Regulus oderwał jedną dłoń od miotły, wpatrywał się w konkretny punkt, miał świadomość, że Amelia Bones - szukająca puchonów - jest zaledwie kilka metrów za nim. Niżej pochylił się nad miotłą, żeby stawiać jak najmniejszy opór przecinając powietrze. Miał świadomość, że niemal cała szkoła przyszła na pierwszy mecz quidditcha w tym roku szkolnym. Wiedział, że Lily i James z zielonymi szalikami w garści kibicują mu, tak samo jak cały jego dom, jego przyjaciele i duża część uczniów Ravenclaw. Większość gryfonów i wszyscy puchoni wykrzykiwali nazwisko dziewczyny, która była tuż za nim. Jednak to on jeszcze mocniej nacisnął na rączkę miotły i po kilku sekundach zacisnął smukłe palce wokół złotej piłeczki, której skrzydełka powoli uspokajały się w jego dłoni.
Gdy uświadomił sobie zimno metalowej piłki w swojej dłoni otrząsnął się ze skupienia, które mu towarzyszyło w czasie gry. Usłyszał aplauz, widział resztę drużyny, która już leciała w jego kierunku, głos Amelii, która mówiła, że następnym razem go pokona, na co on tylko się uśmiechnął do niej zuchwale.
- Moi drodzy, pierwszy, niezwykle emocjonujący mecz między Hufflepuffem i Slytherinem zakończył się złapaniem znicza przez kapitana drużyny ślizgonów Regulusa Blacka z ostatecznym wynikiem 80 do 370 dla Slytherinu! - Usłyszał podsumowanie komentatora.
Uniósł się dwa metry nad pozostałych graczy, po czym puszczając drugą dłonią trzonek miotły, teatralnie ukłonił się na wszystkie cztery strony, nie zważał czy słyszy z ich strony wiwaty, czy ponure buczenie. Po chwili już wszyscy wylądowali na murawie. Zanim zdążył oddać znicz nauczycielce latania, już słyszał głos przyjaciela.
- Za niezawodnego kapitana drużyny Slytherina, Regurusa Arctulusa Blacka! - Wykrzyknął Evan, który z przyjemnością obserwował, jak jego przyjaciel spełnia się w roli kapitana i właśnie rozpoczyna swój drugi sezon w tej roli. Teraz złapał go pod pachy, reszta drużyny pomogła go podnieść i w euforii podrzucali wysokiego chłopaka, a na trawę wbiegało co raz więcej uczniów. Gdy wylądował na trawie oddał piłeczkę i ruszył w kierunku szatni, żeby wziąć prysznic i przebrać się w swoje codzienne ubrania. Cały czas ktoś go łapał za ramię, gratulował, przytulał, chłopak był coraz mocniej przytłoczony. Lubił przywodzić, gdy ludzie go obserwowali i podziwiali, ale otaczający go obcy ludzie, którzy z łatwością przyciągali go w swoje ramiona, tylko go stresowali. Był już niemal w drzwiach szatni gdy kolejna osoba go przytuliła.
- Moje gratulacje Reggie, byłeś niesamowity- Lily wykrzyczała mu do ucha i złożyła buziaka na jego policzku. Black na jej szyi zauważył zielony szalik, a za nią stał Potter, który uwolnił go z jej duszącego uścisku. Chłopak nie przyciągnął go do siebie, tylko zachował komfortowy odstęp i szeroko, trochę sztucznie się uśmiechnął. James oczekiwał, że wyjście na mecz będzie bardzo romantyczne, wyobrażał sobie trzymanie się za dłonie na trybunach, wspólne kibicowanie i buziak na koniec. Zamiast tego obserwował, jak inny chłopak zgarniał buziaka, na którego on liczył niemal 6 lat.
- To był zajebisty mecz, cała drużyna dała radę, a ty zrobiłeś dobre widowisko ze zniczem na zakończenie. Nie mogę się doczekać, aż zagramy przeciwko sobie.
Regulus patrzył prosto w oczy chłopaka, widział w nich szczerość i uśmiech, więc samemu w końcu wziął głęboki wdech, a na jego usta wpłynął naturalny uśmiech, a nie sztuczny grymas, który miał na ustach od kiedy wylądował na ziemi.
- Nie martw się, wam też dokopiemy - obaj się śmiali nie zwracając uwagi na otoczenie.
Kolejna osoba chciała przytulić Blacka i mu pogratulować, jednak ramie Jamesa mimowolnie go ochroniło. Regulus to dostrzegł, jednak nic nie powiedział, tylko wskazał dłonią na drzwi od szatni i udało mu się przemknąć tam już bez dodatkowych atrakcji.
- Moi drodzy! - Regulus odezwał się w przedsionku, z którego można było wejść zarówno do damskich, jak i męskich szatni ślizgonów, a do którego wszedł jako ostatni z drużyny. - Chciałem wam podziękować za spektakularny mecz! Travis, Avery, Rosier, wasza praca z kaflem była genialna, zgodnie z taktyką w pierwszym meczu mocny atak i nabijanie punków, żeby mieć jak największą przewagę w ogólnych rozgrywkach. Higgs i Pucey, dobrze wam poszło z tłuczkami, cieszę się, że po tym meczu nikt nie trafił do skrzydła szpitalnego. Bulstrode, twoja obrona była świetna, ostatni trening był świetny i widziałem jak nie udało im się ciebie podejść manewrem Porskowej. Więc jedyne co nam zostaje to utrzymać poziom przez resztę sezonu!
Black zakończył swoją przemowę, a cała drużyna skandowała jego nazwisko. Po chwili rozeszli się do odpowiednich szatni, a część osób już się przekrzykiwała, że zwycięska impreza będzie epicka. Regulus na razie o tym nie myślał. Wziął zimny prysznic, który pozwolił mu zmyć z siebie pot i dotyk niepożądanych osób. Nie miał problemu z fizycznością, ale wolał mieć wszystko pod kontrolą i za obopólną zgodą.
Weszli do pokoju wspólnego w zwartej grupie. Otaczała ich aura chwały, ludzie wiwatowali, a przyjaciele już wciskali im butelki z szampanem. Butelki trafiły w dłonie Blacka i Emilii Travis, więc niewiele myśląc potrząsnęli nimi, korki wystrzeliły, a cała drużyna i jej otoczenie lepiły się od słodkiego alkoholu. Wszyscy się śmiali i spijali resztki alkoholu z dna butelek, jednak już po chwili mieli w dłoniach szklanki z drinkami. Cały pokój był pełen ślizgonów, jednak najmłodsze roczniki szybko się zniknęły w wyciszonych przez prefektów sypialniach, a salon niemal drżał od ogłuszających basów.
Regulus rozluźniony już dwoma drinkami pozwalał, by jego ciało poruszało się w dyktowanym przez muzykę rytmie. Alkohol lekko otępił jego zmysły i dzięki temu otaczające go tłumy były mniej przytłaczające. Pozwalał, żeby damskie i męskie dłonie wodziły po jego ciele, chętnie przybliżył się do Dafne Flint, która przyciągnęła go do siebie za krawat. Tańczył z nią, a niedługo później już obracał nim Barty Crouch Jr, dzięki czemu zauważył, że już dotarli ludzie z innych domów, a za to całkowicie zniknęły pierwsze, drugie i większość trzecich roczników domu węży.
- Śliczny, chyba chcesz, żebym był o ciebie zazdrosny - Evan szybko przyciągnął Croucha do siebie i niby przypadkiem jego dłonie wylądowały na jego tyłku. - Nie oddam cię nikomu. - Evan powiedział poważnie, a krukon spłonął rumieńcem, choć chciał powiedzieć, że do nikogo nie należy, przecież są tylko przyjaciółmi.
Reg nie miał ochoty po raz kolejny być obserwatorem ich flirtów i szybko się ulotnił. Teraz tańczył w dużej grupie, gdzie były Travis i Pucey z drużyny, pozwalał, żeby znajome dziewczyny nim obracały, lub wykorzystywały jego stabilne ramiona do odważniejszy póz. Po chwili poczuł, jak ktoś łapie go za tył kołnierza i zaczyna prowadzić przez pokój wspólny.
Regulus nie miał zamiaru protestować, dobrze się bawił, a zauważył, że zmierzają w kierunku dormitoriów, więc spodziewał się, że to Pandora. Cały czas tańczył, a po drodze udało mu się złapać jeszcze butelkę whisky, bo często w ten sposób razem kończyli imprezy. Nawet chciał zaczepić Evana i Barty'ego, żeby razem zalegli w dormitorium, jednak w tej chwili został popchnięty na najbliższą ścianę, dłonie mocno naciskały na jego kark, tak żeby się pochylić, a miękkie usta dosięgnęły jego własnych.
~~~~
miejsce na opinie :D
CZYTASZ
romantyczne kąty/JEGULUS
FanfictionCzy ktokolwiek się ucieknie przed błędnie ulokowanymi uczuciami? Zdecydowanie nie. Czy ktokolwiek ucieknie przed szczęśliwym zakończeniem? Również nie ❤️ Lily zakochana w Regulusie, Regulus w Jamsie, a James w Lily, czy to nie mieszanka wybuchowa...