6. REGULUS

598 49 20
                                    

Regulus obserwował, jak znajomi rozpierzchają się w różnych kierunkach. Evan i Barty biegli w stronę lochów. Dorcas i Marlene ruszyły przed siebie i wbiegły na korytarz na 3 piętrze. James pociągnął Lily, a ta Regulusa w kierunku wieży Gryfindoru. Dziewczyna cały czas chichotała, a James podrzucał jakieś głupie żarty. Gdy już byli na siódmym piętrze i gryfon kierował się do portretu Grubej Damy, Regulus wyrwał swoją dłoń z uścisku Lily i się zatrzymał.

- Coś się stało? - Dziewczyna niemal odruchowo stanęła w miejscu, jednak cały czas trzymała dłoń Pottera.

- Nie wejdę tak po prostu do pokoju wspólnego Gryffindoru. - Reg oznajmił, jakby to było coś oczywistego.

- Niby czemu? - Oburzył się James.

- Choćby z powodu twojego najlepszego kumpla... - Potter cały czas przyglądał mu się podejrzliwie. - Syriusza? - Zmarszczka między brwiami gryfona tylko się powiększyła. - Nie pałamy do siebie miłością i nie mam ochoty go prowokować do kolejnych kłótni.

- Nie przesadzaj - James przewrócił oczami.

- Chcesz, to idź do pokoju wspólnego, a my z Regiem znajdziemy sobie jakieś ciekawsze miejsce. - Stwierdziła Lily, która nadal liczyła, że spotkanie przerodzi się w romantyczną randkę.

- Chodźcie. - Potter nadal nie puścił drobnej dłoni, a wręcz złapał drugą dłoń chłopka, na co ten poczuł, jak włoski na przedramieniu mu zadrżały. W tej chwili Regulus podszedłby za nim na koniec świata, jednak silna dłoń puściła go po zaledwie kilkunastu metrach. - Słyszeliście o Pokoju Życzeń? - Lily zaprzeczyła ruchem głowy, a Regulus tylko lekko się uśmiechnął. Doskonale znał to miejsce. - Lily, gdzie chciałabyś się znaleźć?

- Wystarczy nam jakaś pusta klasa, przecież chcemy tylko posiedzieć i pogadać - uśmiechnęła się lekko zawiedziona towarzystwem Pottera.

- Możesz sobie zażyczyć wszystkiego - Regulus powiedział półszeptem zza jej pleców, a ona złapała go za dłoń, znowu.

- To ty wybierz, jeśli jestem zbyt basic.

Black uśmiechnął się delikatnie, na co Lily mocniej zatrzepotało serce, a James przyglądał się temu z ciekawością. Ślizgon oswobodził swoją dłoń z uścisku i podszedł do ściany naprzeciw gobelinu przedstawiającego Barnabasza Bzika z tańczącego z trollami. Wziął głęboki wdech i skupił się na swoim ulubionym miejscu, małej dzikiej plaży niedaleko za granicami Nicei. Plaża była otoczona kamiennymi ścianami, w tle majaczyło się miasteczko z widokiem na wzgórze zamkowe. Woda nieskończonego Morza Śródziemnego migotała wszelkimi odcieniami błękitu, różu i brzoskwini, barwami nieskończonego wschodu słońca.

- Zapraszam do Francji. - Otworzył drzwi, które się ukazały, były biało-błękitne ze złotą klamką i wzmocnieniami. Gdy przeszli przez nie pod stopami mieli biały piasek.

- Pusta klasa to rzeczywiście był kiepski pomysł - dziewczyna się rozpromieniła, a po chwili już biegła przez plażę bosymi stopami.

- Ciekawy wybór - lekko uśmiechnął się James, a Regulus lekko zarumieniony wszedł za nimi i zamknął drzwi.

- Wiem czego mi tu brakuje - pstryknął palcami, a po chwili już mieli duży koc piknikowy. Lily dobiegła do wody i zatrzymała się dopiero gdy całe stopy miała mokre.

- To prawdziwe morze!

- Hogwart jest niesamowity - przyznał Regulus.

- Tak. Chcę odkryć jego wszystkie tajemnice - przyznał James, po czym usiadł na rozłożonym kocu. Lily wróciła do nich i rozsiadła się koło Regulusa, który zadbał o to, żeby mokre stopy dziewczyny zostały z dala od niego, a buty ich wszystkich były poza kocem. James bez żadnych oporów przeniósł stopy gryfonki na własne kolana i zaczął otrzepywać z nich przyklejony piasek. Ta szukając wygodnej pozycji zdjęła szkolną szatę i głowę położyła na kolanach Regulusa.

- Hogwart mógłby nam zapewnić wygodniejsze mundurki - mruknęła tylko.

- Ja nie narzekam - powiedział Regulus nadal w pełni ubrany, nie zdjął nawet butów.

- A ja bym mógł całe życie chodzić w stroju do qudditcha. - Regulus i Lily od razu przypomnieli sobie chłopaka w sportowym stroju i oboje w duchu przyznali, że w nim wygląda najlepiej.

- Nikt ci tego nie zabrania - Regulus pstryknął palcami, a przed nimi pojawiła się zamknięta garderoba. - Przebież się.

James zaśmiał się na tę sugestię, ale Lily już go szturchała stopą, na której zostały resztki pisaku.

- No dalej James, my tylko chcemy, żeby było ci wygodnie - dziewczyna nalegała, a on niechętnie podniósł się z koca i poszedł do garderoby. - Ciebie też przebierzemy Reggie.

- Nie potrzebuje tego. - Mimo wszystko zrzucił czarną szatę z ramion, bo w jego ulubionym miejscu na ziemi panowało przyjemne ciepło.

- Chciałabym cię zobaczyć w czymś przytulnym - dziewczyna mówiła cicho kręcąc się na jego kolanach. - W lekkim sweterku, może z kwiatowym motywem i do tego lniane spodnie, wszystko w jasnych kolorach. Masz coś osobistego, z czego nie chciałbyś rezygnować?

- Mam - odpowiedział cicho, ale nie był pewien czy chce opowiadać o rodzinnej pamiątce pod postacią pereł, z którymi się nie rozstawał nigdy.

- Masz to teraz na sobie? - Lily ściszyła głos do szeptu, czuła że w końcu chłopak dopuszcza ją do siebie. Chciała dorwać w swoje dłonie każdą cząstkę ślizgona, jaką on tylko przed nią odkryje.

- Tak. - Znów wyszeptał i przyznał przed sobą, że chciałby o tym opowiedzieć Jamesowi.

- Tadam! - Potter wyszedł z przebieralni oczekując oklasków, które dostał. Regulus ironicznie i powoli zaczął go oklaskiwać, a Lily zawiedziona pojawieniem się gryfona dołączyła niechętnie. Po kilku sekundach otrząsnęła się, jej brawa były bardziej entuzjastyczne, a do nich dołączył śmiech, bo James wykonywał dziwne ruchy taneczne prezentujące jego ciało w stroju sportowym. - Lily, ubierzmy cię, jakbyś była prawdziwą Francuzką!

- Świetny pomysł - uśmiechnął się Regulus.

- Co mam założyć na siebie?

- Czerwony beret, koszulkę w biało-granatowe paseczki. - Wyliczał Black.

- Wąską spódniczkę i podkolanówki. - Dodał Potter.

- Jak chcesz, ale bardziej odpowiednie byłyby cygaretki i mokasyny. No i chustkę na szyje. - Ostatecznie stwierdził Regulus. Dziewczyna zniknęła za drzwiami szafy. Regulus chciał się obrócić w kierunku morza gdy jego spojrzenie napotkało orzechowe oczy Jamesa. Mimowolnie się na nich zatrzymał, a James zauważył to i poczuł się nieswojo. Uświadomił sobie, że samemu też się przyglądał chłopakowi, choć ten nigdy go nie interesował. Teraz czuł, jak Regulus pochłania spojrzeniem każdy centymetr jego skóry, która płonęła pod jasnymi oczami, a on nie wiedział co z tym zrobić. Dopóki Lily była razem z nimi to na niej skupiał się gryfon i nie widział specyficznych zachowań młodszego chłopaka. Nagle stał się niemal boleśnie świadomy uwagi, którą ten mu poświęca.

- Czy teraz jestem wystarczająco francuska dla tej scenerii? - Zapytała Lily, a James uciekł wzrokiem w jej kierunku.

- Jesteś piękna jak zwykle - dumny ze swojej odpowiedzi ogłosił James. Regulus lekko się zarumienił, po tym jak przerwali swój długi kontakt wzrokowy, ale grzecznie przytaknął. Po chwili samemu przebrał się zgodnie z życzeniem dziewczyny.

Spędzili na plaży jeszcze długi czas, tak że wracając do pokoi wspólnych tuż przed ciszą nocną. Gdy Regulus padł na własne łóżko zakryte grubymi kotarami, pozwolił sobie na cień nadziei, że być może James nie patrzy na niego tylko jak na przeszkodę w drodze do Lily. 

~~~~

Miejsce na opnie <3 

romantyczne kąty/JEGULUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz