🥀~Rozdział 2~🥀

777 40 8
                                    

🥀~Dom~🥀

Perspektywa Maise

  Kiedy samolot zaczął nabierać prędkości, po czym zaczął się unosić... Czułam się jakby miała skrzydła. To był mój pierwszy lot samolotem i miałam nadzieję, że jeszcze nie ostatni.

Jednak kiedy wylądowałam w Londynie wcale nie było tak pięknie jak mogło by mi się wydawać. Zaczął padać deszcz, a do tego każdy się spieszył do bliskich, przez co zostałam popchnięta i upadłam na ziemię. Jednak się nie poddawałam, szlam do przodu.

Kiedy zabrałam swój bagaż ruszyłam do bramek, miałam nadzieję, że znajdę tutaj mojego tatę. Skanowałam Ci chwilę kogoś, ale niestety nikt nie wyglądał jak on. Spojrzałam jeszcze raz na zdjęcie, które dostałam, żeby jeszcze raz przypomnieć sobie jak wygląda. Prawda była taka, że nikt nie był do niego podobny.

Westchnęłam cicho, po czym poszła na bok. Próbowałam sobie wmówić, że to nic, ale prawda była taka, że gdzieś w sercu znów czułam ból i rozczarowanie. Przecież na pewno został poinformowany, że dzisiaj przylatuje. Może coś go zatrzymało? Próbowałam tak sobie wmówić.

Ale nie mogłam tak stać na lotnisku, dlatego postanowiłam sama znaleźć don, w którym będę teraz mieszkać. Na szczęście miałam na kartce adres. Chwilę czekałam na wolną taksówkę, ale kiedy ta chwila nastąpiła zaczęłam odliczać czas do spotkania. Miałam nadzieję, że chociaż ktoś będzie w domu.
Wygładziłam swój sweterek, który był lekko sprany, ale nie był taki najgorszy. Najważniejsze, że było mi ciepło w nim.

— Na pewno jest Pani pewna, że tutaj chce jechać? — zapytał kierowca, kiedy jechaliśmy przez bogate dzielnice. Przełknęłam ślinę, po czym kiwnęłam głową.

Mężczyzna nic już nie odpowiedział, ale spojrzał na mój strój kilka razy. Może faktycznie powinnam się lepiej ubrać? Ale nie miałam już na to czasu.

Gdy byliśmy już na miejscu podałam należną sumę pieniędzy, po czym ruszyłam do mojego nowego domu. Przełknęłam ślinę nie wiedząc co i tym myśleć. Dom był ogromny. Dwie ściany były przeszklone, co dawało widok, co było środku. Składał się z trzech pięter i dachu. Miałam nadzieję, że się nie zgubę.

Zadzwoniłam dzwonkiem, po czym czekałam jak ktoś mi otworzy. Przez te kilka minut dostrzegłam piękny ogród, który rozciągał się wokół domu.

Zamarłam, kiedy drzwi zaczynała się otwierać. Otworzył mi najprawdopodobniej mój przybrany brat, rozpoznałam go od razu po kolorze włosów. Był blondynem z zielonymi oczami. Nie dało się go pomylić.

— Oho, Halloween się już skończyło. Nie mamy cukierków dla ciebie — prychnął, a ja zamrugałam oczami.

— Nie, ja...

— Wiesz co? Mało mnie to teraz interesuje. Ja mam co robić, a na pewno nie będę pożyczać pieniędzy jakieś sierocie — warknął i zatrzasnął mi drzwi przed nosem.

Czułam, że może być źle, ale nie sądziłam, że aż tak...

********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐒𝐳𝐤𝐢𝐞ł𝐤𝐨"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz