39. LILY

327 25 7
                                    

Do egzaminów końcowych zostały zaledwie dwa dni, jednak cała szkoła, w tym też 5 i 7 rocznik zgromadziły się na meczu krukonów i ślizgonów - ostatnim oficjalnym starciem o puchar qudditcha. Lily razem z Pandorą miały na sobie niebieskie szaliki, a James i Remus zielone dla Regulusa. Wszyscy rozsiedli się w wieży Gryfindoru, żeby krukoni rozszarpali kibiców ich huncwotów.

Cały mecz się trwał w nieskończoność, Regulus dbał o to, żeby dać czas swoim zawodnikom na zdobycie jak największej przewagi. Lily przez ostatni tydzień słuchała o tym, że jeśli dobiją do 380 punktów, to przebiją wynik gryfonów o 10 punktów i wygrają puchar qudditcha. Ze zdziwieniem obserwowała jak James świętuje każdy gol Slytherinu, aż w pewnym momencie zapytała.

- Nie chcesz zdobyć pucharu?

- Oczywiście, że chcę! - Krzyknął podekscytowany James, ponieważ Regulus właśnie ruszył stromo w kierunku murawy, jednak niecały metr nad nią zawrócił i okazało się, że wykonał tylko sprytny zwód, żeby zająć czymś szukającego Ravenclaw. - Ale tak samo chcę jego wygranej. Tak czy inaczej, będę szczęśliwy.

- Ja tam byłbym szęśliwy gdybyśmy na ostatnim roku zdobyli 3 mistrzostwo z rzędu. - Syriusz rzucił do Petera, a ten ochoczo pokiwał głową.

Ostatecznie Regulus złapał znicza i to kończąc wynikiem 420, więc mistrzostwo mieli w kieszeni. Rosier nie rozpaczała, a jedynie z entuzjazmem przyciągnęła Lily za policzki do pocałunku tryumfu. Może i jej dom przegrał, ale za to jej przyjaciel po raz pierwszy jako kapitan drużyny doprowadził ją do zwycięstwa w skali roku.

Zaledwie godzinę później wchodziły do pokoju wspólnego ślizgonów trzymając się za ręce. Gratulacje złożyły chłopakowi już na murawie i doprowadziły go razem z Jamesem do szatni, żeby tłum specjalnie go nie przytłaczał. Teraz Lily zauważyła Regulusa na parkiecie, gdzie tańczył razem z gryfonem.

- My chyba zaczniemy od drinka? - Zaproponowała Pandora prosto do jej ucha. Lily odwróciła się w kierunku jej głosu i szybko pocałowała.

Krukonka nie próbowała jej powstrzymać wiec, zanim dotarły do stołu z alkoholem, to na dłuższą chwilę przyparła dziewczynę do muru. Lekko podgryzała jej wargi, wodziła językiem wzdłuż linii jej zębów, a później znów lekko muskała jej usta. Pandora wiła się w jej objęciach, jakby chciała przylgnąć do niej każdym fragmentem skóry i roztapiała się w blasku ich szczęścia. Evans zauważyła, że im bliżej końca roku szkolnego, tym bardziej dziewczyna do niej lgnęła. Domyślała się, że to ze względu na zbliżającą się rozłąkę. Krukonka miała przed sobą jeszcze rok nauki, tak samo jak Regulus, a dodatkowo jej rodzina już zaanonsowała jej zaręczyny z Xenofiliusem Lovegoodem. Im dłużej Lily to tym myślała, tym mocniej wbijała się w usta dziewczyny, a jej dłonie obłapywały ją, tak jakby na zapas mogła nacieszyć się jej dotykiem.

- Lily, nie chcesz chyba spędzić całej imprezy pod ścianą - zaśmiała się Pandora, gdy Lily obcałowywała jej policzek i ucho, na kilka sekund zacisnęła zęby na miękkiej chrząstce, tak że w odpowiedzi krukonka wygięła ciało i się o nią otarła.

- No to chodź - Lily uśmiechnęła się niewinnie i podeszły do stolika z alkoholem.

- Jak się bawicie? - Zagadnęła Dorcas, które od dłuższej chwili obserwowała dziewczyny.

- Bardzo dobrze, dziękujemy - odpowiedziała gryfonka z szerokim uśmiechem i lekkim uśmiechem. Dziewczyny stały i rozmawiały na różne pomysły na wakacje, a Pandora delikatnie się wycofała. Słuchały jak Marlene opowiada o wspólnie wynajmowanym pokoju z Dorcas i już wysyłanych CV w sprawie pracy. Dorcas mówiła, że udało jej się zeswatać potencjalnego przyszłego pana młodego z własną kuzynką i wmówiła rodzicom swoje aspiracje do poznania miłości dopiero po szkole. Rosier się nie odzywała, słuchała jak Lily wspiera przyjaciółki, aż nie wytrzymała tematu i niby przypadkiem wprowadziła biodra Lily w ruch i zupełnym zbiegiem okoliczności pociągnęła ją w kierunku parkietu.

Dziewczyny bawiły się w najlepsze, a przy piosence Abby znikąd pojawili się James i Regulus, którzy oderwali je od siebie i porwali je do tańca. We czwórkę bawili się tylko przez chwilę, szybko dołączyły Dorcas i Marlene, Evan i Barty, a nawet nieśmiało Snape kręcił się w pobliżu. Gdy wszyscy powoli opadali z sił i czuli, że to dobry moment na drinka rozsiedli się na knapach w kącie pokoju.

- Śliczności... na co masz ochotę? - Evan skierował pytanie do Croucha Jr. - Nie wyłączając mnie - głośno dopowiedział chłopak z szerokim uśmiechem.

- Piwo kremowe - Barty odpowiedział szybko, a nikt nie był pewny czy rumieniec był efektem długiego tańca na parkiecie, czy taniego podrywu ślizgona.

- Kuzynku... nam też weź po butelce - zawołała zawołała za chłopakiem krukonka, a do niej dołączył Regulus.

- Oczywiście jaśnie państwo - Evan ukłonił się karykaturalnie. - Czy coś poza państwo sobie życzą?

- Możesz wziąć też paszteciki z jabłkami - uśmiechnęła się szeroko Lily, a Marlene ochoczo przytaknęła.

- Obawiam się, że rąk mi braknie droga pani - Evan prychnął.

- To pójdę z tobą milordzie - gryfonka wstając musnęła usta Pandory, a po tym ruszyła razem z ślizgonem do stolików z piwem i przekąskami. Przez chwilę szli nie odzywając się słowem, otaczała ich tylko dudniąca muzyka. Evan otwierał kapslowane butelki kiedy odezwał się dziewczyny.

- Jakie masz plany co do niej? - Nie musiał doprecyzowywać, o kim mówi, Lily nie zawachała się nawet chwili z odpowiedzią.

- Dać jej tyle szczęścia ile zdołam i tak długo jak mi będzie na to pozwalać.

- Wesprzesz ją, jeśli przyjdzie jej do głowy sprzeciwić się rodzicom? - Lily uniosła brwi w niedowierzaniu. - Nie mówię, że tak się stanie, ale hipotetycznie.

- Zrobię dla niej wszystko. O ile tylko mi powie, czego ode mnie chce.

- Jak coś to służę radą, przy mnie zawsze sporo papla i jeśli mogę dać sugestię. Ona nie chce wychodzić za Lovegooda. - Evan nie dodał nic więcej, tylko ruszył w kierunku kanap zajmowanych przez ich przyjaciół. Lily stała przy stoliku zaledwie kilka sekund dłużej przyswajając te informacje. Jej nigdy Pandora nie powiedziała wprost, że nie chce tego małżeństwa, jedynie przekazała fakt, że to małżeństwo dojdzie do skutku. Teraz dziewczyna miała nowy cel. Doprowadzić ją do szczerych wyznań i uszczęśliwiać do końca własnych dni.

- Kto potrzebuje dopaminy? - Zapytała wesoło podchodząc do przyjaciół, a dziewczyny ochoczo zaczęły się częstować przekąskami. Sama wzięła w dłoń dwa paszteciki, jeden sama od razu zjadła, a drugi podsunęła Pandorze do ust. Ta niewiele myśląc poczęstowała się, za co została nagrodzona buziakiem.

- Gramy w prawda czy wyzwanie! - Zarządziła Marelene.

- Ale bez wyzwań zwiazanych z całowaniem i tak dalej! Większość z nas jest w związkach - zauważył James.

- W takim razie, czy możemy dołączyć? - Zapytał Remus przysiadając na oparciu kanapy. Wszyscy ochoczo się zgodzili, a Syriusz i Peter też zajęli miejsca. Lily uśmiechnęła się szeroko do przyjaciół i pozwoliła sobie odpocząć w te ostatnie dni przed egzaminami. 

romantyczne kąty/JEGULUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz