36. LILY

353 30 38
                                    

Weszli do dormitorium huncwotów, a Lily wyplątała się z objęć Syriusza. Pandora razem z gryfonką zajęły łóżko starszego Blacka, które nie odstraszało w przeciwieństwie do posłania jego chłopaka. Remus wylądował na swoim łóżku, było ono pełne pergaminów, na poduszce była otwarta książka i co najmniej 3 papierosy zaplątały się wśród pościeli. James usiadł na własnym łóżku, które było względnie zasłane, a Regulus zatrzymał się przy drzwiach od sypialni.

Krukonka szybko przyciągnęła dziewczynę do swoich piersi i przytuliła ją. Z tego miejsca obserwowały, jak Syriusz odpala kolejnego papierosa. Po kilku chwilach pojawił się też Peter z ramionami pełnymi przekąsek z kuchni i butelkami soku dyniowego dla każdego. Wszyscy milczeli i nikt się nawet specjalnie nie wiercił. Syriusz spalił już połowę papierosa. Pandora i Remus otworzyli swoje napoje. Peter zjadł dwie czekoladowe żaby. A Lily już zmroziła Regulusa wzrokiem gdy zauważyła, że ten powoli sięgał do klamki.

- Ktoś ma zamiar się odezwać? - Zapytała Evans.

- Może lepiej nich nie ponaglać? - Zaproponował James, po czym napił się soku. - Już i tak postępem jest, że siedzą w jednym pokoju i nie próbują w siebie trafić avadą.

Znów zapadła cisza, a wszyscy gapili się na Pottera i byli w szoku, że tak wprost powiedział to co wszyscy myśleli. Syriusz skończył papierosa i nie chciał palić trzeciego z rzędu, więc wziął butelkę, otworzył ją i wypił ⅓ soku na raz. Lily nie mogła sobie poradzić z zakrętką.

- Glizdek, pomożesz? - Wyciągnęła butelkę w jego kierunku.

- Tak, już - uśmiechnął się z ustami pełnymi czekolady. Wytarł brudne palce o spodnie, po czym odkręcił butelkę. Lily się napiła i wczepiła się w ciało swojej dziewczyny, jednocześnie jedną dłoń ułożyła na jej nadgarstku.

- To najbardziej niezręczna sytuacja, w jakiej byłam od dawna, a mam w czym wybierać dzięki wam - wyrwało się z gardła Lily.

- Przynajmniej masz wsparcie we mnie - Pandora powiedziała. - Regulus nie może tego powiedzieć - krukonka spojrzała na Pottera.

- Rosier. Nie utrudniaj nam tego - stwierdził Remus. - Łapko chcesz coś powiedzieć?

- Nie mam mu nic do powiedzenia. Dzień po dniu niszczył moje życie, a teraz jeszcze odbiera mi przyjaciół. - Głos Syriusza ociekał jadem. - Jedyne co mogę wam powiedzieć prosto z serca to, to że zawsze tu będę, żeby was pocieszać. Postaram się nawet nie powtarzać zbyt często "a nie mówiłem".

Podczas słów Syriusza Regulusowi zaschło w gardle. Odkręcił sok i wypił pół butelki marząc, żeby był to alkohol, który rozwiązałby mu język, a ni zwykły sok dyniowy.

- Ja niszczyłem twoje życie? - Zapytał retorycznie, choć nie zamierzał ulegać tej prowokacji. Lily już wiedziała, że Syriusz uzna za stosowne odpowiedzieć na to pytanie, ale krukonka ją cały czas tuliła i nie udało jej się wyrwać, żeby zasłonić przyjacielowi usta.

- Oczywiście, że tak! Idealny drugi syn stworzony, by zastąpić pierwszego nieudacznika! Zawsze byłeś lepszy tylko po to, żeby rodzice mogli mnie nienawidzić bardziej! Trafiłeś do odpowiedniego domu, miałeś odpowiednich przyjaciół, chętnie potakiwałeś i bez wysiłku spełniałeś każde wygórowane oczekiwanie, jakie tylko przed tobą postawili!

- To były lata wyrzeczeń i ciężkiej pracy. Nauka etykiety, żeby nie patrzyli na ciebie gdy niechlujnie jadłeś i siedziałeś wykrzywiony na krześle i nie mieli kolejnego powodu, żeby cię ukarać. Ale gdy robiłem coś więcej, żeby zwrócić ich uwagę, to wtedy ja obrywałem dodatkowo, bo nie siedziałem dostatecznie cicho. Przyjaźnie nawiązywałem tak jak ty. W dormitorium, do którego się dostałem z wyboru starej czapki, a nie własnego. Rodzice je aprobowali? No tak, bo przypadkiem trafiały w ich standardy. Gdybym wylądował w Huffelpuffie czy Ravenfclaw to już nie miałbym tak łatwo. Ale nie możesz mnie oskarżać o coś, na co nie miałem wpływu. - Głos Regulusa nie zdradzał żadnych emocji, Evans nie wierzyła, że on cały czas jest tak spokojny.

- No i co z tego! I tak byłeś ich złociutkim dzieckiem!

- A jednak zostałem wydziedziczony tak jak i ty.

- Sam pozbawiłeś się rodziny!

- Doskonale wiesz, że alternatywą było zastąpienie twojego miejsca jako męża Luisy. Dla ciebie związek z kobietą byłby możliwy. Dziesiątki razy widziałem cię z dziewczynami! A teraz pomyśl o mnie. - Lily znów mocno zacisnęła palce na przedramieniu Pandory. Obie doskonale obie widziały, do czego ta rozmowa zmierza.

- Wiedziałem, że jesteś gejem!

- I mimo to uważasz, że „bez wysiłku spełniałem każde oczekiwanie, jakie tylko przede mną postawili." Wykorzystałem i skrzywdziłem Lily, żeby móc spełnić to oczekiwanie, ale ja też w końcu pękłem. - Ostatnie słowa wyszeptał, a James cały czas siedział na swoim łóżku i jedynie obserwował tę wymianę zdań, jakby to nie on ją sprowokował naiwnie wierząc, że bracia padną sobie w ramiona. - Od najmłodszych lat chciałem cię chronić. Namawiałem cię do uległości, żebyś nie cierpiał. Odwracałem uwagę i skupiałem ją na sobie, żebyś ty mógł zniknąć w kątach naszego domu. Nie wiem, co jeszcze miałem dla ciebie zrobić, żebyś uznał to za wystarczające. Jako kilkulatek miałem stanąć na drodze ich różdżki?

- Ty to zrobiłeś... - Syriuszowi wyrwało się z gardła.

- Tak, teraz to zrobiłem. Gdy ty uciekałeś z naszego domu, to ja cię osłoniłem, stanąłem przed różdżką ojca. Pamiętasz może jakiego zaklęcia ojciec chciał użyć?

Lily obserwowała ich i cały czas ściskała dłoń Pandory, ale tylko Rosier wiedziała, do czego Reg zmierzał. To w jej ramię Regulus wypłakiwał oczy opowiadając o ucieczce z domu. Lily wiedziała jedynie, ze młodszy brat stanął w obronie starszego. Teraz wpatrywała się w Syriusza z wyczekiwaniem, a krukonka aż cicho jęknęła przez paznokcie wbijane w jej skórę.

- Zaklęcia uśmiercającego. - Syriusz powiedział od razu. Przecież przypomniał sobie to wydarzenie gdy Lily odwiedziła Dolinę Godryka. - Ty naprawdę stanąłeś przede mną gdy on był w połowie inkantacji...

- Co zrobiłeś? - Wtrącili się Lily i James jednocześnie.

- Obroniłem brata - stwierdził prosto Regulus, James w końcu dopadł do niego i zagarnął go w ramiona.

- Na Merlina mogłem cię stracić... - James wyszlochał tak niezrozumiale, że nikt poza Regulusem nie wiedział, co ten powiedział.

- A on cię oskarża o to wszystko?! - Lily wycelowała w Syriusza palcem.

- Łapo, widziałeś o tym. - Zdławionym głosem stwierdził Remus, w końcu to jego chłopak przyznał, że młodszy był gotowy poświęcić dla niego życie.

- Nie od razu, czasem przypominam sobie pewne zdarzenia po fakcie. To uświadomiłem sobie dopiero następnego dnia.

- To było dwa tygodnie temu! Czy to było tego dnia gdy byłam u Potterów? - Zapytała Lily, a Syriusz jedynie potwierdził. - I mimo tego wszystkiego robiłeś mi wykłady na temat tego, że on nas zdradzi?! - Prefektka była znacznie bardziej wściekła niż Regulus. - Ty nawet dzisiaj to zasugerowałeś! Jak możesz w to tak bardzo wierzyć?!

- Blackowie zawsze zawodzą. Nie dajcie się zwieść!

- Masz racje, w tej chwili mnie zawiodłeś Black - powiedzial chłodno Remus.

Peter popatrzył na zamkniętą butelkę soku w swoich dłoniach, po czym powiedział.

- Myślałem, że eliksir prawdy pomoże się dogadać wszystkim...

- Nigdy nie chciałem wybierać między wami - zaczął James. - Teraz mnie tego wyboru po prostu pozbawiłeś. - Złapał za dłoń Regulusa i wyszedł. Lily przez chwilę obserwowała tę scenę i ruszyła za chłopakami razem z Pandorą i Peterem.

- Dam ci czas, żebyś to przemyślał - powiedział Remus, po czym zniknął za pozostałymi.

- Remus... - cicho powiedział Syriusz, chcąc zatrzymać chłopaka, ale już go nie było. 

~~~~

Miejsce na opinie <3 

romantyczne kąty/JEGULUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz