26. To znaczy coś więcej

2K 68 28
                                    

Kiedyś gdy byłam mała, bawiłam się z koleżankami w księżniczki, wróżki i inne bajki. Odgrywałam role zazwyczaj księżniczki, która czeka na swojego księcia, którego miał odegrać jakiś chłopak z klasy. Jednak on nigdy nie przychodził, nie przyjeżdżał na swoim białym koniu. Przez to, że nie przyjeżdżał nie mogłam poznać takiego uczucia jak miłość. Każda królewna, czy księżniczka, od razu się zakochiwała w swoim wybawicielu, też tak chciałam.

Nie doznałam tego uczucia nigdzie. W domu, czy szkole zawsze było ponuro i nigdy nie mogłam liczyć na tak piękną emocje.

Ostatnio, głównie dzięki Michałowi, myśle o tym specyficznym uczuciu. Od momentu, kiedy powiedział mi, że mnie kocha minęły ponad 3 tygodnie. Tak, liczę to. Rozmyślałam, więcej na temat zakochania się i zaczęłam przez to cofać się w przeszłość i spoglądać na mój związek z Maksem.

Nie mam pojęcia czy Maks mnie kochał, ale nasz związek był toksyczny. Nie potrafiłam się z niego uwolnić i nie widziałam na to szans. A tu nagle pojawia się w moim życiu Michał i pokazuje mi, że mam gdzie uciec. Do kogo uciec.

Coraz częściej zaczął pojawiać mi się w myślach i zajmował ich sporą część. Wszystko ostatnio zaczęło mi się z nim kojarzyć. Głupi kwiatek, na jakiego spojrzałam, przypominał mi jaśminy, które mi podarował. Każdy Bolt, przypominał mi jego. Chodzi mi o nasze wspólne powroty albo do mojego mieszkania albo do jego. Długo by jeszcze wymieniać, co jeszcze mi się z nim kojarzy. Oj długo.

Łapie się za głowę, ponieważ wszedł mi do głowy tak głęboko i nie może z niej wyjść.

Czasami mam z nim sny. Mogą być one dobre lub złe. Zazwyczaj są dobre, ale zdażają się takie paskudne, że budzę się w nocy zalana zimnym potem i następnie płacze przez godzinę i martwię się o chłopaka. Śnią mi się zazwyczaj jego wypadki. Zawsze w tych snach nie umiem mu pomóc.

Jednak, dzisiejszy sen, a raczej koszmar przebił wszystkie, przebił po prostu wszystko.

Była godzina 4 w nocy, a ja ubierałam się by pojechać do chłopaka i sprawdzić czy nic mu nie jest. Wsiadłam w taksówkę i szybko pojechałam na miejsce. O tej godzinie ulice Warszawy były cudownie puste.

Ze łzami w oczach nawalałam w drzwi, ponieważ nikt od jakiś 30 sekund, nie chciał otworzyć. Bałam się, że coś mu się stało. Uspokoiłam się nieco, gdy usłyszałam przekręcenie kluczy w zamku.

Gdy go tylko zobaczyłam, łzy ulgi spłynęły po moich policzkach. Od razu wtuliłam się w jego nagą klatkę piersiową i zaciągnęłam się jego zapachem. Najprawdopodobniej go obudziłam, bo jego twarz była bardzo niewyraźna.

- Co się stało? - spytał zatroskany, a jego głos był bardziej ochrypły niż zazwyczaj, przez co moje serce zabiło mocniej.

- Miałam koszmar, straszny koszmar. Musiałam cie przytulić i zobaczyć czy z tobą wszystko okej. - wydusiłam z siebie.

- To skoro już jesteś , to chodźmy spać. - pociągnął mnie za rękę do sypialni, na co parsknęłam cichym śmiechem. Rękawem swojej bluzy, otarłam łzy, kiedy siedzieliśmy już na jego łóżku.

Ułożyliśmy się wygodnie, po dwóch jego stronach. Jednak nie mogłam wytrzymać bez dotknięcia chłopaka, dlatego ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej, a nogę przerzuciłam przez jego ciało. Przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam.

Kiedy spokojnie sobie leżeliśmy, usłyszałam ciche chrapnięcie, co oznaczało, że chłopak zasnął. Złożyłam na jego torsie czuły pocałunek i również starałam się zasnąć, jednak na próżno.

Nie mogłam zmrużyć oka, bo od razu przypominał mi się ten cholerny sen. Nie mogłam pozbierać myśli. Miałam wielki harmider w głowie, którego starałam się poskładać.

- Kurwa - cichy szept opuścił moje usta, po czym wstałam z chłopaka, w celu znalezienia jego fajek.

Zazwyczaj nie pale papierosów, ale nie mogę wytrzymać w tym natłoku myśli. Muszę odsapnąć.

Wyszłam więc na balkon i odpaliłam używkę. Kiedy prawie ją wypaliłam poczułam na swoich biodrach czyjeś ciepłe ręce.

- Myszko, co się dzieje? - spytał się mnie i pocałował najpierw w ramie, potem w szyje, a na końcu w skroń. Następnie wtulił swój tors w moje plecy.

- Miałam zły sen. Bardzo zły - rzuciłam i zacisnęłam zęby. Chłopak wyjął mi papierosa z dłoni i wziął ostatniego bucha, po czym zgasił go w popielniczce.

- Może jak mi o nim opowiesz będzie lepiej? - spytał się mnie delikatnie.

- W tym śnie... stało się coś po prostu kurwa strasznego. - te słowa ledwo przeszły mi przez gardło.

- Coś strasznego to ja widzę rano, kiedy spojrzę w lustro - parsknął śmiechem Michał, zdenerwowało mnie to, więc oderwałam swoje plecy od jego ciała i popatrzyłam mu się prosto w oczy. To był bardzo poważny sen i nie bagatelizowałam go, tak jak zrobił to on przed sekundą.

- W tym śnie umarłeś kurwa, rozumiesz?! Nie mogłam nic zrobić. Byłam bezradna! Ktoś dosypał ci jakiś groźnych narkotyków, a ja trzymałam cie w objęciach jak konałeś. - krzyknęłam zła i zrozpaczona.

- Ja... nie wiedziałem. Ale żyje misia, wszystko jest dobrze. To był tylko sen.- chciał położyć dłoń na moim policzku jednak odsunęłam się o krok.

- Wcale nie jest dobrze, Michał. Nie mogę spać, bo boje się, że jak stracę cie z oczu to stanie się ci coś złego. Boje się o ciebie, martwię i umieram z tęsknoty, gdy ciebie nie ma. - wyrzuciłam z siebie.

- To zamieszkaj ze mną - palnął, a ja w szoku wytrzeszczyłam oczy.

- Że co? - spytałam niepewna. Nie wiedziałam, czy dobrze usłyszałam.

- Wprowadź się do mnie. Skoro tak się o mnie martwisz, zamieszkaj ze mną. Będziesz miała mnie na oku i będzie wszystko dobrze. - wzruszył ramionami - Nie ukrywam, ale chce by to się stało już od dłuższego czasu. Wiem, że to bardzo szybko, nawet bardzo, ale powiedziałem to w sumie pod wpływem chwili, więc zrozumiem jak się nie zgodzisz. Jednakże, wiedz, że mówię poważnie.- dodał z uśmiechem na ustach.

- Dobra - odparłam bez namysłu - Przeprowadzam się. Nie chce być już więcej daleko od ciebie. Chce mieć cie na oku, zawsze Michaś, zawsze. Może w tedy nie będę miała tych pojebanych snów.

- Zgodziłaś się? - spytał dla pewności, pokiwałam głową na tak. - Ja pierdole, tak! - krzyknął Matczak i objął mnie bardzo mocno.

Kiedy już się wyswobodziłam z jego uścisku, spojrzałam na niego. Na jego oczy, uśmiech, brwi, ciało. Doznałam olśnienia.

- Michaś, ostatnio nie ma dnia, godziny, sekundy, bym o tobie nie myślała. Tak jest już od długich trzech tygodni. Zaprzątasz mi głowę i każda jebana rzecz mi ciebie przypomina. Jak nie ma cie w pobliżu łapią mnie skurcze brzucha, bo myśle, że coś ci się dzieje. Śnisz mi się nawet po nocach i w sumie teraz doszłam do pewnego wniosku. Teraz do tego doszłam i żałuje, że wcześniej to do mnie nie dotarło. Chyba te sytuacje dały mi do myślenia.- powiedziałam na jednym tchu, a łzy w moich oczach uformowały się i stety, niestety dwie spłynęły po moich policzkach. Michał wstrzymał oddech, ponieważ myśle, że się bał tego co mu powiem albo doskonale wiedział co chce powiedzieć i tylko wyczekiwał tego.

- Kocham cię Michale Matczaku. W końcu mogę to powiedzieć i chyba to jest miłość, że kiedy jestem przy tobie, czuje się jak w raju. Potrzebuje cię jak tlenu i nie wytrzymuje bez ciebie, bez twojego dotyku, czy słów. Proszę bądź ze mną. - powiedziałam, a Michałowi z oczu poleciało kilka łez , co mnie nieco zszokowało.

- Czekałem na te słowa jebaną wieczność i nigdy w życiu nikt nie powiedział mi tak pięknych słów jak ty teraz. Nie sądziłem, że jestem dla ciebie aż tak ważny. Mówiłaś, że nie potrafisz kochać, a skoro mnie pokochałaś, to jestem teraz najszczęśliwszy na świecie. Cieszę się, bo wiem, że twoje „kocham cię" znaczy więcej niż tylko kocham. Tak jak mówiłaś. Kocham cię mała, bardzo, ale to bardzo.

„Jesteś Bajką" - |Mata FF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz