Zgodnie z zamierzeniami po dwudziestej drugiej zeszłam na dół. Milan w asyście swej wiernej trupy ruszył nieznacznie wcześniej do Nenufara. Przed zejściem na parter przywitałam się grzecznie ze wszystkimi, czekając, aż się zlezą pod trójkę i przekazując pałeczkę Niemirze. Byłam wdzięczna, a przyjaciółka zadowolona, że może mi pomóc. Ponoć przede wszystkim cieszył ją fakt, że zaczęłam się odnajdować w roli strzygi, choć noc miałam spędzić sama. Uznałam, iż lepiej nie drążyć ani nie wnikać, gdyż sposób jej myślenia bywał pokrętny.
Zamknęłam drzwi do mieszkania. Milan kazał mi zamknąć się na klucz i łucznik, zaciągając równocześnie zasuwę z grubego łańcucha. Nigdy wcześniej nie stosowałam żadnego zabezpieczenia, ale teraz miałam czuć się jak w bunkrze, co w sumie mocno mi odpowiadało, bo żadna strzyga nie miała wleźć tu nieproszona i mi przeszkodzić, a to z kolei znaczyło, że mogłam zająć się drugą pasją, zostawiając medycynę naturalną na mniej dogodny czas.
Bowiem gdy Rawicki był w kamienicy, wolał, abym nie bunkrowała się w domu. Wtedy ponoć mogłam czuć się bezpiecznie, aczkolwiek ani przez moment nie wątpiłam, że Niemira odgryzłaby pokaźną część szyi potencjalnemu agresorowi, gdyby nastała taka konieczność również podczas jego nieobecności.
Pokój, gdzie wcześniej odbywała się moja rehabilitacja, teraz miał pełnić rolę biblioteki. Jednak póki co wciąż nie został zagospodarowany. Milan z pomocą chłopaków w jeden wieczór opróżnił go z medycznego wyposażenia, jednak wciąż nie potrafiłam zdecydować się na nowe umeblowanie, w teorii, więc żadne szafki nie zajmowały tutaj miejsca. Tylko dywan, na jaki się uparłam, stwierdzając, że będzie tutaj przytulniej, zaścielał podłogę, przykrywając symbole, z jakich uczyłam się stopniowo korzystać. I książki poukładane w rosnące stosy podpierające ściany.
Ściągnęłam dywan, a raczej dywanik, odsłaniając znaczny fragment zazwyczaj przesłoniętego parkietu. Wzięłam sól w dłoń, działając w dużej mierze intuicyjnie, a częściowo bazując na zapiskach, do jakich udało mi się gdzieś dokopać. Większość wiedzy musiałam zapisywać automatycznie w pamięci, a notatek posiadałam niewiele, skrzętnie skrywając je między książkami o mej rzekomo największej pasji. Podjęłam działania, malując symbol ochronny rozsypywaną po podłodze solą tuż po tym, jak zapaliłam świece w świecznikach, zajmując miejsce pośrodku.
Inwokacje poprzedzała medytacja. Konieczność skupienia. Bez pełnego skupienia nie można było odnieść żadnego sukcesu. W tym zgadzałam się całkowicie z bezimiennym głosem z mojej głowy, który zdawał się popierać podjęte wysiłki, nie komentując zanadto. Tak wolałam przynajmniej myśleć, chcąc chociażby zrozumieć barwy, jakie dane było mi od czasu do czasu oglądać w sposób czysto chaotyczny. Jednakże dostrzeganie aur, ich klasyfikacja, rozumienie wcale nie należało do czynności prostych i wymagało ogromu wysiłku, podobnie jak inne inkantacje oraz rytuały.
Zajmując miejsce w centrum wyrysowanego symbolu gwiazdy, zamknęłam oczy, usiłując się wsłuchać w głąb siebie. Nie wierzyłam, abym była strzygą, ponieważ zwyczajnie nigdy nie umarłam, a to podobnież było warunkiem niezbędnym.
Skąd brały się strzygi? Kiedyś już zadawałam sobie to pytanie, aczkolwiek czyniłam to w sposób nieco ironiczny, sarkastyczny, a przede wszystkim całkowicie pozbawiony wiary. Teraz pytanie to ewoluowało, sięgając innych, znacznie głębszych wymiarów, lecz również prowadząc do pozyskania wiedzy.
Strzyga. Żywy zmarły, którego przez śmierć przeprowadzić musiał sowi strażnik, wracając jego duszę do świata ludzi, lecz człowiekiem ten już nie pozostawał. Funkcjonował niczym człowiek, mogąc jeść oraz pić typowo ludzkie posiłki, jednakże dietę należało wzbogacić o niemalże przysłowiowe, krwiste winko. W takim układzie przestawała dziwić konieczność stałego regenerowania ilości czerwonych krwinek, ich odbudowywania i uszlachetniania życiodajnego płynu wypełniającego żyły oraz tętnice.
CZYTASZ
Zapieczętowani krwią. Tancerka strzygonia. TOM I [ZAKOŃCZONE]
ChickLitDorosłość nie jest łatwa, lecz dla kogoś, kto nie miał dzieciństwa, samodzielność oraz własne zasady są zbawieniem. Karmen szybko postanawia się uniezależnić i wie, czego chce. Na przekór radom siostry podejmuje decyzję o znalezieniu mieszkania, rob...