Rozdział 33

259 25 16
                                    

***miesiąc później***

Tej nocy Aurora dwa razy została wyszarpnięta z krainy snów przez klątwę. Nie wyspała się, oczy miała podkrążone cieniami wszystkich poprzednich nocy, a jednak stała przed lustrem, czując jedynie radość. 

Uśmiechała się. Blado i słabo, ale uśmiechała. Jej odbicie w lustrze, choć zmęczone, było szczęśliwe.

Anne zawiązała sznurki jej gorsetu w sukni ślubnej, a potem przygładziła fale materiału, które łagodnie spływały ku ziemi. Gdy stwierdziła, że ubranie wygląda w porządku, wyjrzała zza ramienia przyjaciółki i spojrzała na nią w lustrze, uśmiechając się promiennie.

- Usiądź, zrobimy ci teraz lekki makijaż - poinformowała.

Aurora posłusznie przysiadła na krześle i poddała się zabiegom Anne, która sprawnie nakładała na jej twarz kolejne kosmetyki. Dużą uwagę poświęciła cieniom pod oczami, by podczas ceremonii nie były widoczne. Podkreśliła też jej oczy czarną kredką, a potem nałożyła na rzęsy mieszaninę proszku węglowego i olejku, co je wydłużyło i pociemniło. 

- Wyglądasz przepięknie - stwierdziła Anne, poprawiając białe loki włosów przyjaciółki. Wpięła kilka dodatkowych spinek, by na koniec zająć się przymocowaniem welonu. 

Aurora na powrót spojrzała na siebie w lustrze.

Miesiąc temu zdała z Ominisem końcowe egzaminy. Potem odkupili od jednego czarodzieja domek, który znajdował się w sąsiedztwie Hogwartu. Nie był duży ani ekskluzywny, ale zdecydowanie im starczał. 

Po tym, jak się do niego przeprowadzili, ojciec Ominisa zorientował się, że ten dalej ma dostęp do rodzinnych pieniędzy i odciął go od majątku. Nie przejęli się tym zbytnio, gdyż chłopak nadal posiadał pokaźne oszczędności (również "pożyczone" od rodziny), a do tego udało mu się znaleźć pracę. Na początek zatrudnił się w Hogsmeade w ukochanej księgarni, jednak już planował odbyć niezbędne kursy, by zostać aurorem.

Aurora chciała również w jakiś sposób wspomóc ich finansowo, ale z wiadomych powodów było to niemożliwe. Chociaż już myślała, czy nie dałaby rady zwyczajnie czegoś wytwarzać w domu, a potem sprzedawać.

Biały, tiulowy welon, sięgający pasa, spoczął dumnie na jej głowie. Była już gotowa.

- No dobrze, chyba możemy iść! - Anne klasnęła w dłonie. Jej zielona suknia zawirowała wraz z nią.

Aurora wstała i ostatni raz zerknęła w lustro.

- Rzeczywiście, wyglądam ładnie - zgodziła się. Szkoda tylko, że jej oczy nie lśniły już zdrowym blaskiem. - Dziękuję.

Uśmiech Anne ledwo zbladł. Dziewczyna chwyciła Aurorę za dłonie i spojrzała jej prosto w oczy.

- To ja dziękuję - odparła, a na jej twarzy pojawił się żal. - Nawet wrogowi nie życzyłabym tej klątwy. Tak mi przykro, Auroro, że teraz ty musisz to znosić.

Aurora spuściła jedynie wzrok. Jej też było przykro. Było jej przykro, bo czuła, że śmierć zbliża się wielkimi krokami. Było jej przykro, że nie dożyje starości u boku Ominisa. Cała jej wizja na przyszłość legła w gruzach w chwili, w której zorientowała się, że nosi w sobie klątwę Rockwooda.

- Daję radę - odparła tylko. Nie chciała sobie psuć tego dnia.

Anne jeszcze przez chwilę jej się przyglądała, po czym skinęła głową.

- Ominis już czeka - rzekła z nowym uśmiechem, choć już nie tak radosnym jak wcześniej.

Puściła dłonie Aurory i wyszła na zewnątrz, gdzie miał odbyć się ślub. Aurora zaś najpierw skupiła się na swoim ciele. Nie czuła żadnego napięcia, była więc nadzieja na to, że ceremonia nie zostanie przerwana przez jeden z jej ataków. Wzięła głęboki oddech, chwyciła bukiet nocnych goździków i wyszła w ślad za Anne.

Uroczystość była skromna, co do czego oboje z Ominisem byli zgodni. Żadnych gości, jedynie Sebastian, Anne i profesor Sharp, który jakimś cudem dowiedział się o zaślubinach. To on miał też ją podprowadzić do Ominisa. Chłopak czekał przy nieznanym jej czarodzieju, który miał poprowadzić ceremonię.

Profesor zaoferował jej ramię z ojcowskim uśmiechem, które wdzięcznie przyjęła i wtedy ruszyli. 

Chociaż wciąż panowała zima, pogoda była łagodna, a temperaturę podnosiły ustawione wokół magiczne pochodnie. Ścieżka od domu do prowizorycznego podwyższenia wyścielona została płatkami najróżniejszych kwiatów.

Ominis czekał na nią na końcu tej ścieżki. Założył na siebie czarny garnitur, który Aurora tak kochała, a w którym wyglądał, jakby pochłaniał całe światło. Włosy jak zwykle miał idealnie ułożone. W brustaszy umieścił szmaragdową, ozdobną chusteczkę, a także pojedynczego nocnego goździka. 

Był idealny.

Sharp odprowadził ją pod samo podwyższenie, po czym stanął za Sebastianem i Anne, a Aurora zajęła miejsce obok Ominisa. Chłopak ujął jej dłoń i ścisnął delikatnie, posyłając łagodny uśmiech.

Nie potrafiła skupić się na słowach czarodzieja. Całą jej uwagę zaprzątała smukła, chłodna dłoń na jej dłoni i widok tych pięknych oczu, zasnutych lodowatą mgłą.

Tak bardzo chciała sprawić, by ją zobaczył, ten jeden raz, ale... Ale klątwa odebrała jej zbyt wiele sił. Starożytna magia zdawała się również słabnąć.

- Auroro Volien, czy bierzesz sobie Ominisa Gaunta za męża? - spytał czarodziej, co przywróciło ją do rzeczywistości.

Nie odrywała oczu od twarzy swojego ukochanego.

- Tak - powiedziała bez żadnego zawahania.

- Czy przysięgasz dbać o niego i go kochać, trwać przy nim w zdrowiu i w chorobie, aż do końca twoich dni?

Jakkolwiek mało dni ich czekało, niczego w swoim życiu nie była bardziej pewna.

- Przysięgam.

Czarodziej odwrócił się do Ominisa.

- Ominisie Gaunt, czy bierzesz sobie Aurorę Volien za żonę?

Niewidzące oczy zwróciły się w jej kierunku.

- Tak. - Jego serce biło szybko, jednak nie ze stresu i żalu, co miało miejsce ostatnim razem. Biło szybko z radości i miłości, jaką pałało do stojącej u jego boku dziewczyny.

- Czy przysięgasz dbać o nią i ją kochać, trwać przy niej w zdrowiu i chorobie, aż do końca twoich dni?

Niczego w swoim życiu nie był bardziej pewny.

- Przysięgam.

Czarodziej uśmiechnął się.

- Zatem z radością ogłaszam was mężem i żoną!

Sebastian, Anne i Sharp zaczęli klaskać, uśmiechając się szczerze, podczas gdy Aurora z Ominisem wymienili się jeszcze obrączkami, a potem złączyli swoje usta w słodkim pocałunku. 

Gdyby nie klątwa, mogliby powiedzieć, że właśnie osiągnęli swoje szczęśliwe zakończenie.

Wąż i rusałka | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz