🥀~Rozdział 27~🥀

499 29 3
                                    

🥀~Szafka~🥀

Perspektywa Jareda

  Nasz trener nie był łagodnym mężczyzną. Co chwila darł się na całe boisko i to, że coś źle robimy. Jak zawsze na trybunach siedziała cała szkoła. W końcu my reprezentowaliśmy szkołę, jednak nagle w oddalonej ławce dostrzegłem ją. Siedziała sama i obserwowała nas. Wiatr delikatnie jej rozwiewał włosy, wyglądała na taką malutką, jakby miała zaraz zniknąć.

Nie rozumiałem swoich uczuć do tej dziewczyny. Nie powinna nic dla mnie znaczyć, w końcu mogłem mieć każdą, ale prawda była taka, że jej rumieńce, oraz niepewność wzbudzały moje zainteresowanie. Nie była taka jak każde. Było to widać, niby miała mundurek szkolny, ale jej klasa się różniła.

Masona mi opowiadał, że jej mamą nie zarabiała zbyt wiele i często nie było ich stać na wiele, ale sobie radziły i to było najważniejsze. Po treningu i pożegnaniu się z chłopakami ruszyłem do wyjścia. Zatrzymałem się mimowolnie w stronę szafek i tam zobaczyłem Maise.

Ruszyłem w jej stronę, a dopiero później zrozumiałem, że dziewczyna płaczę. Jej szafkę była zniszczona do tego na drzwiczkach mieścił się napis: "Szmata"

— Dlaczego kto to robi? Ja naprawdę jestem nią? — wyszeptała cicho, a ja spojrzałem na nią.

Może nie była nie wiadomo jak ładna. I mało kto mógłby na nią zwróć i uwagę, ale żeby od razu ja tak nazywać? Żadna dziewczyna na to nie zasługiwała, no może nie które.

— Nie, ten kto to zrobił odpowie za to, a teraz chodź. Odprowadzę cie.

Kiwnęłam głową, po czym położyłem jej dłoń na ramieniu. Wsiadła do mojego samochodu, ale nadal się trzęsła.

— Może to zabawne, ale ja też nie od razu byłem lubiany. Szkoły nie da po to, żeby uczyć nas lekcji. Tutaj trzeba przetrwać i umieć radzić siebie z ludźmi. To nie są czasy naszych rodziców co każdy jakoś sobie pomagał. Tutaj jest zawiść i chcecie bycia najlepszym. Najlepiej nie mówić nigdy swojego zdania tylko przytakiwać, a od czasu do czasu kogoś zwyzywać, żeby nie weszli na głowę — wyjaśniłem, a Maise się skrzywiłam.

- Ja nie umiem robić czegoś takiego — powiedziała, a ja już dawno to wiedziałem.

— Jesteś za dobra. Ludzie lubią patrzyć na poniżanie innych. Wyczuli, że jesteś wrażliwa przez co robią to co robią. Dzisiaj już przegrała się miarka, ale pomysł sobie jak bardzo musi im się nudzić w szkole, że robią takie rzeczy.

—Skąd tyle wiesz? — zapytała, a ja wrzuciłem do wspomnień.

— Każdy, kto tutaj trafia jest poddany testowi tak jak ty. Wiesz, nie da się stamtąd wyjść bez szwanku. Ja wróciłem z podbitym okiem. Pamiętam jaka była na mnie wściekła mama. Ludzie w szkole też na początku mnie nie szanowali. Wiesz co robiłeś?

— Co takiego?

— Najczęściej wdawałem się w bójki do póki sobie nie odpuścili. Tak poznałem twojego przybranego brata. Wkurzył mi i zaczęliśmy się okładać pięściami. Ale od tego momentu się przyjaźnimy. Śmieszne trochę, ale prawdziwa przyjaźń budzi się spontanicznie — wyznałem, a ona się uśmiechnęła.

To były dobre czasy, szkoda, że tak szybko się skończyły...

******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐒𝐳𝐤𝐢𝐞ł𝐤𝐨"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz