🥀~Rozdział 35~🥀

551 33 11
                                    

🥀~Szpital~🥀

Perspektywa Jareda

  Kiedy zobaczyłem Maise całą we krwi... Nigdy nie sądziłem, że zobaczę coś takiego. Dziewczyna, która się uśmiecha, nawet gdy płakała jakoś się trzymała, a teraz. Zadzwoniłem od razu na pogotowie, po czym ściągnąłem bluzę i uciskałem nadgarstki. Łzy zaczęły mi spływać po policzku.

— Maise, przepraszam. Przepraszam kochanie. Byłem okropny, nie zasługuje na ciebie — krzyczałem i klepałem ją po twarzy, ale w ogóle nie reagowałam. Traciła zbyt dużo krwi.

Kiedy pogotowie się zjawiło od razu wzięli ją do pojazdu. Wmówiłem im, że jestem chłopakiem dziewczyny, żeby tylko dali mi z nią być.

— Dzięki szybkiej interwencji nie będzie tak źle. Jednak teraz najważniejsze być przy niej. Byliśmy przy wieku próbach samobójczych. Nie obędzie się bez psychologa. Nawet jeśli nie chciałaby.

Kiwnąłem głową, wyjąłem telefon i od razu zacząłem dzwonić do Masona. Dziękowałem w duchu, że odebrał za pierwszym sygnałem.

- Co tam? Jadę domu, nawet nie wiesz co wymyśliłem. Jestem sam pod wrażeniem — zaczął się śmiać, a ja przełknąłem ślinę.

— Maise chciała się zabić — powiedziałem, a w słuchawce zapadła cisza.

— Co chciała zrobić? — usłyszałem szept przyjaciela, a ja zacząłem mrugać, żeby odpędzić łzy.

— Gdybym nie zdążył wykrwawiła się, był u niej ten jej były, jeszcze dzisiejszego sytuację, to było za dużo — wyznałem, a później wyskoczyłem z karetki i biegłem za ratownikami.

— Jadę do was. Nigdy nie sądziłem, że coś takiego może się stać. Była wrażliwa, ale...

— Kończymy z tym stary, nie po tym co się stało. Musimy być przy niej — wyjaśniłem, a przyjaciel westchnął.

— Będę zaraz - wyznał i się rozłączył.

Ja siedziałem przed salą i czekałem na wieści. Byłem okropną osobą, ale nikt jeszcze nie chciał odebrać sobie życia. Przełknąłem ślinę i powoli zaczynało do mnie docierać co się właśnie stało. Maise chciała się zabić, tak odebrać sobie życie.

Boże my naprawdę przesadziliśmy, jak mogłem tego nie zauważyć, że akurat dzisiaj była inna. Była nowa w szkole i jeszcze musiała radzić sobie ze wszystkim sama, jej mamą zmarła niedawno. Jeszcze ja dołożyłem swoje grosze. Ale to co mówił Masona stawiało ją w złym świetle. Byłem głupi, dlaczego nie mogłem dostrzec od razu, że nie była w całe taka straszna.

Przez ten cały czas Maise chciała tylko bliskości i poczuć, że jest potrzebna i znaleźć rodzinę. Jej ojciec też nie mógł dostaną nagrody najbardziej troskliwej osoby.

— Co z nią? — usłyszałem, a później zobaczyłem wystraszoną twarz mojego przyjaciela.

— Trwa zszywanie ran i jeszcze coś, ale nie pamiętam — wyznałem i objąłem się rękami.

— Jestem głupi, to wszystko moja wina, to ja go tutaj sprowadziłem. Jeśli coś jej zrobił nigdy nie wybaczę. Byłem zazdrosny o to, że rodzice ją polubili. Ale ze mnie dziecior, jeśli z tego wyjdzie, będę najlepszym bratem.

Ona musiała wyjść z tego. Nie mogła mnie zostawić...

*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐒𝐳𝐤𝐢𝐞ł𝐤𝐨"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz