Rozdział 35

337 8 2
                                    

4 miesiące później...

Chloe

Dzisiejszy poranek jest naprawdę słoneczny. Wchodząc do kancelarii zdejmuje moje okulary przeciwsłoneczne i z lekkim uśmiechem zmierzam do windy,

-Dzień dobry, panno Rossi,

Mówi młoda praktykantka którą mijam. Odpowiadam jej po czym wciskam guzik prowadzący na najwyższe piętro. Mijam mój stary gabinet i zmierzam do nowiutkiego. Wchodzę i biorę głęboki wdech zaciągając się zapachem vanilli który unosi się w pomieszczeniu. Siadam za wielkim biurkiem i odpalam laptopa. Od 2 tygodni zarządzam kancelaria. Mimo moich natrętnych złych myśli wszystko idzie mi bardzo łatwo. Jerry przez 2 miesiące mnie wszystkiego uczył i oswajał z nową pozycja w kancelarii. Na zegarze wybija godzina 09:30, mam chwile czasu zanim zacznie się moja praca. 

Rozmyślam co powinnam dać Nicholasowi z okazji naszej niby rocznicy. Co prawda nie jest to oficjalna rocznica ale poznaliśmy się rok temu, w klubie gdy ukradł mi moje ulubione kolczyki. Przeglądam stronę w Internecie aż natrafiam na zdjęcie które od razu mi się kojarzy. Przedstawia budynek do którego zabrał mnie Nicholas, gdy opowiedział mi wszystko o sobie. Chcą go zburzyć? Przyglądam się temu bardziej i czytam opis. Maja zamiar zbudować tam punk widokowy? Cóż... brzmi to całkiem dobrze ponieważ widok stamtąd jest oszałamiający. Ale oznaczałby to, że to miejsce nie byłoby już nasze. 

Nagle do głowy przychodzi mi myśl. A może bym kupiła tą ziemie. Bez jakiegokolwiek zastanowienia dzwonię tam gdzie trzeba i po kliknięciu kilka razy w laptop i wydaniu kilkunastu tysięcy ziemia należy do mnie. Uśmiech od razu gości na mojej twarzy, mam prezent na niby rocznice.


***


Na zegarze wybija 21:00 a ja dopiero zbieram się aby wyjść z pracy. Wiem, ze w mieszkaniu czeka na mnie Nicholas oraz Vanessa wiec staram się jak najszybciej wyjść z kancelarii. Zegnam się z ochroniarzem który ma nocna zmianę i wsiadam do mojego auta po czym zmierzam do mieszkania. Jadać winda, nie mogę się doczekać aż powiem jaki prezent zorganizowałam dla Nicholasa z okazji niby rocznicy. Łapie za klamkę ale jak zwykle drzwi są zamknięte, dzwonie dzwonkiem i niemalże od razu Nicholas pojawia się przede mną. Pierwsze co mi się rzuca w oczy to, fakt ze nie ma na sobie nic oprócz bokserek oraz białej róży w zębach,

-Cześć?,

Mówię dziwonia jego widokiem,

-Witam moją, ulubiona kobietę na całym świecie,

Mówi i obraca mnie tak, ze trzymam go rękoma o szyje aby nie upaść a on przytrzymuje mnie dłonią w talii. Śmieje się na jego słowa po czym biorę różę i daje mu całusa w usta,

-Gdzie Vanessa?,

-Chciała iść na noc do cioci Rity,

-Chciała? Czy raczej sam to załatwiłeś,

Odpowiada mi po chwili,

-Załatwiłem, w końcu dziś nasza niby rocznica,

-Pamiętam to jakby było to wczoraj,

Chłopak trzymając mnie za rękę prowadzi nas do salonu, widzę tam pełno świeczek a na stoliku karton z moja ulubiona pizza. Uśmiecham się i mówię,

-Nie byłeś dziś w pracy?,

-Jako szef mogę brać wolne na zawołanie, 

Nicholas założył swój własny warsztat i jak mówiłam zrobił z tego całkiem niezły interes. Ma mnóstwo klientów oraz dość sporo pracowników. Ale mimo to cały czas chce być w warsztacie i osobiście naprawiać niektóre zlecenia, widząc, że kocha to co robi,

Kiedyś byłam inna [ ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz