🥀~Rozdział 4~🥀

709 36 4
                                    

🥀~Tata~🥀

Perspektywa Maise

  Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, nie spodziewałam się tego, że mój przyszły brat mnie tak potraktuje. Wiedziałam, że nie będzie się cieszyć, ale żeby aż tak. Zrezygnowana odeszłam od drzwi i usiadłam przy bramie. Może miał rację, spojrzałam na swoje ubrania, które nie były pierwszej jakości.
Starałam po hamować emocje, ale było to trudne.

Zmarnowanego człowieka poznaje się bardzo łatwo. On inaczej reaguje, gdy zostanie pochwalony, a inaczej kiedy zostanie zrównany z ziemią. Iskry w oczach ma niewiele osób, tylko ci co przeżyję rozczarowanie i drwiny. Dlaczego ludzie dają się poniżać? Tylko dlatego, że wierzą w słowa, który do nich zostały skierowane. Jak może inaczej myśleć, gdy przez całe życie zostawał zrównany z ziemią?

Przetarłam oczy, żeby za hamować łzy, jednak marnie mi to wychodziło. W takich momentach powracały do mnie wspomnienia. W szkole często byłam tak nazywana, nawet gorzej. Szmatławiec, dzieciuch...

Z każdym dniem stawałam się odporniejsza, ale nadal bolało. Nauczyciele o tym wiedzieli, ale nikt nie stanął w mojej obronie, no bo po co? Nie byłam najlepszą uczennicą, ani kimś.

Kiedy zobaczyłam auto zmierzające w moją stronę poczułam jak serce zaczyna mi mocniej bić. Kierowca musiał mnie zauważyć, przez co nie wjechał od razu na posiadłość. Wstałam z ziemi i nie pewnie spoglądałam z nadzieją, że może w końcu poznam ojca.

Z samochodu wyszedł wysoki mężczyzna, który gdzie nie gdzie we włosach pojawiały się białe kosmyki, nie miał za wiele zmarszczek, ale to co się rzucało to chłodne spojrzenie. Mimowolnie cofnęłam się od niego, gdy zaczął mnie mierzyć spojrzeniem.

— Jesteś przybłędą? Czego chcesz? — zaczął zadawać pytania, a ja nie wiedziałam co miałam odpowiedzieć.

— Jestem Maise, Maise Doe... Został Pan poinformowany, że dzisiaj przyjadę — wyszeptałam. Twarz mężczyzny poczerwieniała, a ja się bałam, że zaraz mnie uderzy.

— Ty jesteś moją córką? — dopytał, a ja przełknęłam ślinę, po czym kiwnęłam głową.

— Wybacz, sekretarka zapomniała mi o tym powiedzieć. No nic, zapraszam do domu — wypowiedział po czym wsiadł do samochodu i wjechał na posiadłość.

Ruszyłam za nim, nie miałam wyboru. Cieszyłam się, że chociaż on chciał mnie. Taką miałam nadzieję. Kiedy wyszedł z auta ruszyliśmy do środka.

— Czuj się jak u siebie w domu. Możesz korzystać ze wszystkiego co jest tutaj. Tylko nie wchodź do innych pokoi. Załatwiłem już Ci szkołę, będziesz chodzić ze swoim bratem. Dogadacie się na pewno. Jestem zdziwiony, że Cię nie zaprosił do środka — skrzywiłam się lekko, ale nic nie odpowiedziałam. — Moja żona pracuje, więc jeszcze jej nie poznasz, a teraz... Mason!

Drgnęłam na jego podniesiony głos, jednak po chwili usłyszałam kroki.

I znów się spotykamy...

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐒𝐳𝐤𝐢𝐞ł𝐤𝐨"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz