7. Lubiliśmy być sami

2.1K 47 12
                                    

- Gdy miałam piętnaście lat piłam z kolegami wódkę w takim bardzo ukrytym miejscu nad Wisłą. Jednak nasz melanż nie trwał długo, bo pojawił się jakiś menel i zacząć się bić z jednym z moich kolegów o alkohol, a dosłownie obok była rzeka i oboje do niej wpadli. Gdy wyszli z wody i podali sobie ręce i napiliśmy się z tym gościem po kielichu. Impreza trwała po tej akcji jakieś dziesięć minut, ponieważ przyjechała policja, więc musieliśmy spierdalać. - skończyłam opowiadać chłopakom historie, o jednym moim przypale.

- Ja pierdole, nie wiedziałam, że takie akcje przeżywałaś - zaśmiał się Wyguś.

- W porównaniu do waszych to ja święta jestem - rzuciłam i złączyłam dłonie razem i zaczęłam udawać, że się modlę. Zobaczyłam wielkie uśmiechy na twarzach Franka i Szczepana, więc bardziej wczułam się w role i zamknęłam oczy.

Po chwili poczułam jak czyjeś ramiona zaczynają mnie oplatać, więc zaczęłam otwierać oczy. Obróciłam głowę i ujrzałam przytulającego się do mnie od tyłu Michała.

- Nie dajcie jej się zwieść. To jedna wielka diablica. W nocy schodzi do piekieł męczyć swoje ofiary. - zaśmiał się mi przy uchu, a następnej złożył szybkiego całusa na moim policzku.

Minęły dwa tygodnie od imprezy, na której się do siebie zbliżyliśmy. Michał okazał się być naprawdę super osobą i świetnie bawię się w jego towarzystwie. Zauważyłam też, że bardzo lubi kontakt fizyczny, ale mi szczerze to nie przeszkadzało, więc nic nie mówiłam.

- Kurwa, ale wy ładnie razem wyglądacie - rzucił Franek i wziął łyk piwa, które trzymał w dłoni.

Słysząc to zakrztusiłam się własną śliną. Matczak szybko mnie puścił i stanął obok mnie wyprostowany jak struna. Spojrzał się potem na mnie i zaśmiał się nerwowo i podrapał się po karku.

- Papkę macie zamiast mózgów - rzuciłam i wyjęłam Wygusiowi z dłoni trunek i wzięłam wielkiego łyka.

- Mnie w to nie mieszaj, ja nawet nic nie mówię - rzucił Szczepan, broniąc się. - Ja w porównaniu do Michała i Frania, pamietam, że masz chłopaka.

- Morda, Krzysiek - krzyknął Michał, po czym podszedł do chłopaka i zdzielił go w tył głowy. Ja jedynie pokręciłam w rozbawieniu głową.

- A jak się poznaliście z Maksem? - dopytał Szczepan, masując się w tył głowy.

- Tylko się kurwa nie śmiejcie. - Wskazałam na każdego z tej trójki palcem. - Poznaliśmy się na „Omegle" ponad cztery lata temu. - cały pokój wypełnił się głośnym śmiechem chłopaków. Patrzyłam się na nich jak na idiotów, bo nimi byli. Można ich o coś prosić....

- Dobra, dobra... Będziemy już poważni- zaczął Michał, jeszcze trochę się śmiejąc - Jesteście już ze sobą, aż cztery lata? To długo moim zdaniem. A to twój pierwszy chłopak?

- Czuje się jak na jakimś wywiadzie. - Zaśmiałam się - Maks jest w sumie moim pierwszym poważnym chłopakiem. Miałam jakiś epizod w gimnazjum, ale nie chce o nim rozmawiać - powiedziałam i zaczęłam bawić się skórką przy paznokciu.

- Nie musisz mówić jak nie chcesz - powiedział i podszedł do mnie tylko po to, by ręką poczochrać mi włosy. Nic sobie z tego nie zrobiłam, bo byłam już dość wstawiona i jakoś nie przejmowałam się swoim wyglądem. Michał następnie zajął miejsce obok mnie, więc ułożyłam głowę na jego barku.

- Ja z Szczepanem pójdziemy po jakieś alko. - rzucił Wyguś wstając z kanapy. - Za niedługo wracamy gołąbeczki. - razem z Michałem od razu pokazaliśmy mu środkowy palec. Szczepan nie był zadowolony z tego, że Wygi zmusił go do wyjścia, ale i tak bez marudzenia poszedł.

Po paru minutach wyszli, a my w tedy zostaliśmy sami. W pokoju było słychać tylko nasze oddechy, ale będąc tak blisko Michała słyszałam też jak szybko bije jego serce. Wyszukiwało rytm w, którym lekko się zatraciłam, a moje oczy zaczęły się zamykać.

- Co do mojej byłej dziewczyny, to chyba już się wyleczyłem. - rzucił szeptem.

Gdy nie byliśmy sami rzadko rozmawialiśmy szczerze ze sobą, dlatego nie zdziwiło mnie, że od razu po wyjściu jego przyjaciół zaczął ze mną rozmawiać. Lubiliśmy jak byliśmy sami, w tedy byliśmy zawsze ze sobą szczerzy.

- Serio? - zapytałam i przetarłam oczy, zapominając o moim makijażu.  - Pamiętam jaki byłeś załamany dwa tygodnie temu. Stało się coś takiego przez co ci przeszło? Czy po prostu żal i smutek minęły?

- Po naszej rozmowie przestałem sobie nią zaprzątać myśli... To chyba wszystko dzięki tobie wiesz? Ostatnie dwa tygodnie były zajebiste właśnie dzięki tobie. Polubiłem te nasze długie rozmowy w twoim gabinecie albo to jak czasem wpadasz do mnie do studia pogadać lub posłuchać mojego pierdolenia do mikrofonu.

Po swoich słowach, objął mnie ramieniem, przez co byliśmy do siebie przytuleni. Swoją głowę przeniosłam bardziej w stronę jego szyi, dzięki czemu poczułam jego mocne perfumy. W tedy Michał złapał pod oby dwa moje kolana i pociągnął je na swoje. Siedziałam w tym momencie na nim i w tedy mocniej się do niego przytuliłam.

Przez te dwa tygodnie spędzaliśmy ze sobą naprawdę dużo czasu i każdego dnia nie mogłam się doczekać, aż znowu go zobaczę i razem pogadamy lub się pośmiejemy. Chyba po prostu brakowało mi takiej osoby w życiu jak Matczak.

- Dzięki Michał. Twoje słowa były nawet urocze - zaśmiałam się w jego szyje. - I też muszę powiedzieć, że dzięki tobie te dwa tygodnie, dla mnie, były również zajebiste.

- A Maks nie ma nic przeciwko? - spytał, po chwili - No wiesz, wspominałaś mi, że jest o ciebie bardzo zazdrosny, a mnie uważa za zagrożenie numer jeden. - po jego słowach westchnęłam głośno.

- Nie chce go okłamywać, ale czasami specjalnie omijam twój temat. Ostatnio mocno się pokłóciliśmy, bo uderzył Janusza i mam do niego ostatnio spory dystans. Przez to co powiedział i co zrobił, ale i tak mu wybaczyłam. Maks jest w porządku.

- Trochę go rozumiem z tą zazdrością, bo jesteś śliczna, ale skoro mówisz mu, że jesteśmy dla ciebie jak rodzina to chyba powinien się ogarnąć. - powiedział gładząc mnie po plecach.

- Z tą śliczną to nie przesadzaj - powiedziałam i odkleiłam się do jego klatki piersiowej i zagroziłam mu palcem, delikatnie się śmiejąc.

- Nie przesadzam, na serio jesteś piękna... - rzucił i spojrzał mi w oczy.

Nagle przestałam pamiętać jak się oddycha i zaczęłam skanować całą jego twarz. Piękne, duże i czekoladowe oczy, a nad nimi grube, ciemne, brązowe brwi. Kilka pieprzyków rozsypanych po twarzy dodawały mu uroku. Do tego jeszcze ten kilkudniowy zarost robił robotę, ponieważ szczerze podobał mi się.

Po dokładnym przyjrzeniu mu się, powróciłam z powrotem do jego oczu, które teraz wpatrywały się w moje usta. Głośno przełknęłam ślinę i również spojrzałam się na jego usta, co było moim błędem. Zaczęliśmy się powoli do siebie przyzywać.

Całe szczęście, że przerwali nam chłopacy wchodzący do mieszkania. Jak spanikowana szybko zeskoczyłam z Matczaka, przez co upadłam na podłogę. Szybko usiadłam na kokardę i patrzyłam w stronę wejścia do salonu, ponieważ bałam spojrzeć się Michałowi w oczy.

- Co robiliście jak nas nie było? - spytał Franek i poruszył sugestywnie brwiami.

- Gadaliśmy - odparliśmy równo z Michałem spanikowani.

- Mnie w chuja nie zrobicie - zaśmiał się i usiadł na swoim wcześniejszym miejscu.

„Jesteś Bajką" - |Mata FF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz