Rozdział 15

314 25 25
                                    

- Stworzyłeś horkruksa?

Sebastian nie musiał odpowiadać. Odpowiedź było widać w wyrazie jego twarzy.

- Musiałeś kogoś zabić - wyszeptała Aurora z przerażeniem. Różdżka w jej ręce lekko zadrżała.

Na twarzy ślizgona nie było widać skruchy, jedynie złość.

- Kto jak kto, ale ty ze wszystkich osób nie powinnaś mnie oceniać - warknął. - Sama masz na rękach krew wielu osób. Przecież o tym wiem! Na piątym roku byliśmy sobie bliscy, opowiadałaś mi o tym.

Przełknęła ślinę.

- To byli kłusownicy lub Popiełki. I atakowałam, gdy nie miałam wyjścia. Gdy szala wahała się między moim a ich życiem. Nie zabijałam ich, by tworzyć czarnomagiczne przedmioty!

Sebastian zrobił jeszcze jeden krok do przodu. 

- Ale zabijałaś. Masz na sumieniu więcej osób ode mnie. 

- Nie używałam czarnej magii - wydusiła. Jej serce biło w panice jak oszalałe. Wokół jej różdżki przeskakiwały białe błyskawice.

- Nie. Sięgałaś po swoją starożytną magię. To czyni cię lepszą ode mnie?

Kolejny krok. Aurora cofnęła się, choć bardzo nie chciała pokazać strachu. Ominis wyczuł jej ruch i zasłonił ją częściowo przed nadciągającym Sebastianem.

- Kogo zabiłeś? - spytał chłodno. 

Sallow wzruszył niedbale ramionami. 

- Jakiegoś bezdomnego. Nikt nie będzie za nim płakał.

- Myślałem, że zamordowanie wujka czegoś cię nauczyło.

Sebastian zaśmiał się bez śmiechu. 

- Momentami nadal żałuję tego, co się stało, ale wiesz co? Prawda jest taka, że gdybym tego nie zrobił, Salomon dalej stawałby mi na drodze. Zabiłem go, bo robił wszystko, bym nie mógł pomóc Anne. A teraz wy to robicie. Myślicie, że nie byłbym zdolny was też się pozbyć?

Aurora złapała mocno ramię Ominisa.

- Nie myślisz jasno - powiedziała. Musiała załagodzić sytuację, zanim ktoś naprawdę zginie. 

- Myślę bardzo jasno - wycedził Sebastian, przenosząc wzrok z Ominisa na nią. - Oddaj. Herb.

- Dobrze. Dobrze, oddam go.

Wysunęła się zza Ominisa, który pewnie celował różdżką w Sebastiana. On też był gotowy w każdej chwili użyć magii. 

Podeszła ostrożnie do pudełka, w którym leżał herb. Chwyciła go, przedmiot z zaklętą częścią duszy Sebastiana, i wyciągnęła otwartą dłoń w jego stronę.

- Accio!

Herb odleciał z jej ręki i wylądował w dłoni ślizgona. Od razu wrzucił go do kieszeni.

- Zapłacicie za spalenie księgi - obiecał. - Nie mieliście prawa tego zrobić.

- Księga należała do Salazara Slytherina - wtrącił Ominis. - To mój spadek i mam prawo robić z nim, co chcę.

Sebastian parsknął z pogardą.

- Daję ci miesiąc - zwrócił się do Aurory. - Równo tydzień po Święcie Duchów udajemy się do Anne i ją uleczysz. Jeśli nie, wiedzcie, że nie cofnę się przed niczym.

Po tych słowach odwrócił się i opuścił kryptę. 

Aurora miała wrażenie, że zaraz zwymiotuje.

Wąż i rusałka | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz