Zobaczył jak powieki Regulusa bezwładnie opadają, jak krew zbiera się wokół niego. Niewiele myślał, zdążył jedynie przekląć Syriusza - zostawił swojego brata samego w tym domu, a samemu dotarł do Doliny Godryka dzięki Błędnemu Rycerzowi - i już dopadł do chłopaka. Wziął go w ramiona. Usłyszał jęknięcie, co go pocieszyło, bo ślizgon nie stracił całkowicie przytomności. Jednak już po sekundzie musiał się skupić. Niecały rok temu zdał test teleportacyjny, jednak nigdy nie aportował się łączenie, a tym bardziej z osobą o tak poważnych obrażeniach.
Stanął stabilnie na nogach, złapał mocno ciało Regulusa, mimo że z jego ust padały kolejne bolesne dźwięki. Obrócił się w miejscu i aportował z trzaskiem. Wylądował w kuchni rodziców.
- James?! - Krzyknęła Euphemia, która obserwowała dwójkę zakrwawionych nastolatków. Dopiero po chwili zauważyła, że jej syn jest ubrudzony krwią. Myślała, że jej dziecko jest w pokoju razem z Syriuszem, którego przed kilkoma minutami przyjęła do własnego domu. Woda w czajniku już się zagotowała, co oznajmiał głośny gwizd, bo ona miała zaparzyć herbaty dla wszystkich. - James połóż go na podłodze i pozwól mi się nim zająć. - Młody Potter wykonał polecenie, opadł na kolana i ułożył Regulusa na kafelkach. - Idź po ojca.
- Nie zostawię go... - James ścisnął dłoń chłopaka. Ufał mamie w stu procentach, ponieważ ta była pielęgniarką w Mungu, jednak nie chciał puszczać jego dłoni.
- Idź po ojca.
- Kochanie? - Pan Potter pojawił się w pomieszczeniu. - James odsuń się, proszę. Muszę pomóc Effy.
Syriusz zaalarmowany zamieszaniem w kuchni też wszedł do środka i zobaczył zakrwawionego brata i przyjaciela. Kobieta, która była mu bliższa niż własna matka uzdrawiała kolejne rany Regulusa, a mężczyzna, który był dla niego wzorem, odciągał Jamesa od młodszego chłopaka. Syriusz dopadł do przyjaciela i razem z Fleamontem wyciągnęli chłopaka do salonu.
- Zostańcie tu. - Pan Potter polecił chłopcom, zastanawiał się, czy nie zabezpieczyć drzwi zaklęciem, jednak stwierdził, że zaufa na tyle chłopcom, by sami posłuchali jego polecenia.
- Zostawiłeś go! - James oskarżył Syriusza jeszcze zanim ten zdążył cokolwiek zrobić. - Zostawiłeś go samego, a oni go skrzywdzili! Zawiodłem się na tobie!
- On...
- Chcesz powiedzieć, że jest taki sam jak wasi rodzice? On nigdy nikogo nie skrzywdził celowo! Możecie się kłócić, ile chcecie! Ale to on przekazywał ci wszystkie kluczowe informacje, które miały ocalić ci skórę, a ty go po prostu olałeś!
- Musiałem... - Potter znów nie dał mu dokończyć.
- Musiałeś walczyć o siebie? On na pewno walczył o ciebie! Gdyby nie próbował, to nie byłby w takim stanie!
- Nie znasz go. - James już nic nie powiedział, tylko przeszedł obok Syriusza szturchając go barkiem. - Może powinienem iść do Lunatyka zamiast do ciebie... - cicho powiedział Syriusz.
- Wtedy nikt by się nie zainteresował Regiem! - James zawrócił z korytarza, którym kierował się do kuchni i teraz celowo popchnął Syriusza, a gdy ten chciał mu oddać, do salonu weszła pani Potter.
- Uspokoić się. Natychmiast. - Nie podniosła głosu, ale chłopcy zamarli. - Musimy porozmawiać. Jeśli nie będziecie w stanie usiedzieć w miejscu, to porozgradzam was barierami. Czy to jasne? - Obaj tylko kiwnęli głowami, a u boku Effy pojawił się Monty. - Syriuszu, czy wiedziałeś, co grozi twojemu bratu, kiedy opuszczałeś dom?
- Byłem przekonany, że pokrzyczą i zostawią go w spokoju - powiedział szczerze Syriusz. - On nigdy nie obrywał. Ja nigdy nie sądziłem, że mogliby mu coś zrobić.
- Czyli wierzysz, że to był pierwszy raz? - Syriusz pokiwał głową, a James cicho się odezwał.
- Ma też dużo starych blizn... To na pewno nie był pierwszy raz.
- Skąd możesz to wiedzieć?! - Syriusz zapytał oburzony.
- Widziałem, jak się przebierał po qudditchu - mruknął chłopak.
- Dobrze. Na razie mamy jedną rzecz wyjaśnioną. Syriusz nie zostawił go tam celowo. - Podsumował Monty. - Druga rzecz, James, czemu tam poszedłeś i nic nam nie powiedziałeś?
- Bo ja spędzałem z Regiem trochę czasu na początku roku. Przez Lily - mruknął w kierunku Syriusza. - Gdy dowiedziałem się, że znowu został tam sam, a oni będą wściekli, bo Łapa uciekł, nie mogłem nie zareagować. Zresztą Łapa przyjechał tu Błędnym Rycerzem, więc minęło co najmniej kilkadziesiąt minut. Nie mogłem tak go zostawić.
- To nie tłumaczy, czemu nie przyszedłeś do mnie lub mamy - zauważyl Monty.
- Spanikowałem i się teleportowałem, zanim pomyślałem - James spuścił głowę, a Effy podeszła i go przytuliła.
- Byleś bardzo odważny, ale to było zbędne. Pamiętaj, że możesz na nas polegać.
- Nic mu nie będzie?
- Musi odpoczywać, ale wyzdrowieje. Dałam mu eliksiry i ułożyłam w pokoju gościnnym. Myślę, że nie będzie dla was problemem spanie w jednej sypialni.
- Od siedmiu lat mamy jedno dormitorium - zauważył Syriusz, a na ich twarzach pojawiły się lekkie uśmiechy.
- No nic chłopcy. Na razie nic więcej nie wymyślimy. Idźcie do siebie i nie przeszkadzajcie Regulusowi.
James z Syriuszem rozsiedli się w ich pokoju, ale nie rozmawiali ze sobą przez cały wieczór. Gdy Łapa już zasnął, to James cicho wymknął się z pokoju. Wszedł do pokoju gościnnego i zobaczył bladego i śpiącego Regulusa. Usiadł na brzegu jego łóżka i złapał go za dłoń, która miała czerwone bruzdy na wierzchu.
- Wszystko będzie dobrze, zadbam o ciebie - wyszeptał i lekko pocałował pobliźnioną dłoń chłopaka.
- Co tu się dzieje?
~~~~
Miejsce na opinie
CZYTASZ
romantyczne kąty/JEGULUS
FanfictionCzy ktokolwiek się ucieknie przed błędnie ulokowanymi uczuciami? Zdecydowanie nie. Czy ktokolwiek ucieknie przed szczęśliwym zakończeniem? Również nie ❤️ Lily zakochana w Regulusie, Regulus w Jamsie, a James w Lily, czy to nie mieszanka wybuchowa...