, a przede wszystkim, że bycie bachorem jest cudowne. Nie przejmowanie się niczym ważnym i po prosto bycie i zabawa. To wszystko takie beztroskie.

Zaszczepił we mnie znowu tą iskierkę i w końcu zaczęłam czuć się wolna. Sprawiał, że latałam.

- Co do mnie czujesz Michał? - zapytałam po chwili. Prosto z mostu, czyli tak jak lubię.

Jego jabłko Adama niespokojnie zadrżało, a jego oczy ukazywały strach. Oblizał swoją dolną wargę i otworzył w końcu usta być coś powiedzieć.

- Lubię cię, Kasia. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. Lubię z tobą spędzać czas, rozmawiać. Czuje się z tobą dobrze. Jesteś moją przyjaciółką....

Moje usta rozchyliły się dość mocno przez fale szoku, która na mnie wpłynęła. Z niedowierzaniem patrzyłam się wprost w oczy bruneta i myślałam, że się przesłyszałam.

- Przyjaciele? - spytałam nadal będąc lekko otumaniona

- No tak - stwierdził niepewnie - Ale wiesz, tacy z korzyściami. Nic więcej dla mnie nie znaczysz - stwierdził dziwnym głosem.

Pierwszy raz poczułam się wykorzystana. Zdradzona też się czułam, ale nie było to dla mnie nowe uczucie. Moje serce właśnie rwało się na kawałki, a w moich oczach widniały łzy.

Uważaj komu ufasz, to chyba od dzisiaj moje ulubione powiedzenie.

- Wiesz co? - zapytałam ze spokojem, lecz oczy zdradzały moje rozczarowanie i smutek.

- Co? - ledwo z siebie wydusił.

- Maks miał racje. Dałeś mi atencję, a ja głupia myślałam, że to coś więcej. Jaka ja byłam głupia! Byłam tylko twoją nową lalką do czułości, pocałunków i seksu, ale niczym więcej, a raczej nikim. - po skończeniu tego co chciałam powiedzieć, pochwyciłam torebkę, która leżała na podłodze i podeszłam w stronę drzwi. Chwyciłam w rękę płaszcz i nawet go nie zakładając wyszłam z mieszkania, trzaskając drzwiami.

Jestem lalką, marionetką, którą najwyraźniej cały czas bawią się inni.

„Jesteś Bajką" - |Mata FF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz