Rozdział 16

304 23 10
                                    

Minął tydzień. Równych siedem dni, które Aurora spędziła na poszukiwaniu źródeł starożytnej magii, a Ominis przesiedział w bibliotece w Dziale Ksiąg Zakazanych. Od dnia, w którym dowiedział się o napadzie kłusowników i o tym, jak dzielnie Nagi broniła dziewczyny, codziennie transmutował po jednej fasolce wszystkich smaków w okazałą mysz i darował je gadzinie jako przekąskę.

Tego dnia Aurora wróciła z Zakazanego Lasu później niż zwykle, ale czuła, że jej moc wyraźnie wzrosła. W drodze powrotnej odkryła, że bez problemu przywołuje już obręcze starożytnej magii wokół rąk, więc miała nadzieję, że gdy się skupi, będzie w stanie rozciągnąć ją na całe ciało, tworząc jasną tarczę.

Ominis czekał na nią w pokoju wspólnym Slytherinu. Siedział w najdalszym kącie pomieszczenia z rozświetloną różdżką przyłożoną do jakiejś starej księgi. Nagi pierwsza do niego dotarła, oplotła się wokół jego ciała i zasyczała, zdając zapewne sprawozdanie z dzisiejszej wyprawy.

- Chodźmy do krypty - poprosiła Aurora, stając obok niego i muskając palcami jego nadgarstek. - Czuję, że dzisiaj mi się uda.

- Koniecznie - zgodził się ślizgon i zatrzasnął księgę. - Chyba coś w końcu znalazłem.

***

- Dobrze, ty zacznij.

Aurora nachyliła się nad stolikiem, na którym Ominis położył księgę. Jednym ruchem różdżki przewertował lekko pożółkłe strony.

- Nie jest to książka o horkruksach, a ich nazwa pada tu tylko raz, jednak wydaje mi się, że to wystarczająco - zaczął. - Niestety to... chore i złe i znowu będziemy się kręcić wokół Salazara Slytherina... Osobiście wolałbym znaleźć jakieś inne rozwiązanie, ale żadna więcej księga nie wspomina horkruksów.

- Potrzebujemy czegokolwiek - mruknęła dziewczyna, zerkając prosto w niewidzące, zamglone oczy. - Co znalazłeś?

Ominis westchnął, jakby poważnie zastanawiał się, czy chce wyjawić treść księgi. Po chwili nabrał jednak głęboko powietrza i zaczął mówić.

- To o czterech założycielach Hogwartu. Początkowo dziwiłem się, dlaczego ta książka znajduje się w Księgach Zakazanych, ale potem stwierdziłem, że to pewnie przez część o Slytherinie. Był... strasznym czarnoksiężnikiem.

Przesunął smukłą dłonią po stronach.

- Okazuje się, że poza skryptorium, w zamku znajduje się tajemnicza komnata, którą stworzył, by nauczać w niej czarnej magii. Oczywiście reszta założycieli nie chciała się zgodzić i wtedy między Slytherinem a Gryffindorem wybuchła straszna kłótnia.

Aurora słuchała uważnie jego słów, urzeczona tą krótką lekcją historii. Znacznie ciekawszą od lekcji profesora Binnsa.

- Istnieje legenda, jakoby przed opuszczeniem Hogwartu, Salazar zapieczętował komnatę wraz z przerażającą bestią w środku.

Skierował niewidomy wzrok na twarz ślizgonki.

- Tą bestią miał być bazyliszek. 

Machnął różdżką, przewracając kilka stron.

- Bazyliszek znany jest jako król węży. Jest śmiertelnie niebezpieczny i może żyć nawet dziewięćset lat. Zabija wzrokiem, a jego jad jest tak silny, że... mógłby zniszczyć nawet czarnomagiczne przedmioty. Takie jak horkruks.

Cofnął się w księdze do wzmianki o komnacie.

- Komnata Tajemnic, bo tak została nazwana, może zostać otwarta tylko przez potomka Slytherina i tylko za pomocą mowy węży. Tak samo tylko ta osoba będzie w stanie przyzwać bazyliszka i nad nim panować.

Wąż i rusałka | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz