"Przegrana i wspomnienia berbecia"
Następnego dnia Nash obudził się z powodu głośnego, nieprzyjemnego rumoru na zewnątrz. Okna zostały szeroko otwarte, więc hałas drażnił jego wrażliwe uszka. Zmrużył oczy i rozejrzał się za swoim Panem. Ten gdzieś zniknął. Słyszał za to, jak książę Ramin na kogoś krzyczy.
Wybiegł z komnaty, uprzednio naprędce obmywszy twarz, i na bosaka udał się do ogrodu, by znaleźć źródło hałasu.
— No dalej, skurwielu! Po co tak stoisz? Mamy ćwiczyć walkę, chodź tu po mnie!
Arramir stał nieruchomo jak posąg w obliczu tych wyzwisk. Ramin był wyraźnie wściekły, potrząsając pięściami w stronę niereagującego na obelgi przyjaciela.
— Boisz się mnie? — zadrwił Ramin, uśmiechając się.
Srebrnowłosy wciąż się nie poruszył. Ramin zdawał się być jeszcze bardziej wściekły.
— Pieprzony dupek... Bądź mężczyzną, do cholery! Nie masz ani krztyny dumy?!
Nash sapnął. Biedny Ramin na pewno się teraz doigra za tę obrazę!
Ale Pan nadal stał bez ruchu, z twarzą bez cienia emocji.
Ramin prychnął, wyprostował się i odwrócił, przeczesując dłonią włosy.
— Kogo ja próbuję oszukać? Nie masz jaj, by walczyć o swoją dumę. Zbyt długo przebywałeś w zamku i to są właśnie tego efekty. Nie chce ci się dupy ruszać! No ale po co ci trening, wielki Pan perfekcyjny. Zero dumy i odwagi! — Uśmiechnął się bezczelnie do drugiego demona. — Nie, żebyś ty kiedykolwiek miał odwagę lub chociaż jej cień.
Złotooki zdawał się głuchy na jego jeszcze jedną obelgę.
Widząc, że chyba jednostronna przepychanka słowna się skończyła, Nash ruszył do przodu, by przywitać się ze swoim Panem.
Wtedy w jego twarz dmuchnęła chmura kurzu i drobinki ziemi, gdy książę Ramin nagle rzucił się na Pana, który się tego nie spodziewał. Nashi z zaskoczenia klapnął pośladkami na trawę, utraciwszy równowagę.
Szybko się jednak podniósł i odwrócił w stronę swojego Pana. To nie było sprawiedliwe! Książę Ramin wyglądał, jakby zrezygnował z zaczepiania Pana! Jak on mógł to zrobić swojemu przyjacielowi?! Nash z niepokojem spojrzał przez kurz na miejsce, w którym stał książę Arramir.
Ramin z trudem próbował uwolnić rękę. Uderzył Arramira, celując w prosto w jego krocze, ale srebrnowłosy zgrabnie złapał jego pięść w dłoń. Bez najmniejszego wysiłku.
— Puszczaj, do cholery! — mruknął słabszy demon, próbując wyrwać rękę, ale ze względu na swoją pozycję był w niekorzystnej sytuacji. Chcąc zadać cios z jak największą siłą, pochylił się do przodu i teraz znajdował się w takiej pozycji, że nie mógł zrobić niezbędnej dźwigni, by wyrwać się przyjacielowi z uchwytu, a także nie mogąc go kopnąć, ponieważ gdyby poruszył nogami, upadłby.
Spróbował inaczej. Drugą ręką wycelował w skroń silniejszego, ale zanim zdążył całkowicie cofnąć rękę, cios Arramira rzucił go na małą fontannę w pobliżu sporego drzewa. Została zniszczona. Zacisnął zęby i poderwał się na nogi, adrenalina nie pozwoliła mu jeszcze poczuć bólu. Wyskoczył w powietrze i wymierzył solidnego kopniaka w głowę dziedzica Ziem Zachodnich.
Ten przyglądał mu się spokojnie, po czym odchylił głowę lekko w bok, sprawiając, że Ramin wylądował obok niego, stopami robiąc dziurę w ziemi.
— Hej! Nie wkurwiaj mnie! — krzyknął do niego Ramin. — To się nie nazywa walką, do cholery! Ty ciągle robisz uniki!
Arramir uniósł rozbawiony brew.
CZYTASZ
Master's Puppy. Yaoi. BOYxBOY
FantasyNash jest półdemonem pogardzanym przez wszystkich. Jako niewolnik nie ma łatwego życia. Czy zdoła je odmienić potężny książę demonów, który przypadkiem natknie się na niego na licytacji?