19. Skąd się biorą strzygi?

547 64 127
                                    

Wszystko byłoby cudowne i wprost idealne, gdyby nie domówki u Milana, a także dochodzące z nich odgłosy. Trzaski, huki, stukoty, wycia, a także cała masa innych dźwięków, jakie powoli przestałam nazywać, odróżniając od siebie nawzajem. I tak noc w noc hałas pozostawał hałasem, ewentualnie przybierając formę harmidru bądź chaosu, spoglądając na to, co niekiedy działo się piętro wyżej. 

Chcąc jednak zachować pozory, a już z całą pewnością nie zdradzić się przed Milanem, odpowiadałam starannie na wiadomości, które regularnie oraz niezmiennie wysyłał mi każdego wieczoru oraz poranka. Co więcej, byłam na tyle uprzejma, iż dokładałam starań, ażeby udzielane riposty za każdym razem brzmiały odmiennie.

Miłej pracy, sówko :*

Dziękuję płomyczku... baw się dobrze i nie zniszcz mi sufitu ;)

Uśmiechnęłam się mimowolnie, wczytując się w naszą stosunkowo skromną konwersację. Zaprzeczyć się nie dało, iż ze strony Rawickiego takie notoryczne życzenie mi udanej zmiany oraz bezpiecznego powrotu do domu było mega urocze. Wierzyć mi się też nie chciało, że naprawdę tak łatwo zyskiwałam spokój kolejną noc z rzędów. Momentami zastanawiałam się, kiedy Rawicki zczai łgarstwo, jednak szybko uznawałam, że odrobina luzu i relaksu w postaci prawdziwego wytchnienia absolutnie mi się należy. Oparłam głowę o zagłówek z uśmiechem triumfu wymalowanym na ustach, przymykając na moment powieki.

Siedziałam na łóżku z nogami przeplecionymi przez siebie, czyli po turecku jak niegdyś w szkole na dywaniku, a przede mną na pościeli spoczywał laptop z uruchomionym na Netflixie serialem. W końcu mogłam coś niecoś obejrzeć, a Ares świetnie się zapowiadał. Sekrety, tajne bractwo, potwór czający się w katakumbach rezydencji, cień grozy i nutka dreszczyku. W dodatku serial spełniał też inne kryteria, bo wybierałam coś, czego nie będę musiała nadrabiać w pokaźnej ilości kilku rozbudowanych sezonów. Tu do przejrzenia miałam niespełna dziesięć odcinków, więc przy filmowym maratonie zaliczyć mogłam Aresa w jedną noc.

Na wydźwięk własnych myśli szeroko rozciągnęłam usta w uśmiechu, przypominając sobie postać z bodajże greckiego panteonu oraz postanowienie zapoznania z naszym rodzimym. Kątem oka dostrzegłam, jak ekranik smartfonu rozświetla się, wyświetlając nową wiadomość od Milana. Złapałam za telefon, wiedziona ciekawością. Nie umiałam zignorować smsa od sąsiada, chociaż bez problemu zostawiałam nieodczytane wiadomości od siostry na później. Jej odpisywałam zawsze po jakimś czasie, a Rawickiemu praktycznie bezzwłocznie, co zakrawało odrobinę o ironię.

Płomyczku???? :D

Parsknęłam śmiechem, przesłaniając natychmiast usta. Problem z chowaniem się w domu polegał odrobinę na przymusie ograniczania odgłosów. Momentami bałam się nawet wodę w klozecie spłukać, żeby przypadkiem jakaś życzliwie krążąca pod drzwiami gawiedź nie usłyszała, że jednak ktoś w środku przebywa. 

Wyjęłam jedną słuchawkę z ucha, nasłuchując przez moment, ale nic nie nastąpiło. Nic poza hukiem rozlegającym się piętro wyżej i okrzykami. Nie rozróżniałam słów, ale wsłuchując się w rytm ich tłumnego powtarzania, zaczęłam się solennie zastanawiać czy u góry nie doszło właśnie do jakiejś bitki, a jeśli tak, to kto startował w walce.

Diuna...

Wyklikałam błyskawicznie krótką odpowiedź i licząc, że adresat domyśli się, co usiłowałam przekazać, wcisnęłam komendę wysyłającą wiadomość. Wznowiłam serial. Matka bohaterki miała przechlapane, zwłaszcza że córka zdecydowanie olała temat i nie wróciła do domu na czas, żeby przejąć opiekę nad nią. Wyrodny dzieciak, skwitowałam w myślach, prawie podskakując na łóżku, kiedy coś walnęło nad wyraz hałaśliwie w podłogę w mieszkaniu nade mną, szurając głośno, aby po chwili znów uderzyć odrobinę dalej. Krzyki nie ustępowały, a wręcz zyskiwały na sile.

Zapieczętowani krwią. Tancerka strzygonia. TOM I [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz