2° Koszmary lubią wracać

295 3 1
                                    

Obudziłam się z krzykiem zlana potem i wysuniętymi szponami. Zaczęłam normować oddech i jak poparzona rozglądać się po pomieszczeniu ale nikogo nie było. Schowałam szpony i rzuciłam się na łóżko. Spojrzał na zegarek który był na małej szafce nocnej który wskazywał czwartą nad ranem. Przekręciłam się na drugi bok i opatuliłam kołdrą starając się ponownie zasnąć ale gdy sen nie przychodził przez dłuższy czas odpuściłam sobie.

Wydostałam się z pod kołdry i usiadłam się na łóżku w celu założenia butów. Wiedziałam że już tej nocy nie usnę więc stwierdziłam że pozwiedzam instytut który jest wykurwiście duży ale jakoś dam radę sama. Gdy założyłam buty powoli wychyliłam się z pokoju i jak najciszej zamknęłam drzwi by nikogo nie obudzić na piętrze. Powolnym krokiem udałam się długim korytarzem aż wreszcie dostrzegłam schody i windę. Stwierdziłam że zejdę schodami więc po cichu zaczęłam powoli schodzić na dół. Gdy znalazłam się na samym dole dostrzegłam że z pewnego pomieszczenia pali się światło.

Powoli udałam się w stronę światła i usłyszałam że ktoś grzebie po szafkach. Gdy zajrzałam do środka zobaczyłam dużą kuchnie połączoną z małym salonem gdzie był telewizor. Zobaczyłam Logana który grzebał w szafce intensywnie czegoś szukając. Skrzyżowałam recę na piersi i oparłam się o framugę drzwi.

- nocne wyjadanie z kuchni? - powiedziałam sarkastycznie przez co jak poparzony wychylił łeb z szafki - nie chciałam cię przestraszyć.

- czemu nie śpisz? - zapytał.

- o to samo powinnam spytać ciebie - uśmiechnęłam się i podeszłam do dużego blatu. Wyciągnął z szafki dwie szklane butle z colą i rzucił ją w moja stronę przez co szybko ją chwyciłam.

- niezły refleks - powiedział.

- dziękuję - usiadłam się na krześle i odtworzyłam picie przy czym upiłam sporego łyka.

- więc - zaczął niepewnie siadając się ja przeciw mnie - masz szpony.

- chcesz się przekonać na własnej skórze? - zażartowałam przez co prychnął na moje słowa - tak mam nie pytali mnie o zdanie ale tak mam szpony z Adamantium.

- czuć na kilometr.

- od ciebie wyczuwam cygaro jedynie.

- wyostrzone zmysły.

- dokładnie tak - powiedziała i upiłam kolejnego łyka napoju - mam wrażenie że patrzę w odbicie lustrzane ale ty chyba byłeś pierwszy prawda? - widziałam że gdy zadałam to pytanie był trochę zmieszamy więc zaczęłam żałować - ja nie...

- na to wychodzi minęło już trochę dobre 15 lat.

- czyli byłeś pierwszy - powiedziałam.

- a u ciebie ile minęło.

- 10 lat - powiedziałam przez co pokiwał mi lekko głową - ile w ogóle masz lat? Wyglądasz na młodego.

- sam nie wiem.

- a w którym roku się urodziłeś?

- 1832 - zaksztusiłam się ponieważ brałam właśnie łyka picia. Ile kurwa? Ma prawie 200 lat na karku a wygląda na minimum na 30 skubaniec.

- ile kurwa? - powiedziałam gdy odstawiłam szklaną butelkę na blat z hukiem - no nieźle działa czynnik lecznicy widzę przynajmniej nie będę się tak szybko starzeć.

- też? - zapytał o regeneracje.

- tak wychodzi na to że jesteśmy tacy sami tylko ja jestem taką mniej doświadczoną wersją ale klonem nie jestem! - zaprzeczyłam od razu - wlali mi ciekłe Adamantium do ciała dość boleśnie - powiedziałam.

She Wolverine||𝘕𝘰𝘸𝘺 𝘗𝘰𝘤𝘻ą𝘵𝘦𝘬Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz