37. JAMES

338 29 12
                                    

James razem z Regulusem siedział przy stole gryfonów, rozmawiali o egzaminach, które starsi uczniowie mieli zacząć w połowie maja. Zostało im już mniej niż 2 tygodnie. Pozostali huncwoci siedzieli naprzeciwko, Syriusz cicho żartował razem z Remusem, który miał przed sobą książkę, ale nawet na nią nie patrzył. Peter śmiał się z tego przedstawienia, a Lily dokarmiała Pandorę, która jeszcze dopytywała przed mugoloznastwem o fenomen tosterów.

Tak wyglądały ich poranki od pamiętnej kłótni braci Black, jednak mimo to James czuł, że coś burzy tę rutynę. Wbrew tym przeczuciom cały dzień powoli się toczył i nic wyjątkowego się nie działo. Zajęcia były równie ciekawe co zwykle. Na przerwach kilka razy wpadł na Regulusa, choć większość czasu spędzał z Lily i przyjaciółmi. Zauważył, że ślizgoni nie raz mu się przyglądają, bez większego powodu, ale nie robił sobie z tego wiele. Jeśli po tak długim czasie chcą sobie odbić żart, to nie przechytrzą Jamesa i reszty huncwotów. Przerwa obiadowa też nie przyniosła żadnych niespodzianek. Gdy rozgrzebywał purée ziemniaczane Regulus nachylił się nad jego uchem i się odezwał.

- Dzisiaj mam trening, nie czekaj na mnie.

- Zajmie ci całe popołudnie? - James zostawił talerz w spokoju, a skupił się na chłopaku. - Miałem nadzieję, że po całym dniu nauki odpoczniemy razem.

- Jutro - Reg ścisnął jego dłoń. - Dzisiaj dam im porządny wycisk, na boisku nie mogą się buntować, ale pewnie będę tak padnięty, że zasnę od razu po powrocie do zamku.

- Dobrze, ale jutro mi się nie wywiniesz - lekko musnął usta młodszego, a Syriusz tylko przewrócił oczami, ale nic nie powiedział. Miał dość sprzeczek o to, że nikt nie widział Regulusa w takim świetle jak on.

Rozeszli się na popołudniowe zajęcia, a po nich James wylądował w bibliotece, gdzie powtarzał materiał z transmutacji razem z Lily. Minuty mu się dłużyły, ale miał zamiar siedzieć w bibliotece aż do ciszy nocnej. Gdy dołączyła do nich Pandora, Lily całkowicie przestała się skupiać na podręczniku przed nią. Potter ukradkiem patrzył jak palce Lily suną wzdłuż ramienia krukonki, jak na chwilę ich palce się splątują, a później piegowata dłoń gryfonki znika pod koszulą Pandory. Chciałby, żeby Reg był teraz obok niego i rozpraszał go w podobny sposób.

- James, nie idziesz odebrać Regulusa z treningu? - Zagadnęła Rosier, a on cicho przeklął, bo zauważył, że zostawił kleks na notatkach.

- Nie. Mówił, że chce iść spać zaraz po treningu.

- I tak jestem w szoku, że zgodziłeś się, żeby akurat dzisiaj urządził trening - prychnęła tylko i wróciła nad książki.

- Co jest wyjątkowego w tym akurat dniu? - Zapytała Lily.

- Nie mówcie, że nie wiedzie - popatrzyła na nich podejrzliwie. - Jest trzeci maja...

- Znam się na kalendarzu, ptaszyno - Lily pogłaskała blondynkę po policzku. - Co się wydarzyło 3 maja?

- Reggie ma dzisiaj urodziny. Nie wiecie?

- Nie! - Odpowiedzieli chórem.

- Cicho! To biblioteka - znikąd pojawiła się pani Pince.

- Nie powiedział nam kiedy ma urodziny - cicha powiedziała Lily. Dziewczyna przypomniała sobie jak Regulus razem z Pandorą i Jamesem zorganizowali jej imprezę w cztery osoby. Cały wieczór tańczyli do jej ukochanej Abby i pili nieskończoną ilość drinków na rumie, bo te lubiła najbardziej. To było jeszcze zanim porozmawiali szczerze o swoich uczuciach, więc gdy w głowach im szumiało, całowali się na potęgę i grali w rozbierane karty. - Nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat.

James przypomniał sobie, jak wymknął się z dormitorium, ponieważ Regulus zaplanował dla nich piknik na dalekim brzegu jeziora w nocy z 26 na 27 marca. O północy przywołał ukryty torcik, kazał mu zdmuchnąć świeczkę, żeby ten mógł pomyśleć życzenie. Jego życzenie było samolubne, ale spełniło się w przeciągu kilku dni. Życzył sobie, żeby nie musieli ukrywać swojego związku. Było to okupione krwią i trudnymi wyborami, ale James cały czas miał nadzieję, że Regulus tego nie żałował. On sam był w uprzywilejowanej pozycji, ponieważ jego rodzina była wspierająca.

- Pamiętacie, jak wam opowiadałem o pikniku? - Zapytał James, a dziewczyny przytaknęły, domyśliły się, że chodzi o ten urodzinowy. - Wtedy zapytałem: skąd wie o moich urodzinach i kiedy obchodzi własne, a on tylko stwierdził, że zawsze huncwoci robią zamieszanie w te dni. Zaczął się wyśmiewać z naszych corocznych żartów, żeby odwoływać lekcje, albo z głośnego śpiewania sto lat w losowych sytuacjach tego dnia. Zgrabnie odwrócił moją uwagę od drugiego pytania. Dlaczego nam nie powiedział?

- Chyba powinnam się zamknąć już jakiś czas temu - Pandora stwierdziła i skupiła się na notatkach.

- Ptaszyno... - Lily złapała ją za podbródek i zmusiła, żeby ta spojrzała na nią. - Powiedz, my tylko chcemy zrobić dla niego coś miłego.

- Gdyby on tego chciał to by sam wam powiedział - Pandora szybko pocałował Lily i wróciła do nauki.

James nie miał zamiaru czekać, aż ktoś mu odpowie na to pytanie, tylko ruszył do pokoju wspólnego ślizgonów. Wszedł do środka, bo już od dawna był informowany o każdej zmianie hasła, po czym krótko zapukał do samego dormitorium i wszedł do środka.

- Nie zabiorę prezentu! To twój dzień i powinieneś dzisiaj świętować! - Evan złapał zapakowaną paczkę i ponownie rzucił na łóżko Regulusa. - Co roku jest to samo...

- To może nauczysz się na własnych doświadczeniach i dasz mi spokój. - Paczka znów wylądowała na łóżku Rosiera tuż obok Barty'ego, a James to obserwował jak mecz tenisa.

- Uczę się na doświadczeniach! Kupiłem prezent, który nie zepsuje się przez rzucanie!

- To teraz się naucz, że ja nie mam urodzin!

- Chłopcy, macie publikę. - Zauważy Higgs.

- To on robi sceny! - Zawołał Evan i wcisnął paczkę w dłonie Regulusa.

- Czy jeśli wrzucę to pod łóżko i zapomnę spakować na wakacje z nadzieją, ze skrzaty domowe to wyrzucą, to czy będziesz szczęśliwy?

- Tak, o ile to otworzysz - Evan nie puścił dłoni Blacka i w ten sposób rozerwał papier prezentowy.

- Evan, odpuść mu już - zawołał Crouch. - Chodź do mnie i daj mu spokój. - Po tych słowach krukon się uśmiechnął. - To będzie mój prezent dla ciebie Reg.

- Ten jeden przyjmę z wdzięcznością - stwierdził Regulus, który mimo wszystko z uśmiechem obserwował maskotkę lwa, którą dostał od Evana. James wiedział, że miał to być przytyk w ich stronę, jednak widok Blacka z pluszakiem jego domu był rozczulający.

- Naprawdę nikt inny nie widzi Jamesa Pottera w naszym dormitorium?! - Zawołał Higgs.

- James? - Black schował maskotkę za plecami i obrócił się w kierunku chłopaka.

- Wszystkiego najlepszego z okazji urodziny Reggie - głos Jamesa zdradzał gorycz, która się w nim zbierała. - Spędzisz ze mną ten wyjątkowy wieczór? 

~~~~~

Miejsce na opinie <3 

myślę, że powoli zbliżamy się do końca ;) 

romantyczne kąty/JEGULUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz