6. Nasza sóweczka powinna wiedzieć, że...

804 79 178
                                    

Słyszałam, owszem, lecz nie pojmowałam, co stojąca na wprost mnie blondynka przed momentem powiedziała. Jej zdaniem Milan umeblował mi sypialnię, co naprawdę zakrawało nie tylko o absurd, ale o obłęd. Milan przecież nie znał mnie, kiedy umówiłam się z Pokryszką na rozmowę, nie zdając sobie nawet sprawy z mojego istnienia. Byłam wtedy tylko i wyłącznie interesantką, która w dodatku kontaktowała się z reprezentantem będącym raptem pełnomocnikiem.

Cofnęłam się wspomnieniami do chwili z domówki, kiedy dobiłam do mężczyzny o ciemnych włosach i przeszywającym, mrocznym spojrzeniu. Przedstawił mi się, domyślając się jedynie, kim jestem. Choć w sumie powoli przestawałam być pewna czy dobrze zapamiętałam tamto zdarzenie, potrafiąc stwierdzić tylko, że bez cienia wątpliwości bezwstydnie oceniałam go wzrokiem. Dobiegł nas kolejny hałas, chociaż ten w zasadzie nie ustawał, sprowadzając mnie na ziemię i wyrywając z zamyślenia.

- Nie patrz tak – oznajmiła Niemira. – Ubieraj się, bo w sumie kwadrans minął już dawno.

- Nie idę do Milana na domówkę – powiedziałam, zakładając ręce.

- Wiesz, że nie możesz się tutaj wiecznie chować, prawda?

- Nie chowam się – odparłam, odrobinę podnosząc głos. – Po prostu chciałam odetchnąć.

- Od kogo? – prychnęła. – Nikogo tu nawet nie ma. Ubieraj się albo chodź w czym jesteś.

Zlustrowała dopiero teraz mój wygląd, a należało podkreślić, że w porównaniu z odstawioną Niemirą prezentowałam się blado. Krótkie spodenki i koszula, jakiej dolne krańce przewiązałam, nie zapinając wszystkich guzików do końca. Jeden rękaw opadł, odsłaniając ramię, na które spływały luźne, nawet niepoczesane włosy, a wraz z nim ramiączko białego stanika, jaki akurat dziś miałam na sobie.

- Naprawdę, podziękuję. – Uniosłam rękę, jak to niegdyś robili lordowie. – Poza tym nie sądzę, żeby Milan chętnie gościł mnie w swoich progach.

- Teraz to już naprawdę wymyślasz. – Przewróciła oczami, jakby wysłuchiwała istnych dyrdymałów, a przecież mówiłam wyłącznie prawdę. Zresztą nie mogłabym się nawet dziwić mężczyźnie, skoro nie rozstaliśmy się w przyjacielskich warunkach, a ja zarzuciłam mu w sugestywny sposób, że sypiał z Żagotą, której teoretycznie nawet nie znosił. – Milan faktycznie jest ostatnio trochę nabuzowany, ale to właśnie dlatego, że nie widzi cię u siebie.

Zmarszczyłam czoło, obniżając brwi. Jej zapewnienia kupy się nie trzymały, a ja nie byłam aż tak naiwna oraz zdesperowana, żeby uwierzyć w emocjonalne zaburzenia mężczyzny wywołane moją osobą. Owszem, mogłabym, gdyby wściekał się, że wciąż jeszcze mieszkam pod jego dachem. Przypomniałam sobie natychmiast o kwestii czynszu, dochodząc do wniosku, że koniec końców i tak trzeba było mi się przełamać oraz pofatygować na górę.

- Daj mi chwilę – skapitulowałam.

Niemira czekała, kolejny raz wykazując się cierpliwością, kiedy w mieszkaniu nade mną trwała przednia impreza. Oprócz hałasów, trzasków i krzyków, w moim mieszkaniu przebrzmiewała stłumiona muzyka. Wnioskowałam, że tam usłyszę ją kilka razy głośniej oraz wyraźniej, ciesząc się zaprawieniem w nocnym klubie. Powoli nic już nie było mi straszne, chociaż przypominając sobie ostatnie owacje dotyczące weekendu, który spędziłam na zmianie w Nenufarze, zastanawiałam się poważnie, co miało tu miejsce w sobotę podczas mojej nieobecności.

- Wyglądasz bosko – mruknęła, oblizując wargi, kiedy wreszcie wyszłam z łazienki.

Ubrałam krótką, czarną sukienkę z głębokim dekoltem, w sam raz na imprezy. Naszyjnik oplatał ciasno moją szyję dookoła czarną przepaską, podkreślając niewielką zawieszkę w kształcie srebrnej kuli, natomiast kolczyki zwisały luźno z uszu, kołysząc trzema kulkami różnej wielkości. Poprawiłam biust, zaczynając żałować wyboru, bo sukienka nie nadawała się do włożenia stanika, a dodatkowo sięgała ledwie połowy ud.

Zapieczętowani krwią. Tancerka strzygonia. TOM I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz