Rozdział 32: Uwięzieni

370 21 1
                                    

"Uwięzieni"

Estella powoli okrążała teren twierdzy, intonując starożytną inkantację. Youkai nieumarłych demonów wydostało się z uwięzi, tworząc nieprzeniknioną barierę wokół budowli. Youkai; siła, której nie można ani zniszczyć, ani stworzyć. Zniekształcona przez zło i magię. Potężna demoniczna energia spaliła ziemię, z którą się zetknęła. Zawisła groźnie w powietrzu.

Jedna noc. To wszystko, czego jej Pan i ona potrzebowali do ukończenia bariery.

Arramir, który zgodził się zostać tutaj na noc, umożliwił Zelgiusowi realizację jego planu. Młody książę nie był jeszcze wystarczająco silny, by samemu stawić czoła Zelgiusowi, gdyby do starcia doszło. Plan był niezawodny. Nawet jego matka nie byłaby w stanie przełamać bariery, która więziła jej cennego syna i jego niewolnika.

Niewidzialna bariera uniosła się z ziemi i powoli uformowała kopułę wysoko na niebie, odgradzając twierdzę od świata zewnętrznego.

Savina posiadała moc i umiejętności, a Zelgius silną magię i wszyscy wiedzieli, kto z nich jest potężniejszy.

Bez względu na to, jak mocna byłaby jej zbroja, nie wytrzymałaby ciosu w plecy.

***

Wewnątrz twierdzy Zlegius wydawał się rozbawiony.

Gdy tylko Arramir zajął miejsce naprzeciwko niego przy łóżku, hanyou, teraz w swej słabej, ludzkiej postaci, momentalnie zerwał się z łóżka i uklęknął u stóp swego Pana. To, że ta nieszczęsna żałosna istota wolała zimną drewnianą podłogę od luksusowego łóżka, wcale nie zaskoczyło Zelgiusa; był to dowód na to, jak dobrze książę go sobie wyszkolił. Syn Saviny oczywiście wiedział, jak utrzymać niewolnika na swoim miejscu. Był bezwzględny jak matka.

Nie umknęło jego uwadze, jak dłonie Arramira automatycznie odnalazły poruszające się śmiesznie uszy chłopaka, ani jak ten spokojny dotyk sprawił, że hanyou zarumienił się ze szczęścia. Tak, książę Arramir naprawdę wytresował sobie tego małego chłopca niczym posłusznego psa.

Tymczasem Zelgius udawał idealnego gospodarza; uprzejmego, ujmującego i niezawodnie uważnego, ale nawet gdy wdał się w przyjemną rozmowę z księciem, zmysły Arramira nie dały się do końca zwieść. Poczuł niecodzienne mrowienie. Coś było nie tak z tym miejscem.

Mieszkańcy twierdzy byli... dziwni. Krzątająca się służba, strażnicy, których zabił... coś tu nie pasowało, ale nie potrafił tego określić. Twierdzę spowijał zapach Zelgiusa. Wyglądało to tak, jakby mężczyzna robił sto obchodów po tym miejscu każdego dnia, tylko po to, by okryć wszystko swoją obecnością.

Była jeszcze ta kobieta, rubinowooka, obserwująca ich z cienia. Jej twarz zakrywał wachlarz, ale nie można było pomylić jej przebiegłego spojrzenia z niczym innym. Znał to spojrzenie. Nie wróżyło nic dobrego. A mimo to Zelgius jednak zignorował jej obecność, więc dobre maniery nakazywały mu zrobić to samo.

I mając Nasha u swoich stóp, ponownie uświadomił sobie, jak wiele mógł dziś stracić. Złożył uroczystą przysięgę, że da hanyou karę, której nigdy nie zapomni, gdy tylko wrócą do domu. Przykułby tego małego naiwnego... szczeniaka do łóżka, gdyby tylko to było konieczne do zapewnienia mu bezpieczeństwa...

Kilka godzin później noc minęła. Zbliżał się świt, gdy rubinowooka czarodziejka w końcu wyszła z cienia i stanęła przed Zelgiusem. Arramir obserwował, jak z szacunkiem czekała, aż jej Pan skończy mówić i zauważy jej obecność. Wywnioskował, że może być co najwyżej służącą lub kochanką, ale coś w jej oczach nie pasowało do tych ról. Jej oczy były zbyt... wyzywające.

Master's Puppy. Yaoi. BOYxBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz