Resztę dnia Aurora spędziła w Pokoju Życzeń. Czuła się jak śmieć, ale najgorzej było wieczorem. Gdyby nie decydowała się uleczać Anne, właśnie brałaby ślub.
A tak nie miała ani ślubu, ani Ominisa.
Jej ciałem raz po raz wstrząsał szloch. Smyk trwał wiernie przy niej, podając co chwilę chusteczki. Całe szczęście Pokój co chwilę produkował nowe, bo zużywała je w zastraszającym tempie.
Nawet nie wiedziała, kiedy zasnęła. Zmęczenie i smutek odbierały jej wszystkie siły.
Kolejnego dnia również nie udała się na lekcje. Pokój Życzeń opuściła dopiero koło południa i przekonała się, że cały siódmy rocznik mówi tylko o jednym: do Hogwartu przyjechała nowa dziewczyna, która nawet na krok nie odstępuje Ominisa.
Aurora miała nadzieję, że ich nie zobaczy, bo wtedy serce na pewno pęknie jej na pół.
Korytarze zamku były puste, z racji że właśnie trwały zajęcia. Ślizgonka wykorzystała to i w spokoju przedostała się do dormitorium. Szybko się odświeżyła i przebrała w czyste ubrania. Potrzebowała znaleźć miejsce, w którym będzie mogła zaszyć się na resztę dnia.
Przeszła z sypialni do pokoju wspólnego i wtedy zatrzymało ją głośne, wrogie syczenie.
Zerknęła w bok, prosto na sunącą ku niej Nagi.
- Daj mi spokój - mruknęła jedynie, po czym ruszyła dalej, jednak gadzina szybko zastąpiła jej drogę.
Wąż sprawiał wrażenie, jakby dawał Aurorze dwie opcje: albo wyjaśni o co chodzi i pogodzi się z Ominisem, albo nie wyjdzie z dormitorium żywa.
Dziewczyna nawet nie drgnęła, gdy Nagi kłapnęła w jej stronę kłami.
- Chcesz mnie ukąsić? Proszę bardzo - rzuciła beznamiętnym tonem. - Nie krępuj się.
Wpatrywała się wyczekująco, na co gadzina jakby została zbita z tropu. Po dłuższej chwili ślizgonka bez większego problemu ją ominęła i opuściła pokój wspólny. Tam wpadła prosto na Ominisa i... Amelię.
Dziewczyna miała kruczoczarne włosy, bladą cerę i lekko zaróżowione policzki. Była zgrabna, na myśl przywodziła porcelanową lalkę. Mogłaby być naprawdę piękna, gdyby nie złośliwy uśmiech na jej pełnych ustach. Błękitne oczy przeskoczyły z Ominisa na Aurorę i wbiły się w nią, jakby prześwietlała jej duszę.
Ominis za to wyglądał... marnie. Bledszy niż zwykle, z ponurą miną i cieniami pod powiekami. Jego piękne, wypełnione lodowatą mgłą oczy uniosły się i natrafiły na ślizgonkę.
Ledwo rozchylił usta, a ona już szła szybkim krokiem w przeciwną stronę.
- Auroro, poczekaj! - zawołał za nią.
Ona jednak nie słuchała. Zacisnęła mocno zęby i kroczyła dalej. Musiała wydostać się z Hogwartu. Znaleźć się dalej od niego.
Po stukaniu podeszw zrozumiała, że Amelia goni ją wraz z Ominisem. Ona naprawdę nie odstępowała go na krok. Dobrze, powinien się do niej jak najszybciej przekonać. Wypełnić nią dziurę w sercu, którą pozostawiła Aurora.
- Porozmawiaj ze mną! - zawołał ponownie. Był coraz bliżej i nie zamierzał odpuścić.
- Nie mamy o czym - odparła głośnio ślizgonka, jeszcze bardziej przyspieszając.
Zajęcia się skończyły, trwała przerwa, przez co mijali grupki uczniów. Każdy oglądał się za nimi. Teraz wszyscy będą już wiedzieć, że nie są razem.
- Właśnie, że mamy. Wyjaśnij mi...
- Wszystko już ci powiedziałam - przerwała mu. - Nie mam nic więcej do dodania.
Aurora szybko starła łzę, która spłynęła po jej policzku. Ominis zaraz ją złapie. Nie mogła do tego dopuścić.
Rzuciła się biegiem przed siebie.
Usłyszała zza pleców jedynie stłumione przekleństwo.
Dopadła do najbliższego punktu sieci Fiuu, chwyciła garść proszku i przetransportowała się na skraj Zakazanego Lasu.
***
Do zamku wróciła wieczorem, gdy było już po kolacji i większa część uczniów przesiadywała w dormitoriach. Weszła do pokoju wspólnego Slytherinu, z trudem przywołując na twarz obojętny wyraz. W jej ciele jeszcze rezonowało echo bólu.
Choć bardzo się starała, nie mogła nie zerknąć na Ominisa siedzącego w jego ulubionym fotelu przy kominku. Powiedzenie, że wyglądał na ponurego, byłoby niedopowiedzeniem.
Amelia właśnie podchodziła do niego z wyciągniętą ręką, w której trzymała szklankę z whiskey. Chciała wręczyć ją Ominisowi, jednak ten machnął tylko dłonią, jakby odganiał natrętną muchę i wytrącił jej szklankę z ręki. Szkło potłukło się na zimnej posadzce. Nikt ze znajdujących się wokół ślizgonów tego nie skomentował.
Czarnowłosa dziewczyna nie wyglądała na zniechęconą. Machnęła różdżką, by uprzątnąć rozbitą szklankę, po czym przysiadła na podłokietniku fotela. Dłonią musnęła przedramię Ominisa.
Aurora miała ochotę wyrwać jej tą rękę, jednak sama do tego doprowadziła. Nie chciała tego, ale wiedziała, że to rozsądne wyjście. Ominis powinien pobrać się z Amelią, tak jak chcieli ich rodzice. Nie rozumiał tego, ale ślizgonka w ten sposób jedynie chroniła go przed większym cierpieniem.
Chłopak cofnął gwałtownie rękę i wstał, uciekając od dotyku nowej narzeczonej. Z wrogą miną warknął coś w jej kierunku, po czym odwrócił się i ruszył do swojej sypialni. Dopiero teraz Amelia wykrzywiła twarz w zniecierpliwionym grymasie.
Aurora zamrugała szybko, wyczuwając zbierające się w oczach łzy i również zniknęła w swoim pokoju.
***
Następnego dnia też zrezygnowała z zajęć, co wzbudziło uwagę nauczycieli. Koło południa, podczas przerwy między lekcjami, wylądowała na dywaniku u profesora Sharpa.
- Profesorowie zgłaszają mi, że od poniedziałku nie pojawiłaś się na lekcjach - zaczął, odchylając się na oparciu krzesła.
Aurora jedynie skinęła głową. Nie było sensu zaprzeczać.
- Dlaczego?
Nie zastanawiała się wcześniej nad żadną wymówką. Jednak... czy mogła powiedzieć Sharpowi zwyczajnie prawdę? Był przecież opiekunem Slytherinu i wiedział o starożytnej magii. Teraz, gdy nie miała nic do stracenia, mogła powiedzieć mu o wszystkim co się wydarzyło.
- Pamięta pan ten dzień, gdy Ominis przyniósł mnie do skrzydła szpitalnego? - spytała cicho. Niech będzie, co ma być.
- Tak. Mówiłaś, że ćwiczyłaś wtedy ze swoją magią - odpowiedział, marszcząc brwi. Możliwe, że już wyczuł, iż było to jedynie kłamstwo.
Aurora westchnęła.
- Powiem panu prawdę, ale bardzo proszę, niech to pozostanie tajemnicą. Nie chcę, by którykolwiek uczeń się o tym dowiedział. Nawet... Nawet Ominis i Sebastian.
Sharp przyglądał się jej teraz z zaciekawieniem, niepokojem i troską jednocześnie, ale skinął głową.
- Masz moje słowo.
CZYTASZ
Wąż i rusałka | Ominis Gaunt
FanfictionII część "Wężousty"! Aurora Volien zdążyła się przekonać, że nadal niewiele wie o możliwościach starożytnej magii. Dzień, w którym oczy Ominisa Gaunta na chwilę przejrzały był momentem, w którym ślizgonka obiecała sobie, że opanuje tę umiejętność, b...