Rozdział 9: Prawdziwa natura niewolnika

1.2K 59 20
                                    

"Prawdziwa natura niewolnika"

Nash wiercił się niespokojnie w swoim ubraniu i skupiał wzrok na ziemi, nawet nie spoglądając w górę na różne kolorowe, kuszące przedmioty w witrynach sklepowych.

Był to dzień, w którym ludzie sprzedający swoje towary przybyli do miasta zamkowego. Nash był całkiem zadowolony z przebywania w zamku, wcale nie chciał stawić czoła oceniającym spojrzeniom i okrutnym szeptom ludzi. Miał z nimi więcej niż wystarczające doświadczenie — w końcu spędził wśród nich całe swoje życie. Ale książę rozkazał Nashowi, by mu towarzyszył i w ten sposób Nash znalazł się prowadzony na smyczy na zatłoczonym rynku, pragnąc jedynie wrócić do domu.

Książę Arramir jak dotąd nie odezwał się ani słowem, tylko podróżował w pozornie przypadkowych kierunkach. Nash czuł na sobie ciekawskie i drwiące spojrzenia ludzi, ale sama obecność księcia wystarczyła, by odstraszyć wszelkie złośliwe szepty; nikt nie był na tyle odważny — lub głupi — by obraźliwie komentować coś, co należało do księcia Zachodnich Ziem. Nash był tak zatracony we własnych myślach, że kiedy Pan nagle się zatrzymał, prawie wpadł na jego nogę. Hanyou po raz pierwszy spojrzał w górę i zobaczył, że minęli uliczki ulicznych straganiarzy — ta ulica była oczywiście klasą samą w sobie. Sklepy, w przeciwieństwie do tych na zwykłym rynku, były urządzone gustownie, ale wystawnie, nawet z zewnątrz informując każdego, kto nie miał mniej lub bardziej nieograniczonego budżetu, w co można się tutaj zaopatrzyć.

Strażnicy księcia weszli przed nimi do jednego z takich sklepów, zapowiadając przybycie syna Landisa V. Kiedy Arramir i Nash weszli przez wielkie drzwi, usta szczeniaczka otworzyły się na widok tego miejsca. Nie przypominało żadnego sklepu, w którym kiedykolwiek był. Był przestronny i umiejętnie oświetlony, z kilkoma drogimi ubraniami na wystawie w strategicznie rozmieszczonych miejscach.

Gdy tylko Arramir wszedł do środka, sprzedawcy pospieszyli w ich stronę, kłaniając się uprzejmie.

— W czym mogę pomóc, mój panie?

Książę nie spojrzał na nich, tylko spokojnym krokiem podszedł do dyskretnie ustawionego niskiego stolika, przy którym siedział mężczyzna. Asystenci odsunęli się niepewnie. Widząc zbliżającego się księcia, mężczyzna natychmiast wstał i ukłonił się nisko.

— Książę Arramirze. — Uśmiechnął się. — Zaszczyciłeś mnie swoją obecnością w moim skromnym przybytku.

Arramir skłonił lekko głowę w podziękowaniu za powitanie.

— Czym mogę służyć?

Arramir lekko pociągnął za smycz hanyou, sprawiając, że Nash nieśmiało wyjrzał zza pleców Arramir, gdzie próbował się ukryć.

— Vome... znajdź mojemu niewolnikowi coś odpowiedniego do ubrania.
Nash sapnął, podczas gdy brwi Vome uniosły się na chwilę, zanim ponownie zmarszczyły się w grymasie. Towary w jego sklepie były przeznaczone dla najlepszych z najlepszych — szlachty, lordów najwyższej klasy, a książę Arramir chciał kupić takie ubrania dla niewolnika i to jeszcze hanyou?

— Ummm... szukałeś czegoś konkretnego, mój panie?

Książę usiadł z gracją na dużej poduszce, którą asystenci Vome przynieśli na sygnał od zarządcy, podczas gdy szczeniaczek uklęknął nieopodal. Mężczyzna zaproponował mu drinka w pięknym kielichu. Biorąc go delikatnie, Arramir odwrócił się z powrotem do Vome

— Cokolwiek zechce mój szczeniaczek.

Vome wyglądał niepewnie tylko przez chwilę, zanim zawołał kilku asystentów i poprosił ich, aby poczekali na Pana i jego niewolnika. Inni klienci w sklepie przerwali swoje czynności, aby jak najdokładniej przyjrzeć się słynnemu księciu Arramirowi. Musieli również przerwać przeglądanie, ponieważ sprzedawcy, którzy im pomagali, zniknęli i pojawili się ponownie u boku swego księcia.

Master's Puppy. Yaoi. BOYxBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz