25. REGULUS

389 34 23
                                    

Reg nigdy nie był fanem walentynek. Zazwyczaj spędzał je samemu lub na jakiejś imprezie, w czasie której wybierał sobie chłopaka do zdobycia na noc i na nim wymuszał przysięgę milczenia. Tym razem nie mógł nic zrobić, był w szczęśliwym związku, ale nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Leżał więc na łóżku w swoim dormitorium i uczył się teorii z zaklęć. Naprzeciwko siebie miał łóżko Higgsa, na którym ten leżał i czytał jakąś książkę, jednak co chwilę sprawdzał godzinę.

Łóżko Evana jako jedyne miało zasłonięte kotary i chowało przed jego wzrokiem samego właściciela i Barty'ego Croucha Juniora. Kilkukrotnie pytał przyjaciół, czy nie chcą mieć dormitorium tylko dla siebie, jednak ci słusznie zauważyli obecność nie tylko Blacka, ale i prefekta. Dodatkowo po zajęciach siedzieli i rozmawiali we troje, bo chcieli go wpierać, a dopiero później zniknęli za szmaragdowym materiałem, a on sam słyszał jedynie urywki ich rozmów.

- Śliczności, pozwól mi, błagam - skomlał Evan, a Regulus ukrył twarz w poduszce.

- Rosier, zostaw mój krawat! - Zarządził Barty, a Black przypomniał sobie, jak samemu nie raz bawił się krawatem Jamesa.

- To zwiąż mnie...

- Nie bądź śmieszny.

- Jeśli tylko poprawiam ci nastrój, to możesz się ze mnie śmiać perełko. - Stwierdził Evan. - Ale wolałbym, gdybyś śmiał się ze mnie bez koszuli. Błagam, pozwól mi ją choć rozpiąć...

Barty śmiał się, ale Regulus nie usłyszał protestów. Zamiast tego było słychać głośne wdechy i ciche jęki.

- Mój boże, ty naprawdę mnie związałeś? - Zaśmiał się Rosier.

- Jeszcze słowo, a cię zaknebluję - śmiał się Crouch.

- Błagam... - Barty ewidentnie dotrzymał słowa, bo kolejne słowa zanikły.

- Nie ruchajcie się przy mnie! - Odezwał się oburzony Higgs.

- To wyjdź! - Odpyskował Evan, który wcześniej musiał zostać uciszony przez pocałunki.

Higgs rzeczywiście tylko wziął zimowy płaszcz i wyszedł. Regulus miał nadzieję, że dalej będzie spokój i chłopcy zajmą się swoim szczęściem bez zwracania na niego uwagi. Po chwili poczuł, jak jego łóżko się ugina, jednak nikogo tam nie widział. Niewidzialna dłoń powleczona jedwabnym materiałem zakryła jego usta, zanim zdążył kogoś zaalarmować.

- Powiedz rosekilerom, że masz ich dość i też wychodzisz, po czym idź za mną do sypialni. - Szept Jamesa był tuż przy jego uchu, a i tak był ledwie słyszalny.

- Też stąd idę. Nie musicie się już kneblować. - Stwierdził poważnym tonem i wyszedł z dormitorium, zostawiając na tyle długo drzwi otwarte, żeby James też wyszedł. Później przepchnęli się przez pokój wspólny, na szczęście nikt nie zwrócił na nich większej uwagi. Gdy znaleźli się w sypialni z gobelinem, to James zdjął z siebie pelerynę niewidkę. - Szczęśliwych walentynek Black.

- Potter. - Regulus złapał za krawat chłopaka, tak jak o tym myślał wcześniej i przyciągnął go do swoich ust. Ich pocałunek był żarliwy. Regulus nie zdawał sobie sprawy z tego, że ten dzień był dla niego tak trudny. Teraz gdy znalazł się w objęciach Jamesa czuł, że jest w odpowiednim miejscu. - Kocham cię - wyszeptał, jednak ich twarze były tak blisko siebie, że każdy ruch ust był kolejnym pocałunkiem.

- Też cię kocham - nie mogli się powstrzymać od wyznań od kiedy oficjalnie się do tych uczuć przyznali przed sobą wzajemnie. - Ale teraz zakładaj pelerynę, zapraszam na randkę. - James uśmiechnął się szeroko.

- Mieliśmy nie spotykać się w walentynki, ustaliliśmy to już dawno temu. - Regulus oprzytomniał. Przecież miał dbać o bezpieczeństwo chłopaka i ukrywać ich związek. Walentynki były zbyt oczywiste, zbyt ryzykowne.

- Higgs wyszedł na randkę z Travis, swoją drogą nie wiem, czy związki wewnątrz drużyny to dobry pomysł - zaśmiał się James.

- To, że całują się przed meczem tylko dodaje im animuszu - prychnął Black. - Bardziej martw się o nas, bo jeszcze przed Wielkanocą gramy przeciwko sobie. Jednak nie zmieniaj tematu. Nikt nie może nas widzieć.

- Do tego zmierzałem. Higgs nie wróci na noc do dormitorium. Rosekiler - Regulus nie wytrzymał i prychnął na nazwę związku jego przyjaciół - o nas wie, więc się ucieszą, jak im opowiesz, co zaplanowałem. Remus i Syriusz nas dzisiaj wykopali z dormitorium, więc braciszkiem się nie martw. Peter ma randkę w kuchni, więc też nie będzie mnie szukać. Zakładaj pelerynę i chodź - zarządził Potter.

- Pelerynę może coś łatwo zrzucić, ryzykowałeś dzisiaj w moim dormitorium.

- No nie daj się prosić.

- Pójdę... Po prostu mam lepszy pomysł - Reg uśmiechnął się i po chwili przeobraził w idealnie czarnego kota.

- Jesteś animagiem! To jak ja! - James po chwili uświadomił sobie, co powiedział. - To znaczy...- Regulus spojrzał na niego ze znudzeniem i przekręcił głowę. Doskonale wiedział, że James jest niezarejestrowanym animagiem jelenia, wiedział też o jego pozostałych przyjaciołach. Nie miał zamiaru słuchać, jak James próbuje mu się teraz tłumaczyć, więc podszedł do drzwi i zaczął je drapać, aż chłopak zrozumiał, żeby go wypuścić. Przeszli przez cały zamek, aż na 7 piętro do pokoju życzeń i James już dwukrotnie przeszedł wzdłuż ściany, gdy nagle pojawiła się Minerwa McGonagall.

- Co pan tu robi, panie Potter? Zaraz cisza nocna.

- Ja tylko zastanawiam się, czy jeszcze odważę się zabrać wymarzoną osobę na randke - James wyjęczał w kierunku opiekunki swojego domu, a Regulus prychnął w postaci kota.

- Potter, jako gryfon na pewno odważysz się wyznać uczucia, tylko zrób to przed ciszą nocną - kobieta poklepała go po ramieniu i odeszła w kierunku sali do transmutacji.

James jeszcze raz przeszedł wzdłuż ściany i przed nim i Regulusem pojawiły się duże dębowe drzwi.

- Zapraszam na randkę jeszcze przed ciszą nocną. 

romantyczne kąty/JEGULUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz