Rozdział 10

372 25 18
                                    

Gdy tylko zajęli miejsce w ławce, czekając na rozpoczęcie lekcji przez profesor Weasley, dopadł do nich Sebastian z zadziornym błyskiem w oku.

- Nie było was na historii. Pieprzyliście się?

Aurora wstrzymała oddech. Nie spodziewała się takiej bezpośredniości. Ominis jedynie oparł łokieć na stole, a potem brodę na dłoni.

- Pieprzyć to ty się możesz - odparł beznamiętnie.

Sebastian prychnął.

- Daj spokój. Nie musicie się wstydzić.

Aurora poczuła coś śliskiego na nodze i nim zdążyła sprawdzić co to, spod ławki wyłonił się łeb Nagi. Zasyczała na Sebastiana, pokazując język.

- Nigdy nie będę się z nią pieprzyć - odpowiedział dosadnie Ominis. - Jedynie kochać. Także zjeżdżaj.

Sebastian zmarszczył brwi. Nie zdążył jednak odpowiedzieć, gdyż do sali weszła profesor Weasley i przystąpiła do prowadzenia lekcji.

- Moi drodzy, dzisiaj przypomnimy sobie jak tworzyć coś z niczego za pomocą kamienia księżycowego - oznajmiła wyraźnie, po czym machnęła różdżką i przed każdym pojawił się wspomniany minerał.

Nagi wspięła się jeszcze wyżej i teraz jej łeb znajdował się na wysokości oczu Aurory. Przez chwilę patrzyła na nią, po czym odwróciła się do swojego pana i zasyczała cicho. Cokolwiek powiedziała, policzki Ominisa lekko się zaróżowiły.

- Chciałabym, aby każdy z was stworzył naszyjnik - kontynuowała profesor Weasley, ignorując gadzinę, której nie powinno tak naprawdę tu być.

Ślizgonka pokręciła głową i postarała skupić się na słowach profesor. Co było rzecz jasna dosyć ciężkie, gdyż nadal przeżywała chwilę z kantorka na składniki.

Jeszcze odczuwała dziwną pustkę między nogami. Chciała znowu poczuć tam lodowate palce Ominisa, które okazały się być niesamowicie zręczne i doprawdy pełne gracji. Spojrzała ukradkiem na jego dłoń i poczuła, jak rumieniec wpływa na jej twarz. Te smukłe, wypielęgnowane palce... Wcześniej pokryte wilgocią z jej wnętrza, którą zlizał językiem...

Językiem, którym obiecał zbadać jej kobiecość przy następnej okazji.

Zdecydowanie powinna skupić się na lekcji.

Czekała do końca instrukcji, dotyczącej ich zadania, po czym chwyciła różdżkę i już miała zająć się wyczarowywaniem naszyjnika, gdy spostrzegła, że Ominis siedzi wyjątkowo sztywno, a jego brwi ściągnęły się w intensywnym rozmyślaniu.

- O co chodzi? - spytała cicho.

Odwrócił głowę w jej kierunku.

- Zupełnie o tym zapomniałem... - szepnął.

- O czym zapomniałeś?

Nagi syknęła w sposób przypominający prychnięcie.

- Że mam w pokoju medalion Salazara Slytherina.

***

Zaraz po lekcjach Aurora udała się do krypty, a Ominis dołączył do niej chwilę później, najpierw kierując się do dormitorium po medalion.

Położył go na jedynym stoliku w pomieszczeniu. Nagi trwała zwinięta pod ścianą, nie chcąc zbliżyć się bardziej do rodowej pamiątki Gauntów.

- Nie mogę uwierzyć, że o nim zapomnieliśmy - oznajmił z niedowierzaniem ślizgon. - Przecież to był główny cel naszej wizyty w moim rodzinnym domu.

Aurora nie mogła ukryć, że rzeczywiście całkowicie wypadło im to z głowy. Ale wiele się działo - omal nie złożyła wieczystej przysięgi Amosowi, potem go zabiła, Ominis na chwilę zyskał wzrok... Kto w tym wszystkim pamiętałby o medalionie?

Wąż i rusałka | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz