Rozdział 4

463 14 0
                                    

Chloe

Patrzę jak chłopak wpatruje się w filmik na tablecie, jego siostra cały czas na mnie patrzy. Lekko mnie przeraża, gdy tylko spojrzę na nią ona odwraca wzrok,

-To jakiś fotomontaż,

Próbuje się bronić ale gdy widzi mój wzrok wzdycha i mówi,

-Jesteś prawniczką?,

-Tak,

-Czy jeżeli powiem ci prawdę to może uda się jakoś nie wiem załagodzić sytuacje i się dogadamy?,

-Słuchaj wziąłeś coś co było dla mnie bardzo ważne, i naprawdę chuj mnie obchodzi dlaczego to zrobiłeś,

Mówię a on patrzy na mnie zezłoszczony,

-Nie przeklinaj, tu jest dziecko,

-Przepraszam,

-Vanessa kochanie mogłabyś na chwile wyjść na korytarz i począć aż przyjdę?,

-Jasne,

Mówi i wychodzi a ja zostaje sam na sam z tym chłopakiem. Wygląda na przybitego, zmeczonego i zmartwionego,

-Mam problemy rodzinne,

Wzdycham i mowie,

-Wiesz ile razy słyszałam taki wymówki? Dziennie z dwadzieścia razy. Oddaj moje kolczyki bo inaczej będziesz miał problemy,

Chłopak myśli przez chwile po czym mówi,

-W porządku oddam ci je,

-Świetnie, jutro kończę prace po południu radze czekaj na mnie pod kancelarią. Jeżeli cię tam nie zobaczę spodziewaj się wezwania do sadu,

Mówię pewna siebie po czym wstaje aby odprowadzić go do drzwi. Chłopak wstaje, a ja  czuje na sobie jego wzrok ale olewam to otwieram drzwi i mówię,

-Do zobaczenia,

Nie odpowiada mi tylko bierze siedząca na kanapie na korytarzu siostrę i wychodzi. A ja wracam do pracy ponieważ jutro mam spotkanie z córką pani White i jej prawnikiem. Po godzinie do mojego biura wpada Jerry,

-Chloe! Widziałaś tego chłopaka który tutaj był?!,

-Tak- odpowiada nie odrywając wzroku od papierów,

-Ale był przystojny, dobrze zbudowany i wysoki! Szkoda, że ma córkę,

-To jego siostra,

-Skąd wiesz?,

-Był u mnie,

Mówię i podnoszę wzrok na niego,

-Co?!,

-Ukradł mi kolczyki bardzo dla mnie ważne, musiałam go jakoś nastraszyć,

-Uuu gangster,

-Nie gangster tylko zgłodniej,

-Przystojny złodziej,

-Jerry zajmij się praca,

-Jutro wieczorem idę na kolację z Harrym,

-Gratuluję, w końcu,

Chłopak uśmiecha się do mnie, a ja nic nie odpowiadam,

-Chloe odkąd tylko się znamy widziałem może z 4 razy jak się uśmiechasz, czemu tego nie robisz to zdrowe?,

-Nie mam porodów do uśmiechów, a teraz przepraszam cię bardzo ale mam dużo pracy,

Chłopak patrzy na mnie z wyrozumiałością i wychodzi z biura zostawiając mnie samą. Ile razy jeszcze usłyszę, że mam się uśmiechać?! Nie lubię tego, zapominałam jak to jest być szczęśliwym przez moją rodzinę. Wracam do pracy i do wieczora przeglądam różne sprawy.

Kiedyś byłam inna [ ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz