34. JAMES

355 28 7
                                    

Kolejne dni mijały w zawrotnym tempie dla nich wszystkich. Uczniowie powoli przyzwyczajali się do pary, którą tworzyli kapitanowie drużyn ślizgonów i gryfonów. Syriusz cały czas nie popierał tego związku, jednak James powoli wypracowywał system, dzięki któremu udawało mu się neutralizować ten temat.

Teraz gdy już jego współlokatorzy spali, James wymknął się z dormitorium i przeszedł do pokoju życzeń. Jak zwykle pojawiły się przed nim duże białe drzwi prowadzące do plaży na obrzeżach Nicei. Zobaczył Regulusa, który leżał na ciepłym piasku, jednak oświetlał go jedynie duży księżyc, któremu brakowało tylko kilku dni do pełni.

- Witaj Reggie - nachylił się nad jego ustami, a Regulus nie czekając na nic i nie odpowiadając przyciągnął go do pocałunku.

Byli stęsknieni, cały dzień się nie widzieli, tylko przy okazji posiłków spoglądali na siebie nad stołami pełnymi jedzenia. James miał tego dnia lekcje do późna, a Regulus zobowiązał się pomóc Higgsowi w zadaniu z zielarstwa. W związku z tym gryfon nie protestował ani nie przerywał pocałunku. Pozwolił, żeby jedna jego dłoń spoczęła już nad głową młodszego i na niej utrzymywał swój ciężar, a druga swobodnie badała smukłe ciało pod nim. Choć Potter miał ochotę rzucić się na chłopaka, zamiast tego pozwalał, żeby to Regulus nadawał im leniwe tempo. Poddawał mu się z przyjemnością, a wszelką gwałtowność niweczyły miękkie usta i ciche jęki Blacka. Dopiero gdy leżał na plecach zorientował się, że ślizgon nad nim góruje. Usiadł na jego biodrach, a słodkie usta zastąpiły zęby na jego dolnej wardze.

- Dobry wieczór - po chwili przywitał się Regulus, a James wyrwał jedną dłoń z niezbyt mocnego uścisku chłopaka. Położył ją na szczęce ślizgona i lekko odsunął jego twarz.

- Myślałem, że dzisiaj trenujemy qudditch, a nie pocałunki - James wskazał na dwie miotły leżące na piasku niedaleko.

- Zdecydowanie tak, ale przed ćwiczeniami należy podnieść tętno i temperaturę ciała - Regulus uśmiechnął się krzywo, po czym wyprostował się na biodrach chłopaka, a dwa palce ułożył na jego gardle, tak żeby wyczuć puls. Po chwili odezwał się znowu - 96 uderzeń na minutę. Uważam, że to całkiem niezła rozgrzewka.

James zareagował niemal od razu, żeby zetrzeć ten krzywy uśmiech z jego twarzy. Przyciągnął go do kolejnego pocałunku i zaczęli już otwartą przepychankę o to, kto ma zdominować ten akt. Dopiero po kilku minutach się poddali. Dawno byli poza kocem, piach czuli wszędzie, nawet w ustach, obaj leżeli na bokach patrząc sobie w oczy i szczerząc się w głupawych uśmiechach.

- Wygrałem. - James stwierdził zaczepnym tonem.

- To był remis. Trzeba nam rewanżu.

- Czy nadal obowiązuje rozkaz „żadnej taryfy ulgowej"?

- Nigdy nie chcę od ciebie taryfy ulgowej - żachnął się Regulus, a po chwili poczuł, jak James opada na niego, przygniótł jego nogi swoim ciężarem. Potter żarliwie obcałowywał szyję i szczękę młodszego, bo tylko tam dosięgał nie podnosząc się z ud ślizgona. Regulus cały czas próbował przetoczyć się tak, aby wylądować nad gryfonem, jednak ten nie dawał mu szansy, a usta i język chłopaka coraz bardziej go rozpraszały. Po niezbyt długiej walce poddał się. Opadł plecami na piasek i pozwolił, żeby starszy rozpiął jego koszulę i obsypywał powoli pocałunkami.

Gryfon zawsze uważał chłopaka za atrakcyjnego, jednak tak długo jak obserwował go z daleka, ten wydawał się nieskazitelny. Teraz widział, jak na jego bladej cerze odznaczały się lekko zaróżowione jasne, świeże blizny oraz te, które już wyblakły tak bardzo, że prawie gubiły się pod jego uważnym spojrzeniem. Po raz pierwszy skupił się na nich, zobaczył pod nim prawdziwego człowieka, a nie ideał, który Black kreował od lat. Pochylił się nad największą, którą rodzice chłopaka pozostawili na nim w ostatnie święta. Ciągnęła ona się przez bok jego ciała, od ramienia do biodra. Całował ją lekko i pociągał po niej czubkiem języka i ponownie całował. Regulus dopiero po chwili zorientował się, że James śledził konkretny kształt na jego ciele.

- Nie. - Chłopak podniósł się gwałtownie do siadu. - Zostaw mnie. - Odsuwał się od Jamesa, w panice przesuwał się na piasku. Gryfon nie próbował go powstrzymać, jedynie podniósł się na klęczki.

- Przepraszam. - Cicho powiedział James. - Nie sądziłem, że to problem. - Regulus już stał przy miotłach plecami do chłopaka, gorączkowo zapinał guziki. - Chcesz porozmawiać? - Regulus otrzepał spodnie z piachu i już miał zrobić krok w kierunku drzwi. - Chcesz polatać? Mieliśmy poćwiczyć.

Black wziął głęboki wdech i rozluźnił mięśnie dłoni. James widział, jak z wysiłkiem rozprostowuje palce, które wcześniej wbijał w skórę. Jeszcze lekko drżącą rękę wystawił nad miotłę i powiedział:

- Do mnie.

Przez kolejne godziny latali na miotłach, podawali między sobą kafla, przerzucali go przez obręcze, które pojawiły się na plaży. Jakiś czas później rzucili się w pościg za zniczem. Łapali go na zmianę, a później znów wypuszczali, żeby rozpocząć zawody na nowo. Gdy dopadło ich zmęczenie, ułożyli się na nadal ciepłym piasku, przykryli kocem i zasnęli.

James obudził się zgodnie z planem, nie był szczególnie wyspany, ale zadowolony z siebie. Nachylił się nad Regulusem.

- Reggie, obudź się - odezwał się cicho tuż nad jego uchem, jednak chłopak tylko obrócił się do niego plecami. - No wstawaj - tym razem powiedział trochę głośniej i przy okazji musnął ustami jego policzek. Regulus lekko się przeciągnął, ale nie otworzył oczu. - Wiem, że już nie śpisz. No wstań - powiedział całując powoli jego twarz. Regulus w końcu obrócił się w jego kierunku, ich usta się połączyły i dopiero po pocałunku spojrzał na Jamesa zaspanym wzrokiem.

- Która godzina?

- Nieważne, chodź - James już stał nad nim i wyciągał dłoń w jego kierunku.

James przyciągnął chłopaka blisko do swojego boku i ruszył w kierunku wieży astronomicznej. Po drodze weszli do łazienki prefektów i szybko umyli zęby. Na balkon wieży wyszli idealnie o 5:12, kiedy rozpoczął się wschód słońca. James zaprowadził chłopaka do barierek i przytulił się do jego pleców.

- Czy możemy razem romantyzować swoje życie? - Zapytał cicho. Regulus, tak jak wcześniejszego wieczora, uznał słowa za zbędne. Odwrócił wzrok od pięknego słońca powoli wznoszącego się nad taflą jeziora. Zamiast tego skupił się na twarzy chłopaka i po chwili go pocałował. Spędzili tam kilkadziesiąt minut, zanim słońce wzbiło się na tyle wysoko by mówić o pełnoprawnym poranku.

Gdy Regulus odprowadził Jamesa pod portret Grubej Damy, gryfon był bardzo zadowolony z siebie.

- Dziękuję za tą noc - powiedział Regulus - i przepraszam, że prawie ją zepsułem...

- Porozmawiamy o tym jeszcze, ale teraz wracaj do dormitorium. - James uśmiechnął się szeroko, ale już wieczorem odnotował w głowie, że musi porozmawiać z Remusem o akceptacji blizn i poruszyć ten temat z Regiem. - Ale połóż się dzisiaj wcześnie spać. - Black spojrzał na niego ze zdziwieniem. - Zaufaj mi. Najlepiej poczęstuj się eliksirem słodkiego snu już o 20. 

~~~

Miejsce na opinie <3 

romantyczne kąty/JEGULUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz