Rozdział 17

360 9 4
                                    

2 tygodnie później...

Chloe

Siedzę w sowim biurze obracając palcami mój pierścionek przedstawiający księżyc który dostałam od Vanessy. Na wspomnienie chwili w której go dostała uśmiecham się lekko. Do biura wpada nagle Jerry na co ja od razu siadam prosto patrząc na niego,

-Chloe, jesteś proszona na spotkanie,

Mówi a ja wzdycham i odpycham się od biurka po czym idę do sali. W korytarzu słuchać stukot mich białych szpilek. Przed wejściem spoglądam czy wyglądam dobrze, i właśnie tak wyglądam. Biała obcisła sukienka do kostek, na długi rękaw. Włosy spięte w elegancką kitkę oraz pełna złota biżuteria. Wchodzę do sali i widzę Christiana oraz uśmiech na jego twarzy gdy mnie widzi,

-Witam cię ślicznotko,

-Dzień dobry Christian,

Odpowiadam i siadam naprzeciwko długiego stołu. Jesteśmy w sali sami ponieważ mamy w planach omówić nasze spotkanie w sadzie które odbędzie się za tydzień,

-Jak się czujesz?,

-Jesteśmy w pracy, wiec zajmij się praca,

-Cóż w porządku, chciałem umilić nam czas,

Byłby mile spędzony gdyby nie ty mówię w myślach i patrzę w dokumenty które mam przed sobą. Sprawa dotyczy Davy, dziewczyny która oskarżyła o gwałt pewnego 60-latka którego prezentuje Christian,

-Wiec jak masz zamiar udowodnić wszystkim, ze twoja klientka kłamie?,

-Nie kłamie, lepiej powiedz jak ty masz zamiar obronić tego oszusta,

-Tak jak robię to zawsze czyli skutecznie. Nie pamiętasz już ostatniej naszej wspólnej sprawy?,

Pamiętam doskonale, była to jedyna sprawa w mojej karierze która przegrałam. Właśnie z nim, a on szczyci się tym niesamowicie. Ale nic dziwnego, że wygrał sędzią był jego najlepszy przyjaciel Johny,

-Możem umówić się na spotkanie z naszymi klientami w czwartek, pasuje ci?,

-Tak- odpowiadam oschle i stanowczo,

-W porządku, w takim razie chyba nic więcej od ciebie nie potrzebuje,

-Świetnie do zobaczenia,

Odpowiadam i wstaje z fotela z zamiarem wyjścia z sali ale gdy łapie za klamkę słyszę Christiana,

-Ten dupek, który mnie napadł. To twój chłoptaś?,

-Co cię to obchodzi?- odpowiadam przekręcając głowę w jego stronę,

-Bo jeżeli tak to chyba prosi się o zniknięcie, lub przypadkowy wypadek,

-Tylko spróbuj, a zniszczę cię. Rozumiesz?,

Mówię oschle i z groza, ale Christian wstaje z fotela i podchodzi do mnie na tyle blisko, ze schyla się do mojego ucha i szepcze,

-Ślicznotko, jesteś taka malutka wiesz przecież co mogę z tobą zrobić,

-Nie działasz już na mnie tak samo jak kiedyż, Christian,

-Ja może i nie, ale co powiesz na Anthonego i Ericke?,

Gdy słyszę te dwa imiona czuje jak blednę i robi mi się jednocześnie słabo i niedobrze. Odwracam się do niego i patrzę mu w oczy,

-Tak dobrze słyszałaś, Anthony i Erica mają ze mną świetny kontakt często razem się spotykamy. Nie chciałabyś może spotkać się z rodzicami, ślicznotko?

Kiedyś byłam inna [ ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz