33° Wywołanie wilka z lasu

60 2 0
                                    

Chodziłam przez las najciszej jak się tylko dało starając się omijać jakie kolwiek gałązki czy krzaki by nie zrobić najmniejszego hałasu więc każdy krok stawiałam uważnie i przemyślnie by na nikogo się nie natknąć. Chciałam w jakiś sposób w topić się w tło by nikt mnie nie zauważył więc każdy krok stawiałam z przemyśleniem tego ponieważ jeśli Magneto dowie się że tu jestem z łatwością mnie wywali przez co że mój cały kurwa szkielet jest pokryty metalem.

Nie wiem czemu ale na samą myśl że Jean razem z Loganem są gdzieś tam sprawiało że serce waliło mi szybciej chociaż sama do końca nie wiedziałam dlaczego się tym stresuje skoro znam ich zbyt dobrze ale z jednej strony to już nie te same osoby które znałam jeszcze nie dawno. Teraz mamy Phoenixa i marionetkę która wykonuje jedynie rozkazy. Wyprana z uczuć i jakich kolwiek emocji co mnie z jednej strony przerażało że nam się z jednej strony nie uda ale nie zamierzałam się wycofywać.

Zaszłam już byt daleko by się nagle poddać i wycofać, nienawidziłam się poddawać co jeszcze bardziej dało mi do myślenia że nigdzie się stąd nie wybieram do póki czegoś nie znajdę. Chociaż gdy myślałam że mogę jakimś magicznym cudem spotkać Logana jednak serce biło mi szybciej. Wiedziałam że gdzieś tam w środku jest i walczy ale jednak to że nie ma mojego Jamesa którego może nie uda mi się uwolnić przyprawiało mnie z jednej strony strachem. To on każdego dnia ratował mnie bym nie upadła niżej. On pojawił się niczym anioł stróż.

James był osobą dla której mogłabym się nawet poświęcić jeśli to by było koniecznie. Pokazał mi że kim jestem nie jest straszne ani zjebane tylko może być dobre i zajebiste. Przez tyle lat zupełnie sama umiałam sobie radzić ale gdy trafiłam do instytutu moje mury którymi się osłaniałam rozpadły się z dnia na dzień gdy zaczęłam zbliżać się do nich wszystkich a w szczególnie do Logana. Przyznaje wszystko stało mi się o wiele bardziej inne kiedy go nie ma.

Z mojego zamyślenia dobiegły mnie znajomy zapachy który idealnie doprowadził mnie tam gdzie chciałam ale gdy zaczęłam iść szybszym krokiem zostałam zaskoczona ponieważ w drzewo obok zostało wbite ostrze przez co napięłam się. Spojrzałam na pień i wyjęłam ostrze z kory i przyjrzałam się ponieważ nie był to nóż ani sztylet czy coś podobnego. Wyglądało to jak naostrzony patyk tak szczerze.

Kolejne ostrza zaczęły lecieć mi w moją stronę ale żaden mnie nie trafił ponieważ zdążyłam zareagować i zrobić unik przed ostrzem. odwróciłam wzrok przed siebie i zobaczyłam mutantów którzy biegną w moją stronę. Kurwa jeden z nich umiał tworzyć te ostrza które wychodziły mu z nadgarstków co mnie żdziwiło bo takiego czegoś jeszcze nie widziałam.

Zerwałam się do biegu po to by ich zmylić. Nie zamierzałam od razu atakować tylko zrobić to z zaskoczę żeby nie zwracać na siebie dużej uwagi więc gdy przez chwile zgubiłam ich szybko wdrapałam się na drzewo które było obok bym swobodnie mogła obserwować jak znaleźli się w zasięgu mojego wzroku. spojrzałam w dół i zobaczyłam trzech mutantów którzy oglądają się za mną więc wtedy zaczęłam atak. Odbiłam się od drzewa i zrobiłam przewrót w powietrzu wysuwając szpony przez co idealnie jednemu z nich wleciałam na plecy przy okazji zaczynając mały rozlew krwi więc o dziwo na mojej twarzy wkradł się uśmiech. wstałam na równe nogi ale nim zdążyłam się dobrze podnieść z ziemi zostałam trafiona w ramie ostrzem wreszcie przez syknęłam z bólu.

Szybkim ruchem wyjęłam je i rzuciłam w jednego z mutantów który próbował mnie ponownie zaatakować. Trafiłam idealnie więc szybko rozglądnęłam się i zobaczyłam jak jeden z nich nadal nie odpuszcza i tworzy ostrza które wychodziły z nadgarstków by dalej atakować. Wkurwiłam się i rzuciłam się w jego stronę powalając go na ziemie przy okazji dżgając go prosto w klatce piersiową. niestety w tym czasie przez moje ciało przeszedł ból przez co okropnie się z krzywiłam i jęknęłam. Wyprostowałam się i spojrzałam na swój brzuch. Schowałam szpony i złapałam za ostrza które zostały mi wbite. szybkim ruchem je wyciągnęłam. wzięłam głęboki oddech i rzuciłam ostrza gdzieś w bok. powoli wstałam na nogi i wyprostowałam się. przetarłam sobie ręka czoło i wzięłam głęboki oddech. puściłam rękę z czoła i spojrzałam przed siebie. rzuciłam się do biegu, musieli być niedaleko wyczuwałam ich coraz bardziej więc gdy usłyszałam mnóstwo głosów zwolniłam i zaczęłam iść powolnym krokiem

She Wolverine||𝘕𝘰𝘸𝘺 𝘗𝘰𝘤𝘻ą𝘵𝘦𝘬Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz