Całą piątką usiedli w domu, by napić się kawy i zjeść ciasto. Sebastian momentami próbował się droczyć, musiał jednak uważać na słowa, skoro chciał zdać eliksiry.
Sielankowy nastrój trwał do wczesnego wieczora, aż do momentu, w którym klątwa postanowiła o sobie przypomnieć. Aurora zwinęła się z bólu, nie potrafiąc powstrzymać krzyku. Ominis natychmiast dopadł do niej i oplótł ją ramionami, jednocześnie przyciągając do swojej klatki piersiowej. Profesor Sharp zerwał się z krzesła z paniką wypisaną na twarzy, gdyż pierwszy raz widział na własne oczy atak bólu. Anne wyglądała, jakby dopadły ją traumatyczne wspomnienia, a Sebastian stał z przerażeniem i bezsilnością.
Nikt nie miał za złe Ominisowi, gdy poprosił, by wracali do siebie i pozwolili Aurorze odpocząć.
Dziewczyna jak zwykle potrzebowała paru minut, żeby ochłonąć. Łzy potoczyły się po jej policzkach, rozmazując czarną kredkę.
- Przepraszam... - wydusiła, kiedy Ominis podprowadził ją do łóżka, by przysiadła na materacu.
- Nie masz za co przepraszać - odparł stanowczo, siadając obok niej.
Pokręciła głową z bolesnym westchnieniem.
- Nie chciałam, żeby cokolwiek zniszczyło ten dzień - wyjaśniła.
- Przecież nie masz wpływu na klątwę - odparł, biorąc jej dłonie w swoje własne. - Poza tym... mogę teraz nazywać cię żoną, a ty mnie mężem. Nic nam tego nie odbierze ani nie zepsuje.
Uśmiechnęła się blado i oparła głowę na jego ramieniu.
- Tak - szepnęła. - To prawda.
Uniosła wzrok i utkwiła go w twarzy Ominisa. Patrzyła na jego zamglone oczy, na bladą skórę, na usta. Jej mąż.
Ominis uniósł rękę, by dotknąć policzka Aurory. Potem bardzo powoli przesunął dłoń dalej, na jej włosy zakręcone w łagodne loki. Palcami musnął welon, wędrując po całej jego długości. Na końcu zbadał gorset sukni i fale materiału, które rozlały się na łóżku i podłodze.
- Pięknie wyglądasz.
Nie mogła powstrzymać uśmiechu.
- Dziękuję. Chociaż muszę zmyć makijaż, i tak się już zepsuł.
- Pozwól, że ci pomogę. - Po tych słowach wstał i poszedł do łazienki, by przynieść olejek i niewielki ręcznik.
Aurora przymknęła oczy. Ominis nałożył na jej twarz olejek i wtedy zaczął go delikatnie rozsmarowywać. Kto by pomyślał, że zmywanie makijażu może być takie przyjemne? Miała wrażenie, że z każdym ruchem jego palców, z jej ciała ucieka napięcie.
Następnie powoli otarł jej twarz ręcznikiem, by na końcu złożyć na jej ustach miękki, słodki pocałunek. Aurora uniosła dłoń i ułożyła ją na jego karku. Chciała więcej.
Ominis odsunął się odrobinę.
- Potrzebujesz odpocząć - stwierdził nie tak stanowczo, jakby tego sobie zażyczył.
Pokręciła głową i zwilżyła usta językiem.
- To.. to nasza noc poślubna - przypomniała. - Potrzebuję czuć, że żyję.
Palce Ominisa zacisnęły się delikatnie na jej nadgarstku.
- Jesteś pewna?
Serce Aurory ścisnęło się, gdy nagle uderzył ją fakt, jak szczęśliwie trafiła. Ominis był w stanie zepchnąć wszystkie swoje pragnienia w najciemniejszy zakamarek swojej duszy, żeby przede wszystkim zatroszczyć się o jej dobro.
CZYTASZ
Wąż i rusałka | Ominis Gaunt
FanfictionII część "Wężousty"! Aurora Volien zdążyła się przekonać, że nadal niewiele wie o możliwościach starożytnej magii. Dzień, w którym oczy Ominisa Gaunta na chwilę przejrzały był momentem, w którym ślizgonka obiecała sobie, że opanuje tę umiejętność, b...