9. LILY

549 51 40
                                    

- Lily Joanne Evans, czy ty prowadzisz nas na wieżę astronomiczną? - Zapytał Regulus pokonując kolejne schody.

- Być może - rudowłosa odwróciła się zostając schodek wyżej niż Black, dzięki czemu byli podobnego wzrostu i oplotła jego kark ramionami.

- Nie możemy tam iść bez opiekuna - kącik ust Regulusa się uniósł, a jego dłonie oparły na biodrach dziewczyny. Z zadowoleniem zauważył, że po kilku tygodniach znajomości było to dla niego coraz mniej wymuszone. - Takie wycieczki są bardziej w stylu mojego brata i jego kolegów, a nie odpowiedzialnej prefektki.

- Odpowiedzialnej prefektki naczelnej - sprostowała z lekkim uśmiechem. - Mnie można trochę więcej, więc wejdziemy tam legalnie.

- I cały dreszczyk emocji padł skoro nie łamiemy żadnych zasad - prychnął.

- Emocje zawsze można odbudować - dziewczyna powiedziała cicho, nachyliła się nad nim, a on trafnie odczytując jej intencje pozwolił, by ich usta się złączyły. Lily chciała piszczeć z radości, ponieważ czuła jak Black z każdym dniem jest bardziej dostępny. Pozwoliła sobie jedną dłoń wpleść w miękkie fale, a on mocniej objął jej talię. Coraz bardziej zachęcona jego poczynaniami przejechała językiem po jego dolnej wardze, jednak szybko zrozumiała, że przekroczyła granicę. Regulus nie rozchylił zachęcająco ust, a jedynie musnął jeszcze raz jej usta i dopiero się odsunął. Nie chciała nic tłumaczyć, nie chciała słuchać, że nie jest gotowy, więc mimo lekkiego uczucia żalu uśmiechnęła się i bez słowa pociągnęła za dłoń chłopaka w kierunku kolejnych schodów i korytarzy, aż nie dotarli na szczyt.

Gdy już dotarli na balkon najwyższej wieży w zamku, bez zastanowienia weszli na ostatnie promienie słońca tego dnia. Wzrok Lily od razu przykuła postać siedząca na ziemi z nogami przewieszonymi przez szczebelki barierki.

- James? - Chłopak podskoczył, ale barierka zapewniała mu bezpieczeństwo. - Nie powinno cię tu być.

- Czy pani prefekt naczelna da mi szlaban? - Odwrócił się w jej kierunku i puścił oczko z zawadiackim uśmiechem na ustach. Zauważył za nią Regulusa i kącik jego ust tylko przez chwilkę się zachwiał.

- Nie będziemy przeszkadzać? - Zapytał Black, przez co Lily chciała go zepchnąć z tej wieży, przecież mieli tu mieć romantyczny zachód słońca we dwoje.

- Wy? Nigdy. Uwielbiam spędzać z wami czas - James odpowiedział i poklepał miejsce obok siebie. Próbował przekonać samego siebie, że chce tu zostać tylko ze względu na dziewczynę, a ta zgodnie z jego oczekiwaniami usiadła we wskazanym miejscu, a Regulus usiadł obok niej.

- Lubisz samotne popołudnia z ładnym widokiem? - Zapytał Regulus.

- Tylko gdy muszę coś przemyśleć - James nie spojrzał na niego, bo bał się, że jego twarz zdradzi zbyt wiele.

- Nad czym tak myślałeś? Kolejnymi tekstami na podryw?

- W końcu wymyślę coś, czemu ulegniesz Evans. - Cała trójka się zaśmiała, a Lily oparła czoło o jego ramię.

Mogłaby dać mu szansę, zgodzić się na kolejną randkę, na którą ją zaprosi. Jednak dopiero co całowała Regulusa, który nie mierzył do niej z różdżki. To były tak różne doświadczenia i oba były równie kuszące. Nie umknęło też jej uwadze, że James zachowuje się inaczej przy Regulusie, a inaczej gdy są we dwoje i zdecydowanie wolała dynamikę ich jako grupy niż pary. Nie potrafiła też odmówić sobie chwil sam na sam ze ślizgonem, który poświęcał jej 100% swojej uwagi, a przy Jamesie bardzo się rozpraszał. Cały czas się pilnował. Może nie chciał się zanadto otwierać przed Potterem, żeby ten nie przekazał tego Syriuszowi? Pogrążyła się w myślach, zamiast się być tu i teraz. Trzymała dłoń Regulusa, a głowę nadal miała opartą o ramię Jamesa. Między nimi zapadła komfortowa cisza, której chłopcy też nie przerywali.

Po kilkunastu minutach słońce schowało się za koronami drzew, a Reg lekko potarł kciukiem wierzch jej dłoni, po czym ją puścił. Już drugi raz chłopak zadbał o to, żeby przerwanie kontaktu było dla niej możliwie komfortowe. Nie była to nagła pustka i zimno w miejscu jego dotyku, tylko nieme powiedzenie „nie opuszczam cię, tylko daj mi przestrzeń", po czym wstał i nadal w ciszy stanął kilka kroków od nich.

Zauważyła, że w tym punkcie jego twarz nadal jest oświetlona miękkimi promieniami słońca, żałowała, że nie ma aparatu przy sobie. Po ruchu z lewej strony odkryła, że James też patrzy na chłopaka. Nie czekał długo, nie potarł jej dłoni, nic nie powiedział, tylko podniósł się, została sama z nogami przewieszonymi przez barierki.

- Za czym wypatrujesz? - Usłyszała pytanie Jamesa, jednak Regulus tylko pokręcił głową. - No proszę, powiedz - głos Jamesa był cichszy, Lily go poznała, to do niej tak mówił tym tonem.

- Uznasz, że to głupie...

- Obiecuję się nie śmiać - James położył dłoń na swoim sercu, a Lily poczuła ukłucie zazdrości, że to nie ona jest na miejscu Regulusa, ani na miejscu Jamesa, tylko siedzi obok.

- Nie powiesz nikomu?

- Nikomu.

- Nawet pozostałym huncwotom?

- Obiecałem, nikomu - James powiedział zaskakująco poważnym tonem.

- Lubię romantyzować proste chwile - powiedział cicho, Lily bardziej wyczytała to z ruchu warg, niż usłyszała. - Zwykły zachód słońca, który trwa o kilka minut dłużej tylko dlatego, że zmieniłem perspektywę i ostatnie smugi światła dosięgają mnie przez prześwity w koronach drzew. - James przyglądał się twarzy chłopaka, a Lily przyglądała się im.

- To naprawdę piękny zachód słońca - powiedziała stając przy Regulusie i ponownie łapiąc jego dłoń. James chciał się otrząsnąć, dać sobie w twarz, skoczyć z wieży, ponieważ dopiero gdy Lily podeszła do nich, uświadomił sobie, że Black dał mu idealną szansę. Był sam na sam z Lily, z pięknym widokiem, bez dodatkowego balastu, a on poszedł za nim bez zastanowienia, zamiast zostać z nią. Ramiona Pottera szybko odnalazły talię dziewczyny.

- Nie tak piękny jak ty, Evans, więc umów się ze mną. - Wyszeptał do jej ucha.

- Nad tym tyle myślałeś - zakpił Regulus, patrzył mu prosto w oczy i powiedział. - Zachód słońca, istotnie, jest piękny, jednak słońce znika za horyzontem i traci największy zaszczyt oświetlania świata, a ty jesteś całym moim światem.

James patrzył prosto w oczy Regulusa, a ten nie odwracał wzroku, mimo że jego wnętrzności płonęły z nadmiaru emocji. Potter wziął głęboki wdech i dopiero gdy jego klatka piersiowa zetknęła się z plecami Evans uświadomił sobie, że nadal obejmuje rudowłosą. Chciał znów ją porzucić, objąć Regulusa i wykrzyczeć, że umówi się z nim, o ile ten tylko nie przestanie mówić. Zamiast tego przywołał na usta krzywy uśmiech i nachylił się nad uchem dziewczyny, do której wzdychał od lat.

- Czy jeśli powtórzę po nim, to się ze mną umówisz?

~~~~

Miejsce na opinie <3 

romantyczne kąty/JEGULUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz