Rozdział 1

744 34 28
                                    

Z wielką radością witam Was w drugiej części mojego ff "Wężousty"! Mam nadzieję, że jesteście gotowi na kolejny rok z naszą trójką ślizgonów. Postaram się zrobić wszystko, by to była niezapomniana przygoda! :D

Miłego czytania!

_______________

Czy można mówić o powrocie do Hogwartu, jeśli spędziło się w nim całe wakacje? Pewnie nie.

Aurora, Ominis i Sebastian mogli z całą pewnością przyznać, że mają dosyć piwa kremowego na najbliższe kilka lat. Odwiedzali Hogsmeade po dwa razy w tygodniu, zawsze wpadając z wizytą do Sirony, która cieszyła się z każdych odwiedzin młodych przyjaciół.

Przez dwa miesiące zdążyli też odkryć pięć nowych ukrytych przejść w zamku. Trzy z nich były skrótami między salami lekcyjnymi, jedno przypominało posąg jednookiej wiedźmy i prowadziło do niedalekiej wioski, a ostatnim przedostali się do Działu Ksiąg Zakazanych. Z tego najbardziej ucieszył się oczywiście Sebastian.

Ślizgon przeczytał koło dwudziestu książek z biblioteki, a żadna z nich, o dziwo, nie dotyczyła zaklęć, uroków czy klątw. Wydawało się, że naprawdę porzucił czarnomagiczne sposoby i czekał, aż Aurora będzie w stanie powtórzyć wyczyn z domu Gauntów.

Próbowała naprawdę mocno, ale nadal nic z tego nie wychodziło. Starała się znaleźć w bibliotece jakieś książki na temat starożytnej magii, jednak póki co - również bezskutecznie. Nie przejrzała co prawda wszystkich pozycji, ale jej nadzieje malały z każdym kolejnym regałem.

Ominis zaś zdawał się naprawdę dobrze wypoczywać. Było widać różnicę między obecnym nim, a nim z piątego roku. Chodził bardziej wyprostowany, z większą pewnością siebie i więcej się uśmiechał. Z wyglądu również zmężniał, linia szczęki zarysowała się wyraźnie, co tylko sprawiało, że wyglądał jeszcze bardziej zniewalająco niż zwykle. A przynajmniej takie zdanie miała Aurora.

Czasami, gdy Sebastian na chwilę zostawiał ich samych, skradali sobie pocałunki - niektóre słodkie i krótkie, a innym razem głębokie i pełne pasji. Żadne z nich nie mogło się sobą nasycić i ciągle było im mało.

Pierwszego września jako pierwsi zawitali do Wielkiej Sali, która już była gotowa na przywitanie uczniów po wakacyjnej przerwie. Trójka ślizgonów musiała przyznać, że stęskniła się za harmidrem i śmiechami, które zaczęły wypełniać szkołę.

Czekali cierpliwie na rozpoczęcie ceremonii przydziału, która zakończyła się gromkimi brawami dla nowych członków każdego z domów, po czym wszyscy zebrani zabrali się do napełniania swoich brzuchów wytrawnymi potrawami.

Tradycyjnie już profesor Black nie pozwolił długo przebywać im w Wielkiej Sali i zakończył uroczystość słowami "na pewno chcecie odpocząć przed zajęciami". Na szczęście nie mógł dyrygować nimi w pokoju wspólnym.

Wszyscy ślizgoni zebrali się na kanapach, fotelach, przy oknach lub kominkach. Aurora siedziała z Sebastianem i wspólnie wyglądali za Ominisem, który jakiś czas temu poszedł do toalety.

- Może różdżka mu się utopiła - mruknął Sebastian, a jego usta wykrzywiły się w zadziornym uśmiechu.

Kilka pierwszo- i drugorocznych dziewczyn spoglądało na niego ukradkiem, wzdychając z rozmarzeniem.

- Raczej nie - odparła Aurora, a potem wskazała ręką w stronę trzech wysokich okien. - Tam jest.

Ominis stał przy grupie nowych uczniów i opowiadał im o czymś z zapałem, wskazując na okno. Po chwili pierwszoroczniaki rzuciły się na szybę, wyraźnie czegoś szukając, a Gaunt wrócił do Sebastiana i Aurory z zadowoleniem wypisanym na twarzy.

- Drugoroczni zaraz posikają się ze śmiechu - odezwał się Sebastian - tak jakby zapomnieli, że rok temu to oni szukali syren przez dwa tygodnie.

Podszedł do nich chłopak z szóstej klasy, który za pomocą zaklęcia utrzymywał w powietrzu kielichy wina i szklanki whiskey. Aurora chwyciła kielich, a jej przyjaciele sięgnęli po bursztynowy trunek.

- Nie mogłem odpuścić na ostatnim roku - stwierdził Ominis, biorąc łyk alkoholu i jednocześnie obejmując ramieniem dziewczynę.

Ślizgonka oparła się wygodnie, wyczuwając przez jego koszulę chłód ciała. Uniosła kielich do ust i pociągnęła łyk, czując jak wino rozgrzewa przełyk i żołądek.

Ktoś puścił muzykę. Wystarczająco głośno, żeby wszyscy w pokoju wspólnym ją słyszeli, ale na tyle cicho, by nauczyciele przechodzący przez lochy się nie zorientowali.

Mijały kolejne minuty wypełnione rozmowami i śmiechami. Aurora kończyła pić czwarty kielich wina i czuła już, jak jej nogi delikatnie mrowią - znak, że jest już lekko wstawiona. Miała zdecydowanie słabą głowę. Śmiała się nawet wtedy, gdy nikt nie mówił nic śmiesznego.

- Wszystko w porządku? - spytał z rozbawieniem Ominis, gdy któryś raz z kolei parsknęła śmiechem.

- Tak - wyznała, kładąc dłoń na jego karku. Praktycznie siedziała mu już na kolanach. Sebastian patrzył na nią z zadziornym uśmiechem.

- Jeszcze wina? - spytał, chwytając do ręki różdżkę.

Aurora wyciągnęła w jego stronę pusty kielich, który po chwili wypełnił się czerwonym napojem.

- Bardzo przydatne zaklęcie - przyznała, po czym pociągnęła łyk.

Po kolejnych czterech lampkach czuła się jak na karuzeli. Ślizgoni zaczęli rozchodzić się do swoich sypialni. Ominis również wstał, podnosząc za sobą Aurorę.

- Podprowadzę cię pod twoje skrzydło sypialniane - oznajmił, otaczając ją ramieniem. W drugiej ręce trzymał różdżkę, która rozbłysła na czerwono.

Dziewczyna szła chwiejnym krokiem, przytulając się do boku Ominisa i chichocząc cicho. Zatrzymali się na wejściu do skrzydła, którego ślizgon nie mógł przekroczyć.

- Nie chse spać - powiedziała Aurora, zarzucając mu ramiona na szyję. 

- Ale musisz. Jest już późno. - Chłopak pocałował ją w czoło, a potem zerknął na nią niewidzącym wzrokiem, który mógłby być opisany jako współczujący. - Jutro będzie cię boleć głowa.

- Y-y. - Aurora przytknęła usta do jego policzka. - Mam zaużo energii. I wiem, jak się jej pozbyć.

Usta Ominisa wykrzywiły się w rozbawionym uśmiechu.

- Doprawdy?

- Iziemy do łazienki? - spytała, po czym czknęła. - Nikogo tam nie ma.

Ominis wyglądał jakby nie wiedział, czy wybuchnąć śmiechem czy okazać niedowierzanie. Dziewczyna pocałowała go w usta. Gdy zamknęła oczy, świat zawirował jeszcze bardziej.

- Czuć od ciebie samo wino - zaśmiał się Ominis, odsuwając się odrobinę.

- Od siebie whiskey - wyznała, a potem oparła dłoń na jego klatce piersiowej. - To jak?

Ślizgon przysunął twarz tak, że zetknęli się nosami.

- Idź spać - mruknął. - Ale jeśli w przyszłości na trzeźwo będziesz chciała w ten sposób spalić energię, to rozważę tę propozycję.

- No dobrze - westchnęła, znowu przymykając oczy. - Jutro bęziemy spalać energię.

Ominis parsknął cicho.

- Wątpię, byś jutro miała na to siły. I humor.

Jeszcze raz złączyli usta w krótkim pocałunku i wtedy Aurora odeszła chwiejnym krokiem w kierunku sypialni, a Ominis stał i czekał tak długo, aż dzięki różdżce dowiedział się, że wchodzi do odpowiedniego pokoju.

Potem sam, z uśmiechem pchającym mu się na usta, ruszył do swojej sypialni.


Wąż i rusałka | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz