Rozdział 7

344 28 33
                                    

**Ominis**

Złożył na pół starannie napisany liścik, po czym wręczył go Nagi z poleceniem dostarczenia do dormitorium Gryffindoru, a konkretnie do pewnego gryfona lubującego się w zakładach.

Gadzina chwyciła ostrożnie list i zniknęła. Dodatkowo miała się dowiedzieć tyle informacji o chłopaku, ile zdoła.

Ominis zaś zdjął szkolną pelerynę i mundurek i odwiesił do szafy. Chwycił swoją różdżkę, która natychmiast rozbłysła na czerwono i wyszedł z dormitorium, uprzednio rzucając na siebie zaklęcie Kameleona. 

Bez problemów dostał się do klasy od historii, gdzie ściągnął z siebie zaklęcie, a potem przeszedł przez salę, by dostać się do pomieszczenia za nią. W środku nie było wiele rzeczy - kilka posągów i starych ksiąg, ale miejsce pasowało idealnie do jego planu.

Stanął pod ścianą tuż obok drzwi, które gdy się otworzą, to zasłonią go przed osobą wchodzącą. Oparł się o chłodny mur, wetknął różdżkę za pas spodni i powoli podwinął rękawy białej koszuli aż po łokcie. 

W głowie raz po raz przywoływał zasłyszaną niecałą godzinę temu rozmowę gryfona z jego znajomymi. Przelecę ją. Gaunt nawet nie zauważy

Gaunt miał zamiar dać mu nauczkę, jakiej nie zapomni do końca życia.

Może sytuacja z jego rodzinnego domu rzeczywiście go zmieniła. Zrozumiał, że nie ma nic złego w nazwisku, które nosi. Nie musi być jak reszta rodziny, ale może wykorzystywać imię do sprowadzania na ziemię tych, którzy grożą jego bliskim.

Wściekłość nadal szroniła jego żyły. Podobno złość przypominała ogień. Jego złość była jednak lodem, zimnym i ostrym jak nóż.

Usłyszał syczenie. Otworzył drzwi i wtedy do środka wpełzła Nagi. Bez chwili wahania wspięła się na niego, przykładając łeb do jego ucha.

- Zrobione.

Skinął głową.

- Czego udało ci się dowiedzieć?

***

Najpierw usłyszał ostrożnie stawiane kroki w klasie historii. 

Potem drzwi otworzyły się na oścież, zasłaniając go swoim cieniem.

Do środka wszedł niczego nie podejrzewający gryfon. W pomieszczeniu panował mrok, wytężył więc wzrok i postąpił kilka kroków w głąb pokoju.

- Aurora? Jesteś tutaj? - Jego głos wypełnił całą przestrzeń.

Wtedy Ominis powoli i bezszelestnie zamknął drzwi.

Następnie wyciągnął różdżkę i machnął nią pewnym ruchem ręki.

- Accio różdżka!

Różdżka gryfona wyfrunęła z jego kieszeni i wylądowała w wyciągniętej dłoni ślizgona. Gryfon wydał okrzyk zaskoczenia i odwrócił się. W ciemności widział jedynie słaby zarys postaci, ale doskonale znał głos, który rzucił zaklęcie.

- Pod ścianę - rzucił Ominis spokojnym głosem. Jednak ten spokój nie zwiastował niczego dobrego.

Gryfon uniósł ręce w poddańczym geście i cofnął się posłusznie.

- Ominis Gaunt, zgadza się? - spytał, przechylając głowę. Starał się uspokoić nerwy, szybsze bicie serca.

- A ty Tom Scotion. 

Gryfon przełknął ślinę.

- Znasz moje imię? Moja reputacja chyba mnie wyprzedza - zaśmiał się krótko i cicho.

Wąż i rusałka | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz