30. LILY

321 29 3
                                    

Lily pojawiła się w domu Potterów następnego dnia. Rano dostała list od Regulusa i Jamesa z informacją co się stało w domu Blacków. Nie informowała Pandory, ponieważ wolała zostawić to w kwestii Regulusa. Gdy tylko rodzice Jamesa zgodzili się na kolejnego gościa w domu to teleportowała się do centrum Doliny Godryka, skąd odebrał ją Syriusz.

- Cześć, Evans - odezwał się Black. - Nie wiedziałem, że wpadniesz na święta do Rogacza.

- Dostałam list dzisiaj rano. Nic wam nie jest? - Przytuliła Syriusza i od razu sprawdziła, czy ten nie ma na sobie żadnych siniaków.

- Nie. Nic mi nie jest... - mruknął Syriusz, nie przyznał się wprost, że uciekł z domu bez brata. - Pojawiłaś się ze względu na Rega?

- Wiesz, że się z nim przyjaźnię... Jest dla mnie tak samo ważny jak ty i reszta naszych przyjaciół. Do każdego bym dotarła, jeśli tylko bym się tylko dowiedziała. Ty mi nie powiedziałeś, co się stało. - Syriusz skinął głową z lekkimi wyrzutami sumienia, że nie napisał do przyjaciółki, a po chwili się odezwał.

- Ty wiesz, co się dzieje między moim bratem a Jamesem.

Lily nic nie powiedziała, ale znacząco przełknęła ślinę. Nie sądziła, że chłopcy wtajemniczą starszego Blacka w swój związek. Sama pamiętała jak na początku roku szkolnego Syriusz kilkukrotnie rozmawiał z nią na temat potencjalnych zagrożeń wiążących się z Regulusem. Jedno z nich rzeczywiście się zyściło gdy chłopak dostał list od rodziców z groźbami na temat jej rodziny. Mimo wszystko nie zamierzała uciekać od niego, Regulus potrzebował opieki i wsparcia, a ona zamierzała mu je dać.

- Są szczęśliwi i tylko to mnie interesuje. Nie niszcz im tego - poleciła stanowczo.

- On jest niebezpieczny dla nas wszystkich. Uciekł z domu już po mnie - przyznał cicho chłopak. - Mnie rodzice pewnie już wydziedziczyli i przesłali list do Luisy, że żadnego ślubu nie będzie, bo nie chcą okryć jej imienia hańbą. Gdy zniknął Regulus, oni będą go szukać. Może jeszcze w czasie świąt, może jak już wrócimy do szkoły. Oni zagrożą każdej osobie, która będzie w jego otoczeniu. - Syriusz znów zawiesił głos. Zatrzymał się i zmusił do tego samego dziewczynę. Musiał ją ostrzec, zanim wejdą do domu. - Nie wiem jakim cudem powstała twoja przyjaźń z Regulusem, ale musisz wiedzieć, że dla niego rodzina i czystość krwi są na pierwszym miejscu. Nawet jeśli przez kilka miesięcy z tobą rozmawiał, całował się i przytulał, to pewnie w czasie wakacji wróci do nich z podkulonym ogonem. Padnie przed nimi na kolana z prośbą o wybaczenie, a jeśli mu rozkażą, to wyceluje w ciebie różdżkę i wypowie zaklęcie uśmier... - Lily zacisnęła pięści tak, że paznokcie wbiły się we wnętrza jej dłoni.

- DOŚĆ. Nie mam zamiaru słuchać tych oszczerstw. Ty nawet nie próbowałeś z nim porozmawiać przez te wszystkie miesiące! Teraz tylko oceniasz go jako kalkę z waszych rodziców! Wyżej cię ceniłam Łapo.

Lily ruszyła przed siebie, choć nie była pewna, gdzie dokładnie jest dom Jamesa. Syriusz ją dogonił i już więcej się nie odzywał. Wskazywał drogę, otworzył furtkę, drzwi wejściowe i oznajmił ich przybycie, jednak cały czas w głowie odtwarzał widok przyjaciela siedzącego przy jego bracie. To jak na niego patrzył, szeptał pocieszające słowa, całował jego dłoń, jakby była najdelikatniejszym kwiatem maku, którego płatki by się mogły rozsypać przy lekkim wietrzyku.

- Dzień dobry - przywitała się Lily. Odpowiedział jej Fleamont, który przygotowywał obiad. Wychylił się z kuchni i szeroko uśmiechnął.

- Dzień dobry kochana, Monty Potter, ojciec Jamesa - wyciagnął do niej ubrudzona od bułki tartej, Lily od razu ją chwyciła i sama się przedstawiła. - Effy, moja żona, jest na górze u Regulusa. Syri, zaprowadzisz na razie koleżankę do pokoju Jamesa, on też tam powinien być na czas badania.

Black poprowadził ją w kierunku schodów, a Lily nie wytrzymała i zapytała.

- Był w na tyle dobrym stanie, że obeszło się bez Munga?

- Pani Potter jest pielęgniarką w Mungu, więc nie było konieczności drugi raz się teleportować. Był w wystarczająco złym stanie - dopowiedział i nagle w jego mózgu pojawiło się wspomnienie, jak brat wystąpił przed niego gdy ojciec wymawiał już najgorsze z zaklęć niewybaczalnych. Nie powiedział na głos o nowo odkrytym wspomnieniu. Przyzwyczaił się, że docierały do niego z różnym opóźnieniem. Jednak pierwszy raz miał wspomnienie o tym jak Regulus dla niego zaryzykował, a on uciekł nie oglądając się na niego.

James przywitał przyjaciółkę wylewnie i od razu wyszeptał jej we włosy podziękowania, że ta się pojawiła i obiecał, że weźmie ja do chłopaka, gdy tylko jego mama skontroluje jego stan. Lily usiadła na łóżku Jamesa, zauważyła dystans, jaki pojawił się między huncwotami. Syriusz usiadł przy biurku i się nie odzywał. James trajkotał opowiadając o tym jak wczoraj dostał się do kamienicy Blacków, jak przetransportował chłopaka do własnego domu i jak świetnie spisała się jego mama. Lily odruchowo złapała go za dłoń i głaskała uspakajająco. Nie wiedziała, czy sama byłaby gotowa uratować chłopaka pod dachem jego rodziców.

Kolejne godziny mijały spokojnie. Siedziała z Regulusem i Jamesem, rozmawiali na możliwie neutralne tematy. Ślizgon wyglądał już znacznie lepiej, kolory wracały na jego twarz, a płytkie blizny, które jeszcze wczoraj były świeże i wyraźne teraz bledły z każdą chwilą. Syriusz nie pojawił się, wolał siedzieć samemu, niż przy bracie razem z przyjaciółmi. Lily natknęła się na niego, gdy wracała z łazienki. Nie zaczął on na nowo rozmowy, tylko ukrył się w pokoju Jamesa.

Wszyscy podskoczyli, gdy usłyszeli walenie do drzwi. Usłyszeli głos Monty'ego z parteru.

- Wszyscy cicho i się nie wychylać. - Nie otworzył drzwi, tylko zapytał. - O co chodzi?

- Mamy wszelkie prawo podejrzewać, że nasze dziecko zostało przez was uprowadzone - Blackowie rozpoznali głos ojca, Regulus wyszeptał wyjaśnienia Jamesowi i Lily.

- Żadne z waszych dzieci nie znalazło się u nas bez powodu i nie zostało wbrew własnej woli - Monty odpowiadał spokojnie.

- Nasz syn powinien być w domu, żeby godnie reprezentować dom Blacków na jutrzejszym śniadaniu.

- Patrząc na stan, w jakim do nas dotarł...

- Nie pytam o jego stan! Żądam, abyś mnie wpuścił. Regulusie, nie chcesz mnie chyba bardziej zawieść. Wyjdź do mnie, wrócimy do domu. - Orion przerwał, oczekując syna. Gdy Regulus nie pojawił się przed nim, odezwał się ponownie. - Wiesz, że kawałek drewna nie powstrzyma mojej magii. Myślałem, że wystarczająco ci na nich zależy, żeby mnie nie prowokować.

- Zanim zdecydujesz się na użycie jakichkolwiek zaklęć, jedynie cię poinformuję, że mamy w pełni udokumentowaną obdukcję Regulusa. - Zaleta tego, że Effy jest pielęgniarką. - Zeznania Syriusza na temat przemocy domowej. - To był blef, jednak Monty wierzył, że ostatecznie chłopak ochroni brata. - Oraz jeśli użyjesz zaklęć atakujących na mojej posesji mam pełne prawo wezwać aurorów i bronić się wszystkimi dostępnymi sposobami. Pożegnaj się ze swoimi dziećmi Orionie, być może na zawsze.

- To nie jest nasze ostatnie spotkanie Fleamondzie. - Stwierdził tylko Black i się deportował. 

romantyczne kąty/JEGULUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz