10. JAMES

542 50 46
                                    

James bardzo zadowolony z siebie wszedł do Wielkiej Sali, bez zastanowienia usiadł koło Petera, a naprzeciwko Syriusza i Remusa, żeby zjeść śniadanie.

- O której to się wraca do dormitorium? - Remus uniósł brew, a pozostali się zaśmiali.

- Mam dobrą wymówkę - James oznajmij dumnym tonem. - Siedzi dokładnie dziewięć miejsc ode mnie i właśnie opowiada Mary i Marlene o naszej wczorajszej randce, która skończyła się dłuuuuugim pocałunkiem przy portrecie Grubej Damy.

- Rozgrzeszony - zadecydował Syriusz, a Peter jedynie pokiwał głową, bo buzię miał pełną dyniowego pasztecika.

- Pani prefekt naczelna pozwala sobie na takie ekscesy?

- Luńku, ona potrafi wykorzystać swoją pozycję - James poruszył brwiami. - Całkowicie legalnie weszliśmy do tamtej sali - wskazał na jedne z drzwi za stołem nauczycieli. - Tam są instrumenty, które zaczarowałem tak, aby grały tylko dla nas, otoczyłem nas świecami i serduszko jej zmiękło, a mi wszystko stwardniało - Peter śmiał się tak, że aż zachrumkał.

- Jestem z ciebie dumny synu - powiedział poważnie Syriusz.

- Ale z ciebie pies na baby - podsumował Remus.

- Mam ci przypomnieć, że to ja pomagałem planować wasze randki Syriuszowi? - Zapytał James, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Reszta śniadania minęła im spokojnie na żartach, już szli w kierunku wyjścia, ale James zatrzymał się przy rudowłosej, położył dłoń na ramieniu i się odezwał.

- Cześć, Evans. Wyspana? - Lily lekko się zarumieniła na myśl o zeszłej nocy.

- Tak. Spałam tak dobrze, że prawie zaspałam na śniadanie.

- Musisz być wypoczęta, bo później cię znajdę - zaśmiał się i już miał odchodzić, gdy zza jego pleców usłyszał głos Barty'ego Crouch Jr.

- Cześć - krukon zwrócił na siebie uwagę. - Macie plany na noc duchów, w sensie po uczcie? - Nie kierował pytania do nikogo konkretnie, tylko do całej grupy.

- Nie - James automatycznie się wyprostował i przejął konwersacje w imieniu swojego domu.

- To zapraszamy na imprezę do wieży Ravenclav. Zaproszeni są wszyscy od 5 roku wzwyż - chłopak uśmiechał się widząc, jak ludzie ożywiają się na zaproszenie. - To będzie impreza przebierana...

- Więc niech wszystkie panienki wrzucą na siebie krótkie spodniczki - obok Croucha pojawił się Lockhart.

- Ejej co to za seksizm! - Oburzył się Syriusz, który zrobił kilka kroków tak, żeby stanąć blisko Gilderoya, na co ten cofnął się o krok.

- Zgadzam się panie Black. - Odezwała się profesor McGonagall. - Ravenclav traci przez pana Lockharta 5 punków.

- I bardzo dobrze! Wszyscy przyjdziemy w zdzirowatych spódniczkach! - Zdecydował Syriusz, obejmując opiekunkę swojego domu ramieniem.

- Nie to było w mojej intencji panie Black. - Minerwa zdjęła rękę ucznia ze swoich ramion. - Przyjęcia są dozwolone, jednak jeśli zauważymy jakiekolwiek nadużycia w kwestii strojów i zachowań to zostaną wyciągnięte konsekwencję. - Po tych słowach ruszyła w kierunku stołu nauczycieli, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.

***

Noc duchów jak zwykle została uczczona w zamku wystawną kolacją, w czasie której uczniowie i nauczyciele napychali się smakołykami, a duchy brylowały w towarzystwie. Młodsi uczniowie chętnie słuchali o tym, jakie historie niosły za dobą duchy przypisane do różnych domów oraz te, które po prostu osiadły w Hogwarcie. Starsze roczniki dyskutowały o tym jak chcą przemycić alkohol na imprezę i w co się przebiorą. Niektórzy już mieli w połowie gotowe kostiumy pod szatami szkolnymi.

Dumbledore wstał po uczcie i wygłosił standardowe przemówienie o tym, żeby celebrować życie i szanować pamięć zmarłych. Nawet duchy zdawały się go nie słuchać, więc gdy tylko ogłosił koniec kolacji uczniowie z werwą zerwali się z miejsc.

James razem z pozostałymi Gryfonami ruszyli do swojej wieży. Po chwili miał na sobie strój Dzwoneczka - wróżki w zielonej sukience, która wyglądała jak z liści, z małymi skrzydełkami i butami wykończonymi pomponami. Pozostali huncwoci przebrali się za inne postaci z bajek, Łapa wybrał seksownego Czerwonego Kapturka. Luniek chciał być wilkiem, jednak nie chciał rezygnować z krótkiej spódniczki i został babcią Kapturka, a Glizdogon przebrał się za Alicję z Krainy Czarów.

James zadowoleniem pozwolił Lily (przebranej za Piotrusia Pana) wykonać makijaż uwzględniający kwiatuszki zamiast piegów i błyszczyk na ustach. Całość dopełniały ogolone nogi chłopców i szaty szkolne ukrywające przebrania przed czujnym spojrzeniem nauczycieli.

Gdy weszli do pokoju wspólnego zabawa ich pochłonęła. Plotka o chłopakach w sukienkach rozniosła się po Hogwarcie i nie tylko huncwoci odkrywali swoje nogi. Barty szybko ich zobaczył, więc złapał kilka pustych szklanek i stanął przed nimi, sam miał na sobie spódniczkę przed kolano, mysi ogon i uszka.

- Witam reprezentację Gryffindoru! - Zawołał przez głośną muzykę, a Remus już rozlewał whisky do szklanek, które trzymał młodszy chłopak. Gdy szklanki już zostały napełnione i każdy się poczęstował, Barty nadal miał dwa drinki w dłoniach.

- Myszko, wiedziałem, że zawsze o mnie zadbasz - Rosier wyciągnął ostatnią nadprogramową szklankę z ręki krukona i musnął jego policzek (przyozdobiony wąsami) ustami. - Za najlepsze halloween w życiu - wzniósł toast Evan, który był ubrany w różowe body, ogon i uszy króliczka, a na szyi miał czarną muchę. Wszyscy zderzyli się szklankami, wzięli łyk alkoholu i chcieli ruszyć na parkiet, ale James złapał za łokieć ślizgona.

- Gdzie Reggie?

- Nie miał ochoty wychodzić, czasem tak ma. - Stwierdził Evan. - Nic poważnego - powiedział z lekkim uśmiechem widząc jak na jego słowa James spoważniał.

- Przyprowadzę go. - James powiedział bardziej do siebie niż do chłopaka, ale ten tylko prychnął.

- Powodzenia. Hasło do naszego pokoju to „chwała Slytherina".

~~~~

Miejsce na opinie <3 

romantyczne kąty/JEGULUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz