Rozdział 32

304 7 2
                                    

Chloe

Stoją kilka kroków ode mnie, i patrzą na mnie. Dwie osoby których nienawidzę całym swoim lodowatym sercem kore jest takie włośnie przez nich. Anthony i Erica moi rodzice. Nie zmienili się prawie w ogóle. Moja matka wysoka blondynka, szczupła aż tak, że widać jej kości ponieważ nic nie je tylko cały czas pije. Oczy ma brązowe, ale stad widzę że jest pijana. Mój ojciec dość niższy od matki, z brzuchem piwnym oraz oczami które są niemal identyczne niż moje. Natomiast po jego ciemnych blond włosach nie zostało nic,

-Morgan?- pyta moja matka podchodząc kilka kroków w moja stronę,

Ojciec nic nie mówi ale widzę jak patrzy na mnie mierząc nie wzrokiem z góry na dół,

-Córeczko, tak bardzo...,

Nie daje jej dokończyć ponieważ cofam się o kilka kroków przez co wpadam na długi stół z krzesłami,

-Nie podchodź do mnie, i nie nazywaj mnie tak,

-Morgan dlaczego nam to zrobiłaś?,

Pyta matka a ja odwracam głowę w ok ściskając powieki,

-Szukaliśmy cię, wiele lat. Martwiliśmy się o ciebie, 

Kobie znów podchodzi przez co jest niemal dwa kroki przede mną. Patrzy na mnie z góry. Mimo, że mam wysokie szpilki nie sięgam jej do brody,

-Nie chce was znać, jesteście dla mnie martwi,

-Jak możesz tak mówić Morgan?! Jesteśmy twoimi rodzicami!,

Mówi ojciec i szybkim krokiem zmierza w moja stronę, i gdy ma podnosić na mnie rękę, słychać,

-Nie rób tego,

Ciche lecz dość słyszalne słowa mówione przez Nicholasa. Ma lekko rozchylone usta i minimalne otwarte oczy,

-Kim ty w ogóle jesteś?- pyta ojciec,

-Chuj cię to obchodzi,

Odpowiada Nicholas uśmiechając się słabo. Christian momentalnie uderza go pięścią w brzuch przez co chłopak traci przytomność,

-Nie!,

Mówię zmierzając w jego stronę, gdy Christian ma mi grozić ja podchodzę do niego i uderzam go pięścią tym razem w twarz. Prościutko w nos,

-Ty suko!,

Krew zaczyna lecieć mu z nosa. Odsuwa się zaaferowany swoim nosem podczas gdy ja rozwiązuje Nicholasa. Gdy jest już rozwiązany, próbuje go obudzić,

-Nicholas, proszę cię obudź się. Proszę, potrzebuje cię,

Mówię, czuje jak Christian łapie mnie za marynarkę i ciągnę w tył. Przez co lecę i spadam na kanapę. Nie wiedząc co zrobić łapie za szklaną popielniczkę na stole, i z całej sowiej siły cisnę nią w Christiana. Na moje szczęście uderza go prosto w tył głowy, nie miał szans zareagować bo starał się związać Nicholasa. Pada jak kłoda w tył uderzać w stolik który pęka pod jego ciężarem. Nie zwracam uwagi na nic. Na Christiana który się wykrwawia, na moich rodziców mówiących do mnie. Patrzę na Nicholasa i mówię,

-Nico, obudź się. Błagam,

Chłopak uchyla lekko oczy i mówi,

-Obyś częściej mnie błagała,

Patrzę na niego z załzawionymi oczami i rzucam mu się na szyje,

-Myślałam, że nie żyjesz,

-Nie martw się jeszcze trochę się ze mną pomęczysz,

Kiedyś byłam inna [ ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz