Siedziałam schowana gdzieś w jakimś barze. od paru dni błąkałam się sama odkąd uciekłam z domu po przerażającym okryciu. jakieś drobne jeszcze miałam więc przynajmniej mogłam kupić sobie coś do picia. siedziałam w ciemnym kącie i patrzyłam na szklankę z sokiem przede mną. nie dotarło jeszcze do mnie co się stało ale jakoś się starałam trzymać. po chwili przede mną usiadł się jakiś facet. niepewnie podniosłam wzrok z nad szklanki i spojrzałam na faceta który się do mnie dosiadł.
- co tu robisz? - zapytał.
- jesteś z policji? - powiedziałam.
- nie nie jestem ale wiem co tu robisz - zmarszczyłam brwi ponieważ nie do końca wiedziałam o co mu chodzi - William Stryker twoi rodzice dla mnie pracowali i wiem co im się przytrafiło przykro mi - pokiwałam lekko głową na tak i z powrotem spojrzałam na szklankę próbując powstrzymać łzy które powoli zaczęły napływać mi do oczu.
- chce pan coś ode mnie? - zapytałam podnosząc wzrok w jego stronę.
- chciałem zaproponować ci pomoc - zmarszczyłam brwi.
- jaką pomoc?
- wiem że miałaś tylko rodziców i pewnie sama się szwendasz po ulicach od paru dni a ja za pewnie ci dach nad głową - popatrzyłam na niego trochę nieufnym wzrokiem. jaką mam pewność że moi rodzice go znali i że chce mi pomóc?
- nie wierzę panu że ich znał- powiedziałam chłodnym tonem. facet bez słowa wyciągnął z kieszeni płaszcza zdjęcie i mi je pokazał . niepewnie wzięłam je do ręki i przyjrzałam się. na zdjęciu byli moi rodzice w strojach roboczych i facet który właśnie przede mną siedział. na zdjęciu cała trójka była uśmiechnięta jakby byli dobrymi znajomymi od lat. wychodzi jednak na to że dla nich pracowali ponieważ wiedziałam jakie rodzice mieli fartuchy robocze i kiedyś obiło mi się o uszy że ich szef ma na imię Stryker gdy dopytywałam się o ich pracę . oddałam facetowi zdjęcie i oparłam się o krzesło i wzięłam głęboki oddech.
- nie kłamałem że ich znałem - spojrzał na mnie i położył ręce na stół - pozwól sobie pomóc zapewne ci godne warunki na pewno twoi rodzice by tego chcieli - spojrzałam na niego i zaczęłam się wahać iść czy nie iść, i tak nie miałam dokąd pójść a pieniędzy nie miałam na jedzenie ani nic nawet na nocleg.
- obiecuje pan? - zapytałam niepewnie i uniosłam wzrok na niego.
- obiecuje - uśmiechnął się, niepewnie podniosłam się z krzesła i poszłam za nim. odtworzył mi od baru wypuszczając mnie z baru i wpuścił mnie do auta po czym odjechaliśmy z pod baru
Otworzyłam oczy ciężko oddychając. powoli zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam Logana który uważnie się na mnie patrzy. widziałam że oczy miał lekko zaszklone ale uśmiechał się. kąciki moich ust poszły w górę. wziął moją rękę do góry i ucałował delikatnie. uważnie patrzyłam na każdy jego ruch. powoli zaczęłam wstawać z kozetki i usiadłam się. spuściłam wzrok na brzuch na którym nie było już ani śladu po ranach tak samo jak na ramieniu. udało się moja moc z powrotem jest ze mną. Logan złapał jedna ręką za mój policzek i delikatnie kciukiem zaczął go gładzić.
- jak się czujesz - podniosłam głowę do góry by na niego spojrzeć.
- już dobrze - lekko uśmiechnęłam się do niego. Logan powoli przybliżył się do mnie i pocałował czule w usta, po chwili lekko odsunął się ode mnie i spojrzał prosto w moje zielone tęczówki.
- lepiej żebyś odpoczęła - powiedział i wziął mnie na ręce w stylu panny młodej. oparłam głowę o jego klatkę i przymknęłam oczy. zaniósł mnie do swojego pokoju i posadził powoli na fotel.
CZYTASZ
She Wolverine||𝘕𝘰𝘸𝘺 𝘗𝘰𝘤𝘻ą𝘵𝘦𝘬
Action~ 𝙼𝚘𝚓𝚊 𝚙𝚛𝚣𝚎𝚜𝚣ł𝚘ść 𝚝𝚘 𝚝𝚛𝚞𝚌𝚒𝚣𝚗𝚊. 𝚄ż𝚢𝚠𝚔𝚊 𝚔𝚝ó𝚛𝚊 𝚖𝚘ż𝚎 𝚘𝚍𝚞𝚛𝚣𝚢ć 𝚒𝚗𝚗𝚢𝚌𝚑 𝚊𝚕𝚎 𝚗𝚒𝚎 𝚔𝚊ż𝚍𝚎𝚐𝚘 𝚔𝚘𝚐𝚘 𝚗𝚊𝚙𝚘𝚝𝚔𝚊. 𝙹𝚎ś𝚕𝚒 𝚘𝚜𝚘𝚋𝚊 𝚠𝚒𝚎 𝚓𝚊𝚔𝚒 𝚋ó𝚕 𝚣𝚊 𝚜𝚘𝚋ą 𝚗𝚒𝚎𝚜𝚒𝚎𝚜𝚣 𝚗𝚒𝚐𝚍𝚢 𝚜�...