12° Przeszłość

112 2 0
                                    

Po wydarzeniach w bazie Strykera parę dni później ukończyłam 18 lat. udało znaleźć mi się prace jako kelnerka w małej restauracji. restauracja była blisko motelu w którym aktualnie pomieszkuje. był przeciętni ale tani więc nie narzekałam na warunki ważne że miałam gdzie spać. na razie odkładałam pieniądze żeby wynająć sobie mieszkanie i zacząć żyć normalnie. starczało mi na jedzenie i potrzebne rzeczy i na opłacenie motelu więc byłam zadowolona że mogę jeszcze odłożyć pieniądze na mieszkanie. również na każdym kroku byłam czujna czy nie ma w pobliżu jakiś agentów Strykera którzy się na mnie czają. pewnie mnie ścigają i próbują znaleźć a ja staram się wtopić w tłum jak tylko mogę.

Zanim przyjechałam z powrotem do miasta byłam parę dni na wsi. stare małżeństwo mnie przygarnęło gdy znaleźli mnie w swojej stajni. dali świeże ciuchy jedzenie i miejsce do spania. gdy ukończyłam 18 lat wyjechałam ponieważ nie chciałam być wiecznie na ich utrzymaniu. nalegali że mogę zostać ale podjęłam decyzje i wyjechałam. z pracą pościęściło mi się akurat wtedy szukali kelnerki by mieć cały skład więc bez gadanie wzięłam tą robotę.

Dochodziła powoli 22 czas był by zamknąć bar. pozmywałam wszystkie naczynie jakie były i umyłam podłogi w całym barze. moja koleżanka z pracy Gwen w tym czasie zajęła się sprzątaniem za barem i stolikami. w pół godziny wszystko ogarnęłyśmy więc mogłyśmy wracać do domów. Gwen zamknęła bar i pożegnała się ze mną. w parę minut byłam już w motelu. pchnęłam drzwi i weszłam do środka.

- dobry wieczór - powiedziałam do pani Wandy która siedziała za ladą w motelu. była bardzo sympatyczna i miła.

- dobry wieczór jak dzień minął - podeszłam do lady i oparłam się rękoma i westchnęłam.

- był dziś straszny ruch ale jeszcze jakoś się trzymam na nogach - uśmiechnęłam się lekko i odbiłam się od lady i powędrowałam w stronę schodów - miłej nocy - powiedziałam wchodząc po schodach na górę

- miłej nocy - odpowiedziała pani Wanda. gdy udało wdrapać mi się po schodach na górę szybko otworzyłam drzwi od pokoju. zamknęłam drzwi na dwa zamki i od razu walnęłam się na łóżko. to było to czego było mi trzeba. wstałam do siadu by zdjąć buty ale usłyszałam parę naście kroków które biegną schodami do góry. gdy kroki znalazły się na moim piętrze poczułam nieznany mi zapach. powoli wstałam z łóżka i zaczęłam podchodzić do drzwi. ktoś do nich zapukał przez co serce zaczęło walić mi jak szalone. biegiem rzuciłam się w stronę łazienki i schowałam się za zlewem który był na tyle duży by nikt mnie nie zauważył. po chwili usłyszałam wywarzanie drzwi od pokoju. usłyszałam jak jakaś grupa wchodzi do pokoju. cała się napięłam i wysunęłam swoje szpony.

- jesteśmy już w środku - usłyszałam głos, to był agent zero. przyszedł piesek Strykera ze swoją grupą po mnie. zacisnęłam zęby i cierpliwe czekałam nie zdradzając jeszcze gdzie dokładnie się znajduje. usłyszałam powolne kroki które się do mnie zbliżają. serce waliło mi jak szalone. gdy jeden z żołnierzy był wystarczająco blisko mnie wyszłam z ukrycia. z krzykiem drasnęłam go szponami po nogach po czym wbiłam je w brzuch. reszta grupy zaczęła strzelać w moją stronę przez co poniszczyli mi ubrania.

- skurwysyny - krzyknęłam i rzuciłam się w ich stronę. drasnęłam jednego w rękę przez co upuścił broń, drugiego zaś kopnęłam przez co poleciał w ścianę. rzuciłam ciało w resztę żołnierzy przez co upadli na ziemie. agent zero jak zwykle zaczął do mnie strzelać ze swoich ukochanych pistoletów. rzuciłam się w jego stronę przez co pistolety powypadały mu z rąk. gdy chciałam się zamachnąć by go uderzyć wyprzedził mnie. kopnął mnie w brzuch i walnął w twarz przez co poleciałam na łóżko. ponownie się zamachnął by dźgnąć mnie nożem ale szybko zablokowałam mu dojście szponami i wyrwałam mu nóż z ręki i kopnęłam. wstałam z łóżka i wyplułam krew z buzi. agent zero ponownie się zamachnął by mnie uderzyć ale zatrzymałam jego rękę i wbiłam mu szpony w pachę na co krzyknął z bólu.

Przerzuciłam go na drugą stronę. wleciał w łóżko przez co od uderzenie lekko połamało się. ustałam na proste nogi. rozejrzałam się powoli po pokoju. cały pokój w trupach i krwi. rozejrzałam się czy ktoś jeszcze został ale na szczęście nie. jak zwykle ciuchy we krwi i podziurawione. nie chciałam tego robić ale nie miałam wyboru nie chciałam znów wracać do Strykera. spojrzałam na swoje szpony które były całe we krwi. wzięłam głęboki oddech i schowałam szpony. podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej plecak. zaraz pewnie będzie ich tu więcej więc musze znów uciekać. spakowałam parę potrzebnych rzeczy kasę i ulotniłam się z motelu. nie poszłam normalnie schodami na dół tylko przez okno. na szczęście nie byłam super wysoko a też pod moim oknem był mały daszek.

Otworzyła okno i powoli wyszłam. wskoczyłam z hukiem na metalowy daszek a następnie powoli na chodnik. wstałam szybko na nogi i zaczęłam biec w stronę mojego motoru który miałam postawiony za motelem tak by nikt go nie widział.

Małżeństwo u których mieszkałam parę dni dali mi go bym mogła pojechać do miasta. mówili że i tak od lat u nich stoi i się kurzy więc mogę go zabrać. wsiadłam na motor i odpaliłam silnik. z piskiem opon odjechałam szybko z motelu.

Nie wiedziałam gdzie mam jechać więc na razie bez celu. po prostu jak najdalej od motelu. musiałam znaleźć nową kryjówkę. dobrze że trochę kasy odłożyłam bo tak bym teraz znów nie miała gdzie spać. zastanawiałam się czy nie wrócić do mojego starego domu. od śmierci rodziców i tak stoi pusty zapewne. tam by pewnie mnie nie znaleźli przez dłuższy czas. zdążyłabym uzbierać wystarczająco kasy i uciec ponownie.

Na razie zatrzymałam się w jakieś noclegowni za miastem. jutro pomyślę co dalej robić a na razie muszę dość do ładu i się ogarnąć.

____________________________________________

Tym razem rozdział gdzie trochę jest o przeszłości naszej głównej bohaterki

Miłego czytania!!

She Wolverine||𝘕𝘰𝘸𝘺 𝘗𝘰𝘤𝘻ą𝘵𝘦𝘬Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz